łup”, „łup”-
Zapukałam do drzwi domu (IPT).
ITP.:
Siemka- przywitała się moja kupele.
YI: Heeeeeeeeeeeeej-
odpowiedziałam, po czym weszłam do środka.
Następnego
dnia miałyśmy bardzo ważny test z chemii, a ja prawie nic nie ogarniałam. Dlatego
dzisiejsze całe popołudnie miałam się uczyć z (IPT) do klasówki. ( a
konkretniej on miała mi pomóc zliczyć to chociaż na tróje).
ITP: Chcesz
czegoś do picia ? – spytała (IPT).
TI: Tak,
zrób mi tej twojej owocowej herbaty.
ITP: Dobra.-powiedziała
i zaczęła się kierować w stronę kuchni.
TI: To ja
już pójdę do twojego pokoju- krzyknęłam za odchodzącą dziewczynom.
Udałam się
na górę. W pokoju od razu włączyłam telewizor, uwaliłam się na jej łóżko i
zaczęłam przeglądać czasopismo, które tam leżało.
ITP: Ti
otwórz, bo ja jestem zajęta.- Dobiegł mnie krzyk koleżanki.
Zbiegłam po
schodach i po drodze do drzwi spytałam jeszcze- Kto to? Myślałam, że twoi
rodzice wrócą dopiero o 20?
ITP:
Zapomniałam ci powiedzieć, że mój kuzyn wpadnie. Nie znasz go- odpowiedziała.
Otworzyłam
drzwi. To co ujrzałam sprawiło, że znów z trzaskiem je zamknęłam. Nie pewna czy
rozum mnie nie zawodzi jeszcze raz uchyliłam drzwi. Nie to była prawda. Przede
mną stał Liam Payne i jakiś nie znany mi chłopak.
Zaczęłam
krzyczeć.
TI:
Aaaaaaaaaaaaa, (ITP) choć tu szybko!!!!!!!- Udało mi się wypowiedzieć pomiędzy
wrzaskiem.
Obydwie z
(ITP) byłyśmy wielkimi fankami 1D. A teraz jeden z nich stał naprzeciwko mnie.
Przyjaciółka
szybko do nas przybiegła. Musiało ja to zaszokować tak samo jak mnie, ale każdy
na takiego typu sprawy reaguję inaczej. Ona w odróżnieniu do mnie zrobiła się blada
jak ściana i wyglądała jakby miała zaraz zemdleć.
- O boże
(ITP).- powiedziała ten drugi chłopak do mojej kupeli.- Wiedziałem, że tak
będzie.- tym razem zwróciła się do Liama, a on tylko wzruszył ramionami- Dobra,
a teraz (ITP) się ogranij i ją też- powiedziała wskazując na mnie palcem.
Następnie chłopak wszedł do domu ciągnąc ze sobą Liama i przy okazji taranując
mnie i (ITP).
TI: Ale o co
tu chodzi ?- spytałaś zaskoczona.- (ITP) dlaczego ty mi nic nie powiedziałaś.-
zwróciłaś się do koleżanki z wyrzutem.
(ITP): Ale
ale… ja nic nie rozumiem.- powiedziała oszołomiona (ITP).- Jack ????????
Ch: Ech-
westchnął ciemno skóry chłopak.- Liam to moja kuzynka (ITP). (ITP) to Liam. A
to…
TI: TI-
krzyknęłam nie mogąc przestać się uśmiechać, bo byłam już pewna, że to właśnie
TEN Liam.
Ch: Ok Ti.
Ja jestem Jack, a to …
TI: Wiem kim
on jest- krzyknęłam nie pozwalając dokończyć Jackowi.
J: No tak.
Mogłem się spodziewać, w końcu przyjaźnisz się z (ITP).
TI: Możemy
autograf, proszę.- poprosiłam Liama wskazując siebie i moją kupele, wciąż
jeszcze nie wiedzącą za bardzo co się dzieję.
L: Jasne-
odpowiedziała chłopak z uśmiechem.
Pobiegłam do
pokoju (ITP) po jakieś kartki, bo spodziewałam się, że uczynię to szybciej niż
oszołomiona dziewczyna. Szybko wzięłam to czego szukałam i zbiegłam na dół.
(ITP):
Idioto dlaczego mi nie powiedziałeś.- krzyknęła moja przyjaciółka na Jacka
dając mu w łep.
J: Co ty odwalasz
?- spytała zły chłopak pocierając głowę.
Liam tylko się
tylko się temu przyglądał ciągle się śmiejąc.
(ITP): No
nie mów mi, że ty nie wiesz kim jest Liam Payn ?- spytała z sarkazmem- Albo, że
ja kocham One Direction.
J: Wiem i co
z tego ?
(ITP):
Gówno- powiedziała dziewczyna najpierw jeszcze uderzając się w czoło.
Podeszłam do
wściekłej (ITP) i powiedziałam: Spokojnie. Teraz to nie ważne. Będziemy miały
jego autograf. O ja, dziewczyny w szkole, jak to usłyszą to się poszczają.
Najwidoczniej
to podziałało, bo (ITP) zaczęła się szeroko uśmiechać. Nagle przypomniałyśmy
sobie, że przecież właśnie ten Liam stoi obok nas. Przyjaciółka spojrzała na
mnie wymownie, po czym obydwie z piskiem rzuciłyśmy się Liamowi na szyję. Kiedy
już się uspokoiłyśmy, chłopka pozwolił zrobić sobie z nami zdjęcie i dał autograf.
J: Dobra
koniec- powiedział Jack, który przez cały czas narzekał na całą sytuacje.-
Teraz (ITP) jedziesz ze mną do pracy mojej mamy, bo ciocia cis tam dla ciebie
zostawiła.
(ITP):
Co??????- zdziwiła się dziewczyna, ale zaraz dodała- Aaa, chyba wiem o co mojej
mamie chodzi.
J: Dobra, to
chodź. Ty siadasz z tyłu, a Liam z przodu.
Już
zaczynałam się smucić, że to koniec tego cudownego spotkania, kiedy Liam rzekł
:
- Ale,
przecież z tyłu wieziemy ten fotel, do twojego pokoju. I raczej się nie zmieścimy.
J: O ja
pier*****. Zapomniałem.
L: Nie ma
sprawy. Mogę tu na ciebie poczekać.- Powiedział Liam słodko się uśmiechając.
J: No nie
wiem czy to dobry pomysł.- powiedział Jack dziwnie na mnie patrząc. Cos czuje,
że się nie polubimy.
(ITP): O
Boże przestań i już chodź- powiedziała (ITP) i zaczęła ciągnąc za sobą chłopak.
Posłałam jej
znacząc uśmiech z podziękowaniami, a ona tylko się do mnie uśmiechnęła.
W końcu Jack
i (ITP) wyszli pozostawiając mnie i Liama samych. Przez chwilę staliśmy w
krępującej ciszy. Ti myśl, powiedz coś , szybko.
TI: Może
chcesz czegoś do picia?- tylko tyle udało mi się wymyśleć.
L: Jasne,
ale musze skoczyć do toalety.- odpowiedział chłopka.
TI: Dobra,
to po schodach na górę i poprawo jest łazienka. Tylko ostrzegam te schody są
strasznie strome. – powiedziałam Liamowi.
L: Ok, będę
uważny- odpowiedziała chłopka z uśmiechem.
Udałam się
do kuchni, aby wlać mu jakiegoś napoju, kiedy nagle usłyszałam jakiś hałas z
góry. Na początku to było jakby cos uderzyło w podłogę, a potem sturlało się po
schodach.
L: Wszystko
ok?- krzyknęłam zdziwiona.
W odpowiedzi
usłyszałam tylko masę przekleństw wypowiedzianych przez Liama. Postanowiłam
zobaczyć co się stało. Kiedy po wyjściu z kuchni zobaczyłam Liama leżącego pod
schodami od razu do niego podbiegłam i przy nim klęknęłam.
TI: Coś się
stało ?- spytałam wijącego się z bólu chłopaka.
Głupie
pytanie idiotko, raczej nie czołgał by się on na podłodze i nie wył z bólu dala
rozrywki. Skarciłam się w myślach.
TI: Co cię
boli ? –zadałam kolejne pytanie nie czekając, aż chłopak odpowie na bezsensowne,
pierwsze.
L: Kolano.-
udało się powiedzieć Liamowi.
Wtedy
zobaczyłam jego nogę. Na kolanie spodnie mu się rozdarły ukazując siną nogę.
No i jak to
ja, zaczęłam panikować…
TI: O nie.
Tylko nie to, a co jeśli to złamanie otwarte, czy coś takiego i kość ci zaraz
wyskoczy. Albo cos ci się tam poprzestawiało i jeszcze i …- Zatknęłam sobie
usta dłonią, abym nie mogła kontynuować mojej paplaniny.
Musiałam
przestać, bo dalsze opowiadanie Liamowi o czarnych scenariuszach jego losu,
raczej nie podnosiłyby go na duchu. Zresztą co do takich rzeczy byłam wrażliwa
i dalsze nakrencanie się mogłoby się skończyć moim omdleniem, a to było tu
najmniej potrzebne.
TI: na pewno
wszystko jest w porządku, a to tylko zwichniecie. – Powiedziałam kiedy już się
ogarnęłam.
Starałam
uśmiechnąć się do Liama, aby dodać mu jakoś otuchy.
L: Mam
nadzieję.
TI: Ale
lepiej zadzwonię na pogotowie.
L: Nie ma
takiej potrzeby.- mówił chłopak i widać było, że starał się pokazać mi, że nic
mu nie jest, ale nie za bardzo mu to wychodziło, więc postanowiłam dalej
przystawać przy swoim.
TI: Ale ja
nawet nie mam samochodu, aby cię zabrać do szpitala. Nie mam
wyjścia.-Powiedziałam i dalej już nie słuchając chłopak pobiegłam zadzwonić.
Po telefonie
wróciłam do Liama niosąc mu wodę z lodem.
Liam nie protestowania
i wykonał to o co go prosiłam.
L: Dzięki.
Wiesz jeszcze nigdy niczego nie złamałem.- powiedział do mnie chłopak.
TI: Nie mamy
pewności, że to złamanie, może tylko trochę się potłukłeś- Rzekłam do Liama,
chociaż widziałam, że to na pewno cos poważniejszego.
L: Raczej
tak nie wyglądają zwykłe siniaki.- powiedział Liam.
Mimo, że
przed chwila spadł ze schodów to ciągle pozostawał miły. Co za uroczy chłopak.
Niedługo
przyjechało pogotowie i zabrało Liama. Pojechałam razem z nimi mówiąc, że
jestem jego siostrą. Chociaż po minie ratownika wywnioskowałam, że mi nie
uwierzył ( nie dziwie mu się, w końcu wyglądaliśmy zupełnie inaczej) nie
protestował dalej, pewnie spodziewając się, że łatwo nie odpuszczę.
W szpitalu
najpierw zabrali Liama na prześwietlenie, a potem do sali gdzie czekał na niego
chirurg. Najgorsze było to, że nikt nie chciał mi powiedzieć co z nim jest.
Każda zapytana osoba zbywała mnie odpowiedzią, że jeszcze nie wiadomo, albo nic
mi nie mogą mi powiedzieć. Po 30 minutach czekania pod sala umierając z nerwów
nie wytrzymałam. Zaczęłam pukać (no cóż lepiej nazwę to łomotaniem pięściom z
całej siły) do drzwi sali, w której był Liam.
Otworzyła mi jakaś pielęgniarka.
- Pani nie
morze tu przebywać proszę …
-Odsuń się- warknęłam
przepychając ją i wchodząc do środka.
Na
szpitalnym łóżku leżał Liam, a przy biurku siedział lekarz coś notując.
TI: czy ktoś
mi wreszcie powie co jest z jego nogą ????????????????- Spytałam wściekła.
- Doktorze
przepraszam. Ta kobieta wdarła się tu na siłę.- tłumaczyła się pielęgniarka
patrząc na mnie z wściekłością. Posłałam jej spojrzenie mówiące jej, żeby lepiej
się zamknęłam.
- Nic się nie
stało. – Teraz zwrócił się do mnie.- Odpowiadając na pani pytanie, ma on
przemieszczona kość w kolanie. Nie jest to nic zbyt poważnego, ale należy operować.
Operacja zostanie niedługo przeprowadzona. Do tego czasu może pani zostać z
Liamem. Zapewne jest pani jego dziewczyną ?
Już miałam powiedzieć,
że nie, ale Liam mnie wyprzedził.
L: Tak.
Nie
rozumiałam o co mu chodzi, ale nie zaprzeczałam.
- Dobrze. To
teraz was zostawimy. Za jakieś 40 minut zabierzemy pana na sale operacyjną.-
Powiedział lekarz, po czym razem z pielęgniarka wyszedł.
L: Nie byłem
pewien czy pozwolili by ci zostać, gdyby okazało się, ze nie jesteśmy razem.
Wolałem nie ryzykować.- powiedział Liam ubiegając moje pytanie.
TI:
Aaaaaaaaa- mruknęłam próbując ukryć swój zawód.
L: Bardzo ci
dziękuje za to wszystko co dla mnie zrobiłaś.- powiedział Liam uśmiechając się do
mnie.
TI: No wiesz
raczej inaczej nie mogłam postąpić-Powiedziała spuszczając głowę, żeby Liam nie
mógł zobaczyć jak się rumienię.- Zresztą mogłam to lepiej rozegrać. Trochę spanikowałam.
L: nie
przesadzaj. Przyjechałaś tu ze mną i teraz tu ze mną siedzisz choć wcale się nie
znamy i na pewno mogłabyś robić wiele innych ciekawszych rzeczy.
TI: No nie
wiem czy uczenie się chemii, byłoby lepsz . Zdecydowanie wolę siedzieć tu z
tobą.- powiedziałam, po czym oboje wybuchneliśmy śmiechem.
Na takiej
przyjemnej rozmowie upłynęło nam pół godziny, kiedy lekarz Liama przyszedł i powiedział, że jego lek przeciwbólowy przestaje
działać i czas go już zabrać do sali operacyjnej.
TI: Dobra to
ja tu na ciebie poczekam. Nie martw się- powiedziałam Liamowi.
Nachyliłam się
nad nim i dałam mu buziaka na szczęście. Kiedy się już unosiłam, Liam złapał
mnie w tali, z powrotem do siebie przyciągnął i oddał na moich ustach słodki
pocałunek. Zdezorientowana nie wiedziała co powiedzieć, ani zrobić i zanim coś
wymyśliłam jego już zabrali.
Reszty
możecie się domyślić. Kiedy on już wybudził się z narkozy pierwsze co zrobiłam
to namiętnie go pocałowałam, a on odwzajemnił pocałunek. Tak rozpoczęła się
nasz miłość. Jesteśmy ze sobą od 4 lat, a za dwa miesiące na świat przyjdzie
mały Liam.
KAHN
Super imagin, z reszta jak wszystkie :) Czekam na następny xxx
OdpowiedzUsuńWszystkie imaginy sa wspaniale i zreszta ten tez zaczynam czytac nastepny imagi.?!!!!
OdpowiedzUsuńPozdrowienia:-) :-) :-)
Aww ...:))
OdpowiedzUsuńDziś pierszy raz weszłam na ta stronke i już ją kocham !!! (A imagin jak wszystkie z resztą ZAJEBISTY)
OdpowiedzUsuńtrochę trudno się z tym wszystkim ITP i td, trochę błędów ,ale jest spoko
OdpowiedzUsuńSuuper ... oo mały Liam słodko <3
OdpowiedzUsuńŚwietny, taki słodki i mały Liam jak słodko :D
OdpowiedzUsuńOjojojoj! Powoli się zakochuje w waszym blogu! Wspaniałe te imaginy! Tylko mogłyście inaczej ująć to zdanie:
OdpowiedzUsuń"Oj, jak dziewczyny w szkole o tym usłyszą to się poszczają..." mogłyście to inaczej napisać... :/
Pozdrawiam życze następnych wspaniałych imaginów...
Mrs. Mary Styles Tomlinson
PS. To mały Liam było Sweet!
zarąbisty
OdpowiedzUsuńświetny
OdpowiedzUsuńmały Liam;3 kocham to!!!!!!
OdpowiedzUsuń