niedziela, 30 września 2012

# 5. Niall.



TI i Naill. Jak to pięknie brzmi. On i Ja poznaliśmy się, przez przypadek. Nigdy nie przypuszczałabym, że sprawy się tak potoczą. Nigdy nie przypuszczałabym, że jedna osoba może tak wpłynąć na drugą. Nigdy nie przypuszczałabym, że tak mocno można kogoś pokochać. Tak, że każdy sekunda bez tej osoby była by chwilą straconą. Tak, że każda twoja myśl zawsze i tak kierowała by się w jego stronę. Tak, że kiedy on powiedziałaby, że już cię nie chcę, odeszłabyś, bo zawsze na pierwszym miejscy byłoby jego szczecie i mimo, że twoje dalsze życie nie miało by już sensu, zrobiłabyś to. Nigdy nie przepuszczałabym, że mogłabym się tak zakochać, że bez chwili wahania i nie ważne czy on czuł to samo, czy nie, oddałabyś za niego życie.

TI: To wstąpmy jeszcze do tego sklepu, bo muszę kupić mleko do domu - Powiedziałaś do Nialla, Louisa i Eleonor. ( oraz waszego ochroniarza Toda )
N: Super, to ja od razu tez zrobię zakupy- powiedział blondyn.
L: Jezu, Niall ale lodówka jest pełna, co ty chcesz jeszcze kupić?.- Spytał Louis, wiecznie głodnego Horana.
N: Tak. Ale to się szybko skończy, więc zrobię już zapasy- odpowiedziała Niall do Lou. Na co on tylko z bezsilnością pokiwał głową.
Potem twój ukochany spojrzał na ciebie z tym swoim cudownym uśmiechem. I wtedy, jak zawsze, kiedy to robił przeszedł cię przyjemny dreszcz. Postanowiłaś go przytulić. Mocno ścisnęłaś chłopaka, na co on podniósł twoją głowę i czule cię pocałował. Uwielbiałaś jego obecność. Była ona dla ciebie jak narkotyk. Tak mocno kochałaś tego chłopca i co najważniejsze on tak samo mocno odwzajemniał twoje uczucia. Ale, wcale nie był tak kolorowo. W sumie prawie wszyscy byli przeciwni waszemu związkowi : menadżer i producenci, twoja rodzina i najgorsze- fanki One Direction. Kiedy Directioners dowiedziały się o was, nie spodobało im się to. Ciągle wypisują wiele, nieciekawych rzeczy o tobie i o tym dlaczego byłaś z Niallem. Zawsze, kiedy spotykaliście jakąś fankę robiło się bardzo nie ciekawie, dlatego Niall uparł się, że dla mojego bezpieczeństwa zatrudni ochronę.
Weszliście do supermarketu i kupiliście wszystkiego potrzebne rzeczy ( to znaczy ty kupiłaś, a Niall kupił tyle jedzenie, jak by chciała trzy misie grizzly nakarmić ). Kiedy z niego wyszliście, zostaliście otoczeni przez tłum wrzeszczących fanek.
Ze strachem zaczęłam się rozglądać . I wtedy ją zobaczyłam. Wysoka, dobrze zbudowana dziewczyna szła w waszym kierunku. W ręce trzymała nóż. Usłyszałam, jak krzyczy: „Albo ją zostawisz, albo nie masz po co żyć”.  Nim kto ktokolwiek, z moich towarzyszy ją zobaczył ona zdążyła przebić się przez tłum i  już tylko 3 metry dzieliły ją od Nialla. Szybko podejmując decyzje zasłoniłam ukochanego swoim ciałem, a w tym samym czasie, tamta dziewczyna wbiła ostrze w moje żebra.
Trwało to zaledwie kilka sekund, ale mnie wydawało się jakby mijało wiele godzin. Poczułam, jak moja skóra się napina. Potem odczułam mocny nacisk i przeszywające ukłucie. To wszystko było nic, prawdziwy ból zaczął się, kiedy ona wyciągnęła ze mnie nóż. Czułam okropne pieczenie i tak, jakby coś we mnie pękło. Uczucie żrące ognia rozlewało się po moim cielę, sprawiając, że nie mogłam już panować nad swoimi koniczynami. Naglę, osunęłam się prosto w ręce, stojącego za tobą Nialla. Chłopak miał przerażoną minę, jakby nie wiedział co się dzieję. Ja też w sumie nie wiedziałam. Dopiero, kiedy zobaczyłam Eleonor, zakrywającą sobie reką usta i spływające po jej policzkach łzy, to wszystko do mnie dotarło.
TI: Niall, kocham Cię- Powiedziałam, bo to w tej chwili, było najważniejsze: jakkolwiek się z nim pożegnać.
N:TIIIIIIIIIIIII!!!!- Krzyknął chłopak, jakby dopiero wszystko zrozumiał.

Delikatnie położył mnie na ziemi .
N: O boże Ti, o mój boże, coś ty zrobiła. TI- mówił zrozpaczony.
Ale ja go już nie słuchałam. Wiedziałam, że możliwe, że nie dużo czasu nam zostało.
TI: Pamiętaj, że dla mnie najważniejsze jest, że byś był szczęśliwy.- Szepnęłam. Patrząc mu prosto w oczy.
N: TI, ku****wa  TI. Po co się tam pchaaa...- chłopak chyba zrozumiał o co mi chodzi, bo spojrzał na mnie z jeszcze bardziej przerażoną miną- TI, co ty mówisz. Ale ja jest szczęśliwy. Nic ci nie będzie, wyjdziesz z tego. Zobaczysz.- Mówił do mnie.
Ja się tylko słabo uśmiechnęłam. Moje ciało zrobiło się bardziej zwiodczałe. Już prawię nic nie czułam, co nie było takie złe, bo nie musiałam już odczuwać tego okropnego bólu.
N:TI, musisz być silna- Powiedział rozkazująco Niall.
Nagle usłyszałam jakieś inny hałas. Jacyś mężczyźni mnie podnieśli i wsadzili do karetki. Niall od razu znalazł się obok mnie.
N:TI, musisz być silna- Powtórzył chłopak- Jakoś się wyliżesz- Powiedział już jakby tylko siebie przekonywał.
TI: Kocham cię, ale ty musisz być szczęśliwy- Udało się mi jeszcze jakoś powiedzieć- Pocałuj mnie- Wyszeptałaś.
N: Ja też cię Kocham. Tak strasznie Kocham. Proszę nie zostawiaj mnie. Błagam nie odchodź. To było ostatnie jego słowa jakie, udało mi się jeszcze usłyszeć. Potem docierały już do mnie tylko niejasne szumy. Obraz też zaczął mi się rozmazywać. Poczułam jeszcze słodkie usta ukochanego na swoich.
Nie chciałam go opuszczać. Chciałam dalej móc spędzać z nim każdą chwilę. Ale już nie potrafiłam walczyć. Nie miałam siły.
Może nie musiałam tego robić. Może ta dziewczyna nie trafiłaby w Nialla. Może ochroniarz by ja powstrzymał, a może jeśli nawet by jej się udało to tylko drasnęła by go i nic by mu się nie stało. No właśnie może. Ale co jeśli by go zabiła. Ja bym nie potrafiła, dalej żyć. Nie potrafiłabym dalej żyć bez niego. Nie potrafiłabym dalej żyć myśląc, że przez jej nienawiść do mojej osoby, ona go zabiła. Wiedziałam, że dobrze zrobiłam.
I tak w ramionach ukochanego odeszłam, ciesząc się, że chociaż przez jakiś czas mogłam smakować naszej miłości.


KAHN

PS Z powodu wycieczki klasowej, imagina możecie spodziewać się dopiero 3 października. Być może na blogu zadebiotuje Reckless. Spodziewajcie się Louisa :>

sobota, 29 września 2012

# 4. Liam.

Nienawidzę poniedziałków. Jedyne co mogło mi umilić drogę do szkoły w ten okropny dzień to mój ulubiony zespół- One Direction. Włożyłam słuchawki, podgłosiłam muzykę tak głośno jak tylko się dało i zaczęłam śpiewać. Najpierw pod nosem, a potem coraz głośniej. Piosenka doszła do mojego ulubionego momentu, ale w czasie, gdy ja darłam się "All day and all night" mój telefon postanowił jeszcze bardziej obrzydzić mi ten dzień i się rozładował. Wyciągnęłam go z kieszeni, żeby sprawdzić czy na pewno nie da się go włączyć, kiedy poczułam silne popchnięcie i że coś gorącego gorącego wylewa mi się na brzuch. Kiedy już złapałam równowagę i poprawiłam plecak na lewym ramieniu spojrzałam przed siebie. Chłopak na oko 20-letni, w czapce i ciemnych okularach stał na przeciwko mnie z przepraszającą miną i kubku z kawą w prawej ręce. To znaczy teraz już bez kawy.
-Przepraszam. Nic ci nie jest? - Zapytał skruszony.
-Nie, nie, no co ty. Jestem tylko poobijana, oblana kawą i spóźniona do szkoły .- Rzuciłam sarkastycznie. - Ten kołnierz chyba odcina ci dopływ krwi do mózgu. Następnym razem patrz przed siebie. - Nie mogłam nie skomentować jego koszuli zapiętej pod samą szyję.
-Jeszcze raz przepraszam. - Nie wydawał się ani trochę urażony moimi słowami. Wręcz przeciwnie. - Co powiesz na kawę? Tak w ramach rekompensaty za zniszczoną bluzkę. - Dodał z miłym uśmiechem.
-Mówiłam przecież, że jestem już spóźniona do szkoły. I na dziś kawy mi wystarczy. - Powiedziałam oschle.
-No to lunch po południu? - Nie dawał za wygraną.
-Niech będzie. - Zgodziłam się, żeby wreszcie dał mi spokój.
-Tak w ogóle to jestem Liam. - Przedstawił się, posyłając mi ten sam uroczy uśmiech co przed chwilą.
-[T.I]. - Nawet nie zauważyłam, kiedy go odwzajemniłam. - Widzisz tamten budynek? - Powiedziałam pokazując palcem wielki, beżowy budynek. - To moja szkoła, czekaj na mnie w bramie o 15:30.
-Nie ma sprawy. To do zobaczenia! - Rzucił na odchodnym.
W szkole miałam wyjątkowo mało lekcji. Oczywiście wszystkie poświęciłam na rozmyślaniu o Liamie. Nie mogłam się doczekać, aż znowu się spotkamy. Mimo, że przez niego spóźniłam się na lekcje i cały dzień męczyłam się w bluzie, bo na koszulce miałam wielką, brązową plamę po kawie, to chciałam go znów zobaczyć.
Po ostatnim dzwonku wybiegłam z klasy. Już przez okno widziałam, że Liam na mnie czeka. Popędziłam korytarzem i przeskakując co drugi schodek zeszłam na dół. Otworzyłam frontowe drzwi i podeszłam do Liama, ale już wolniej, żeby nie wyjść na idiotkę.
-Cześć. - Przywitałam się z nim, posyłając mu zalotny uśmiech.
-Hej, gotowa na lunch? - Odwzajemnił uśmiech, który w jego wykonaniu wyglądał trochę dziwnie. Mam nadzieję, że ja robię to lepiej.
-Jasne. - Wsiedliśmy do jego samochodu i zapieliśmy pasy. Widziałam jak koleżanki z klasy patrzą na mnie z zazdrością.
Samochód ruszył i już po 10 minutach byliśmy w centrum. Liam zatrzymał się pod jakąś przytulnie wyglądającą knajpą. Zajęliśmy stolik w środku i wybraliśmy z karty coś dla siebie. Rozmawialiśmy o serialach, filmach, książkach, zainteresowaniach i ogólnie o wszystkim. Okazało się, że mamy sporo wspólnego.
-A jakiej muzyki słuchasz? -Spytał mimo, że na pewno słyszał jak dziś przed szkołą śpiewałam 1D.
-Głownie One Direction. Pewnie nie znasz. Chłopaki raczej ich nie słuchają. - Odpowiedziałam.
-Może cię tym zaskoczę, ale znam. Którego z nich lubisz najbardziej? - Tego się nie spodziewałam.
-Yy, no, Harry jest fajny, ale najbardziej lubię Liama. Tak się składa, że imię ma takie samo jak ty. - Nie ukrywam, że podobał mi się ten fakt.
-Ale czy tylko imię? - Powiedział zagadkowo, zdejmując czapkę i okulary. W sumie to dziwne, że nie zrobił tego wcześniej, przecież jesteśmy w pomieszczeniu. I wtedy go rozpoznałam. Przede mną siedział Liam Payne. Mój idol. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom.
-Nie wierzę! Jak mogłam cię wcześniej nie rozpoznać?! -Pytałam, nadal oszołomiona.
-Po prostu zobaczyłaś we mnie zwykłego człowieka. A właśnie o to mi chodziło. - Powiedział pochylając się nade mną. Wtedy nasze usta połączyły się w pocałunku.
Nie wiem ile to trwało, ale przerwało nam zniecierpliwione pochrząkiwanie kelnerki.
-Podać coś jeszcze?
-Chyba podziękujemy. - Powiedziałam posyłając Liamowi porozumiewawcze spojrzenie.
-Tak, dziękujemy. - Gdy tylko kelnerka odeszła znów wpił się w moje usta. Chciałam, żeby ta chwila trwała wiecznie.



LOLA

piątek, 28 września 2012

# 3. Zayn.

ITP1: No dalej Ti.
TI: Dobra, ale ja was nienawidzę- Krzyknęłam zła.
Właśnie przegrałam zakład. Założyłam się ze swoimi przyjaciółkami, że w dwa dni rozkocham w sobie kolegę z klasy. Ale okazało się, że chłopak ma dziewczynę i nie tak łatwo jest go przekabacić. Dlatego musiałam w miejskim autobusie, pełnym gapiów rozebrać się do bielizny i założyć tam ubrania, które przygotowały mi kumpele. Powoli zdjęłam bluzkę i spodnie patrząc z uśmiechem na zaszokowanych ludzi. Samo to, że miałam długie, do pasa czerwone włosy ,z zieloną grzywką, 6 kolczyków w uchu i jeden w nosie oraz mnóstwo tatuaży sprawiało, że przyciągałam wzrok innych, ale teraz to już wszyscy w całym autobusie zwrócili na mnie uwagę.
Ti: No to co dla mnie przygotowałyście ? – Spytałam będąc już w samym czarnym, koronkowym staniku i majtkach do kompletu.
ITP2: NIC!
TI: No dawaj, nie będę tak wiecznie stała- Poganiałam je co raz bardziej rozdrażniona.
ITP1: Możliwe, że będziesz, bo my nic dla ciebie nie przygotowałyśmy- Powiedziała dziewczyna zbierają w między czasie moje ubrania.
TI: Nawet mnie nie denerwujcie, jeśli nic nie macie to dawać mi moje rzeczy!!!!
Dziewczyny odkrzyknęły mi NIE i wysiadł na przystanku, na którym właśnie zatrzymała się autobus.
TI: Ja pie*****- Krzyknęłam wściekła.
Nie chodziło o to, że siedzę prawie goła w miejskim autobusie, bo nie raz robiłam z koleżankami podobne rzeczy, tylko o to, że najbliższe przyjaciółki mnie wrobiły. Postanowiłam, że więcej się do nich nie odezwę (przynajmniej na jakiś czas), a na pewno się na nich zemszczę.
Zła, usiadłam na najbliższym krześle. Nagle obok usiadł, przystojny brunet, z mocno wystilzowaną fryzurą.
Ch: Chcesz pożyczyć ?- Spytał chłopak, zdejmują swoją bluzę.
Na początku spojrzałam na niego złowrogo i już chciałam krzyknąć, żeby się odwalił, ale przecież byłam w samej bieliźnie, a była już połowa października i do tego ten jego zniewalający uśmiech.
Ti: Dzięki- Powiedziałam korzystając z propozycji.-Jestem [T.I.]
Ch:Zayn, co zrobiłaś tym dziewczyną, że kazały ci to zrobić ?- Spytał zaciekawiony
TI: Przegrałam zakład.
Z:A o co się z nimi założyłaś ?
TI: To długa historia-Powiedziałam szybko, bo nie chciałam, żeby dowiedział się o wszystkich rzeczach jakie ja i moje przyjaciółki robiłyśmy chłopkom, aby się z nich pośmiać -Gdzie jedziesz ?- Spytałam szybko zmieniając temat.
Z:Wysiadam na następnym przystanku, a ty ?
TI:W sumie ta ja nawet nie wiem, gdzie jesteśmy, więc wysiądę z tobą, jeśli nie masz oczywiście, nic przeciwko towarzystwu prawie nagiej dziewczyny ?
Zayn uchylił lekko swoje okulary i zmierzył mnie wzrokiem – No jakoś to przeżyję. – powiedział z uśmiechem.
TI: Dzięki, wiesz- Powiedziałam, po czym razem z chłopakiem wysiadłam z autobusu.
Z:To może chcesz wstąpić do mnie i dałabym ci cos do ubrania ?- spytał chłopak.
TI: Myślę, że to nie taki głupi pomysł.-Stwierdziłam, po czym razem z chłopakiem ruszyłam do jego domu.
Mimo, że bluza Zayna była trochę za duża i sięgała mi do połowy ud, to i tak każdy krzywo się na mnie patrzył. Za każdym razem, kiedy to zauważaliśmy to wybuchaliśmy śmiechem.
Z:To jesteśmy-Powiedział chłopak zatrzymując się przed wielkim, nowoczesnym domem.
TI:Serioooooo? Co ty zrobiłeś, żeby mieć tyle kasy na taką chatę ?- Spytałam zaskoczona, że chłopak w tak młodym wieku może mieć taki dom, a z jego opowieści wywnioskowałam, że mieszaka sam.
Zayn tylko się zaśmiał i delikatnie popchnął dziewczynę do drzwi.
Ti:Łał, naprawdę nie jesteś szefem jakiejś mafii, albo nie masz nic wspólnego z innymi przekrętami bo to mi nie wygląda na przeciętny dom 19-lataka ?
Z:Wiesz.. śpiewam w  One Direction- Powiedział chłopka.
TI: Naprawdę ?- Spytałam ze zdziwieniem i nie dowierzaniem.
Słyszałam coś o tym całym One Direction i o tym, jaką zrobili karierę, ale nigdy się nimi nie interesowałam.
Z:Tak, ale ty chyba nie jesteś naszą fanką ?- Spytał Zayn.
TI:Nie, słucham trochę inny rodzaj muzyki.
Z:No faktycznie nie wyglądasz na Directioners, ale może jak mnie usłyszysz to zmienisz zdanie.-Powiedział pewnie chłopak, dotykając przy tym moich dłoni- O kurde, jakie ty masz zimne ręce.
TI: No wiesz nie jestem za ciepło ubrana.-Powiedziałam, ale widząc zmartwioną minę chłopaka szybko dodałam- Spoko, nic mi nie jest.
Z:Przepraszam, zapomniałem. Usiądź w salonie, a ja nastawię wodę na herbatę i pójdę po ubrania dla ciebie.
Zrobiłam to co kazał chłopak i usiadłam na wygodnej kanapie. Po jakiś pięciu minutach Zayn przyszedł do pokoju, postawił kubek parującej herbaty i z czułością popatrzył na dziewczynę.
Z:Wypij, rozgrzejesz się.
„Od samego patrzenia na ciebie jest mi gorąco”- pomyślałam.
 Z:Aaaa i mam to- powiedział podając mi koszulkę z napisem „I believe it” i dresowe spodnie.
Poszłam do łazienki i założyłam ubrania, które tak pięknie nim pachniały. Kiedy wróciłam zobaczyłam Zayna z popcornem.
Z:To może pooglądamy sobie jakiś film ?-Spytał
TI:OK, a co masz?
Z: „Wydłubane oczy”. Podobno niezły.
TI: Horror może być, ale tylko nie tak obrzydliwy.- Powiedziałam ze śmiechem.
Z:Ok, no to ten będzie idealny- powiedziała i puścił jakiś film. Następnie uwalił się obok mnie z miską popcornu.
Horror jak każdy. Jest sobie mężczyzna, straszny dom, nawiedzone dzieci. Ale obok mnie siedziało cos bardziej intersującego. Praktycznie ciągle się w niego wpatrywałam. On w końcu mnie na tym nakrył i z chytrym uśmiechem powiedział: Zaraz, wracam.
Nie było go już jakieś 15 min. Okropnie się nudziłam i w końcu skupiłam się na filmie. Właśnie główny bohater wchodził do jakiejś odkrytego przejścia w domu. Szedł, szedł w ciemnościach, w pełnej ciszy kiedy nagle …
Z:BUUUUUUUUUUUU!!!!!!!!!!- Krzyknął chłopak prosto do mojego ucha kładąc ręce na moich ramionach.
Ti: AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA-krzyknęłam, wyrzucając miskę z popcornem za siebie. Obejrzałam się i zobaczyła śmiejącego się Zayna, z okruchami popcornu na głowie.
Ti: Idioto – Wrzasnęłam, wciąż jeszcze przestraszona.
Z:Ale gdybyś ty widziała swoja minę- udało mu się powiedzieć między salwami śmiechu.
W końcu i ja zaczęłam się z niego śmiać. Wzięłam miskę, która po wystrzale w górę spadła na kanapę i włożyła ją na głowę Zayna.
Z:Heeeeeeeeej, moje włosy-krzykną chłopak zdejmując miskę
Ti: No wiesz, gdybyś ty mógł zobaczyć swoja minę.
Z:Okey, jak chcesz- powiedział Zayn, po czym przerzucił sobie mnie przez ramię.
Zaczęłam krzyczeć, kopać i wyrywać się, ale nic to nie dało. Chłopak był dużo silniejszy.
Na takich wygłupach mnie i Zaynowi mineło kolejne pół godziny, potem wszedł w grę alkohol i zabawa dopiero się zaczęła.
Ti: Zayan, a ty wiesz, że ty jak arab wyglądasz?- Powiedziała rozbawiona.
Z:Fajnie, coś jeszcze ?- spytał uradowany chłopk.
TI: I jeszcze to, że mimo, że jesteś z tego gejowego, głupiutkiego zespołu to jesteś ossstrooooooooo HOOOOOOT- Udało mi się jakoś powiedziedzieć.
Zayan zaczął się śmiać, a ja razem z nim. Nagle chłopk uspokoił się, zrobił poważną minę i namiętnie mnie pocałował. Odwzajemniłam jego pocałunek i zarzuciłam mu ręce na szyje.
Z:A ja ci powiem, że jesteś piękna- Szepną mi do ucha.





Wybaczcie zdjęcie, ale z Reckless mamy do niego sentyment :)



KAHN

czwartek, 27 września 2012

# 2. Harry / Niall. | cz. 1

Otworzyłam oczy, rozejrzałam się po pokoju i przez chwilę zastanawiałam się gdzie jestem. Wtedy przypomniało mi się, że 2 tygodznie temu przeprowadziłam się do Londynu. Mimo, że to tu miałam spędzić najbliższe 3 lata, nie czułam, że to moje mieszkanie. Nie było tu mojego łóżka, na drzwiach szafy nie było lustra, a ścian nie pokrywały plakaty moich ulubionych zespołów, tylko biała farba. Trudno, jakoś będę musiała przeżyć bez tego wszystkiego. Moje złote myśli przerwało burczenie brzucha. Byłam strasznie głodna, ale nic nie miałam w lodówce, więc musiałam iść do sklepu.
Wstałam z łóżka i pierwszym kierunkiem jaki przybrałam była łazienka. Gdy z niej wyszłam byłam już uczesana, pomalowana i w sumie gotowa do wyjścia, musiałam jescze tylko się ubrać. Założyłam moje ulubione stare jeansy, szarą bluzę i czarne adidasy, a ponieważ jak zwykle padało założyłam też kurtkę z kapturem.
Mimo, że droga zajęła mi tylko 5 minut, do sklepu weszłam przemoczona do suchaj nitki. Postanowiłam, że najpierw kupię owoce i warzywa, a potem przejdę się po sklepie i wezmę wszystko co mi wpadnie w ręce.
Sklep był prawie pusty, ale ja czułam się jakby cały czas ktoś stał obok mnie. Byłam pewna, że chodzi za mną jakiś chłopak, ale szczerze mówiąc bałam się sprawdzić. Moja ciekawość została jednak szybko zaspokojona. Przy stoisku z pieczywem owy chłopak stanął obok mnie. Postanowiłam wykorzystać sytuację i dobrze mu się przyjrzeć. Dość wysoki, mniej więcej w moim wieku, brunet w loczkach. Wydawało mi się, że gdzieś już go kiedyś widziałam. Gdy zauważył jak starannie mu się przyglądam, uśmiechnął się miło i powiedział:
-Tak, to ja. Chcesz autograf?
Byłam trochę zmieszana. To chyba znaczyło, że jest sławny. Ale ja kojarzyłam go tylko trochę i na dodatek sama nie wiem skąd. Po kilku sekundach milczenia wreszcie wykrztusiłam z siebie:
-Szczerze mówiąć to Cię nie znam. Po prostu wydaje mi się, że gdzieś już Cię kiedyś widziałam, a z twojego pytania mogę wywnioskować, że to bardzo możliwe.
Na jego twarzy malował się wyraz zaskoczenia i ulgi jednocześnie.
-Nic nie szkodzi. Mogłaś mnie widzieć w telewizji, śpiewam w zespole. Tak w ogóle to jestem Harry. Miło cię poznać...
-[T.I] - wymamrotałam podając mu rękę.
-Więc, [T.I], jeśli jednak chciałabyś mnie poznać to zapraszam kolację dziś wieczorem. Zrozumiem jeśli odmówisz, poznaliśmy się zaledwie 5 minut temu.
-Nie, nie, chętnie przyjmę zaproszenie.
Podaliśmy sobie swoje numery telefonów i powiedziałam mu gdzie ma po mnie podjechać. Na początku pomyślałam, że trochę za szybko się zgodziłam, ale gdy zaczęliśmy rozmawiać, byłam pewna, że dobrze zrobiłam. Czułam się przy nim całkowicie sfobodnie, a właśnie tego potrzebowałam - osoby, z którą mogę szczerze pogadać, a mieszkałam tu zbyt krótko, by już kogoś takiego mieć. Po godzinie bardzo przyjemnej rozmowy, zapłaciłam za zakupy i wróciłam do domu.
Zjadłam coś, pooglądałam telewizję, posprzątałam w pokoju, czyli sobota jak każda inna. Tylko, że za 2 godziny miałam iść na randkę. I to nie z byle kim, tylko z gwiazdą. Co z tego, że go nie znałam, gwiazda to gwiazda, nie? Musiałam się dobrze przygotować. Wzięłam prysznic i umyłam włosy. Zrobiłam delikatny makijaż i wybrałam moją najładniejszą sukienkę - brzoskwiniową, na ramiączka, przed kolano. Wysuszone i wyprostowane włosy rozpuściłam, aby lekko opadły mi na ramiona. Ze względu na pogodę założyłam płaszcz i pasujące do niego botki.
Nie musiałam długo czekać. Harry pojawił się niecałe 5 minut później. Gdy otworzyłam mu drzwi wyglądał jakby nie mógł uwierzyć własnym oczom.
-Wow, [T.I], wyglądasz świetnie! -Powiedział mierząc mnie wzrokiem od stóp do głów.
-Dzięki, ty też wyglądasz niczego sobie. - Rzuciłam z zalotnym uśmiechem na ustach.
Do restauracji dojechaliśmy taksówką. Była bardzo przytulna. Zajęliśmy stolik pod oknem.
Po złożeniu zamówień ropoczęliśmy 4 godzinną rozmowę, którą przerwaliśmy tylko kilka razy, żeby coś zjeść. Dowiedziałam się dużo o nim i o jego zespole, ja natomiast opowiedziałam mu o sobie i o mieszkaniu w Polsce. Bardzo miło spędziliśmy czas. W drodze powrotnej, którą przebyliśmy na pieszo, by mieć dla siebie więcej czasu nawet mi zaśpiewał.
-Jej, to było niesamowite! Masz naprawdę świetny głos, jeśli twoi koledzy też tak śpiewają to chyba powinnam zacząć was słuchać.
-Dzięki, to miłe. - Mimo, że było już ciemno to widziałam, że się czerwieni.
Odprowadził mnie pod same drzwi. Podziękowałam mu za miły wieczór i już otwierałam drzwi, kiedy złapał mnie za rękę, obrócił przodem do siebie i czule pocałował.
-Ja też dziękuję. - Powiedział i wyszedł z klatki zostawiająć mnie samą, oszołomioną i zmieszaną.
Przecież to była randka, mogłam się tego spodziewać, ale jakoś nie mogłam uwierzyć w to, że taki fajny chłopak chciałby kogoś takiego jak ja. Poza tym on jest gwiazdą, może mieć każdą. Ale jednak miałam nadzieję, że między nami coś jest. Bardzo go polubiłam i chciałam, żeby on czuł to samo. I chyba czuł, bo spotykaliśmy się jeszcze kilka razy. W sumie można było powiedzieć, że jesteśmy parą. Powoli zaczęłam się w nim zakochiwać.
Któregoś dnia chciałam do niego zadzwonić, żeby się umówić, ale nie odbierał. Następnego dnia też. I jeszcze następnego. I cały następny tydzień. Ale ja się nie poddawałam. "Kiedyś odbierze" pomyślałam.

*miesiąc później

Jeszcze nie zrezygnowałam. Dzwoniłam co jakiś czas do Harrego. Tak bardzo chciałam, żeby odebrał. Może gdzieś wyjechał? Może jest w szpitalu? Do głowy przychodziło mi wszystko poza tym, że mu się znudziłam. Po prostu nie chciałam w to uwierzyć.
Zadzwoniłam do niego już drugi raz w tym tygodniu, ale tym razem odebrał.
-Halo?
-Cześć, co u ciebie słychać? - Tak długo czekałam, aż odbierze, a nawet nie wiedziałam co powiedzieć.
-Kto mówi? - To pytanie zupełnie zbiło mnie z tropu.
-[T.I] - Odparłam niepewnie .
-Sorry, ale nie kojarzę, pomyłka. - I się rozłączył. Tak po prostu.
Odłożyłam telefon i nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Nie pamiętał mnie? To było nie możliwe! Jak mógł najpierw nie dawać znaku życia, a potem zamiast normalnie ze mną zerwać, mówić mi, że mnie nie pamięta. Tego było za wiele.
Wsiadłam w taksówkę i pojechałam do niego. Czemu nie wpadłam na to wcześniej? Dzwi otworzył mi jakiś blondyn. Zgadłam, że to jego kolega z zespołu. Chyba ma na imię Niall.
-Cześć, jest Harry? Muszę z nim pogadać.
-Harry? Tak, jest w swoim pokoju, wejdź. Ty pewnie jesteś Alice, tak? - Powiedział uprzejmie blondyn, ale to co powiedział wcale nie było uprzejme. Jaka ALICE?
-Kto to jest Alice? - Spytałam zdziwiona.
- Dziewczyna Harrego, myślałem, że to ty, nie poznałem jej jeszcze. - Odparł i wyglądał na nie mniej zmiesznego niż ja.
-Nazywam się [T.I]. I tak się składa, że też jestem dziewczyną Harrego. Albo byłam.
-To ja może go zawołam i wszystko sobie wyjaśnicie. - Rzucił jednoczeście wchodząc na schody.
O co tu chodzi? Jaka dziewczyna? To dlatego mnie ignorował? Ciekawe jak się wytłumaczy. Moje przmyślenia przerwał odgłos skakania ze schodów. To był Harry. Mimo, że starał się to ukryć, wiedziałam, że zdziwił się na mój widok. Nie mogłam czekać, musiałam zapytać.
-Kim jest ta Alice o której mówił Niall? Dlaczego nie odbierasz ode mnie telefonów, a potem udajesz, że mnie nie znasz? - Słowa wypływały ze mnie jak z wodospadu. - Masz zamiar się wytłumaczyć? - Spojrzałam na niego niecierpliwie.
-Ale ja nie mam Ci się z czego tłumaczyć. - Odparł chłodno. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. - Alice to moja dziewczyna. Jesteśmy razem od pół roku. Umawianie się z tobą było wielkim błędem. Prawie jej przez to nie straciłem. -Zatkało mnie.
-I mówisz mi to prosto w twarz bez cienia wstydu, skruchy lub żalu? Tak po prostu?
-Niestety. A teraz proszę Cię, wynoś się z mojego domu, a najlepiej z całego mojego życia. - Powiedział zupełnie poważnie z kamienną twarzą.
Wyszłam trzaskając drzwiami i obiecałam sobie, że już tu nie wrócę.


LOLA

# 1. Louis.

Londyn, piątek godzina 2 w nocy, a ty wracasz sama do domu. Ale masz bardzo dobry humor, nie boisz się, że nikogo tu prawie nie ma i tylko co jakiś czas przejeżdża tędy jakiś samochód i właściwie prawie za każdym rogiem może czaić się jakiś zboczeniec lub coś podobnego. W najlepsze śpiewasz sobie „One Thing” i tańczysz jak oszalała. Ale to nie dlatego, że jesteś taka odważna, czy głupia. O nie, ty jesteś bardzo grzeczną dziewczynką. Najlepsza uczennica w klasie, zawsze punktualna i nie będąca po za domem dłużej niż do 21.
Ale właśnie dziś postanowiłaś zaszaleć, bo twoja najbliższa przyjaciółka wyprawiała osiemnastkę. Nigdy tak dobrze się nie bawiłaś. Tańczyłaś i rozmawiałaś z każdym, kto był na imprezie. Po raz pierwszy wypiłaś tak dużą ilość alkoholu i co najważniejsze, po raz pierwszy się upiłaś.
TI:Youuuuuuuuu”re my kryptonite- darłaś się jak oszalała.
Właśnie przechodzisz przez ulicę, kiedy twoje nogi nagle złączyły się w jedna i upadłaś na przejściu dla pieszych. I w tym samym momencie usłyszałaś pisk opon i długie trąbniecie.
TI: Oj, TI musisz jeszcze poćwiczyć chodzenie- Powiedziałaś sama do siebie i zachichotałaś.
Wstałaś i ruszyłaś dalej. Ale tym razem uznałaś, że dalsze pójście środkiem ulicy będzie dużo ciekawsze. Kierowałaś się w stronę samochodu, który mało co cię nie przejechał. Dalej śpiewałaś piosenkę, do puki drzwi od samochodu nie zaczęły się otwierać. Zatrzymałaś się i powiedziałaś: Oj, to jak to szło prawa, lewa, prawa, prawa, prawa ? Nie, a może tak lewa, lewa. Prawa, lewa, prawa. Nie źle.
Tak sobie ćwiczyłaś chodzenie, kiedy nagle zauważyłaś, że doszłaś do samochodu, a postać , która z niego wyszła, przyglądała się twoim poczynaniom. Widać było, że twoje zachownie bardzo ja rozbawiło. Widząc to, ty przestałaś tłumaczyć sobie jak stawiać stop i znów szeptem nuciłaś sobie One Thing . Chciałaś go wyminąć, ale kiedy w piosence zaczęłaś śpiewać swój ulubiony moment, All day and all night , musiałaś go zaakcętować machnięciem ręki, przez co straciłaś równowagę i prawdopodobnie znów byś się przewróciła, ale ta osoba przy samochodzie złapała cię w pasie. Stałaś tak w objęciach, jakiegoś obcego chłopaka, który strasznie się z ciebie śmiał, ale cię nie puszczał.
W tym momencie poczułaś jak twój żołądek robi rewolucję. Zdążyłaś powiedzieć tylko: O oł- i odepchnąć chłopaka, po czym puściłaś pawia obok koła samochodu. Chłopak widząc to natychmiast przestał się śmiać i podszedł do ciebie i pogłaskał cię po plecach.
Ch: Wszystko ok ?- Spytał z czułością.
Kiedy przestałaś, usiadłaś na asfalcie i zaczęłaś zdejmować szpilki z 20-centymetrowym obcasami, żałując, że nie zrobiłaś tego wcześniej.
TI: Nie, te buuu, te buuuty są złe- Jakoś udało ci się powiedzieć.
Chłopak uśmiechnął się i pomógł ci wstać.
Ch: Jestem Louis- Powiedział. Po raz pierwszy na niego spojrzałaś. Mimo ciemności i twojego stanu od razu zauważyłaś, że jest bardzo przystojny.
TI: Łady Louisik-Powiedziałaś nie mogąc przestać się śmiać.
Nagle nadjechał jakiś inny samochód, który nie mógł przez was przejechać i kierowca zaczął niemiłosiernie trąbić i krzyczeć. Ciebie to strasznie rozbawiło, ale Louis trochę się zestresował.
L: Wstań, musisz przejść- Powiedział do ciebie.
Na co ty tylko pokręciłaś głową i położyłaś się na asfalcie, bo nagle zrobiłaś się tym wszystkim strasznie zmęczona.
L: I co ja mam z tobą zrobić ?- Spytał chłopak z uśmiechem. Po czym podniósł cię i w wsadził do samochodu. Ty nie protestowałaś.
L: Jak masz na imię księżniczko ?- Spytał uruchamiając auto.
Ti:TI- Powiedziałaś jeszcze zanim odpłynęłaś.


 *następny dzień
Najpierw, leniwie otworzyłaś jedno, oko, a potem drugie. Od razu uderzyła cię fale okropnego bólu głowy. Z trudem zaczęłaś się rozglądać się w poszukiwaniu w wody, którą zawsze kładziesz sobie przed snem, koło łóżka. I właśnie wtedy zorientowałaś się, że nie jesteś w swoim pokoju, a nawet nie w swoim domu. Szybko wstałaś, ale zachwiałaś się przez ból głowy. Spróbowałaś jeszcze raz, tym razem powoli. Okazało się, że nigdy nie byłaś w tym miejscu. Jeszcze bardziej się zdenerwowałaś. Na szczęście, byłaś ubrana w to samo co poprzedniego dnia. Oprócz paru dodatków, taki jak buty, sweterek, czy biżuteria, które gdzieś się podziały. Nie byłaś pewna co robić: uciekać, czy rozejrzeć się. Z jednej strony, mogłabyś być w salonie jakiegoś świra, zboka, albo coś jeszcze innego i co gorsza on może gdzieś tu być. Ale jeśli uciekniesz, nigdy się nie dowiesz co się wczoraj stało, nie odzyskasz swoich rzeczy, a po za tym nie masz pojęcia gdzie jesteś i zresztą z takim kacem raczej nie szybko wrócisz do domu. Ostatecznie ciekawość wzięła górę. Wyszłaś z pomieszczenia, w którym się obudziłaś. Zostawiając tam kanapę, na której spałaś, wielki, nowoczesny telewizor i dwa fotele. Na samy początku postanowiłaś zbadać dół. Udałaś się do kuchni, kiedy zobaczyłaś tam leżący nóż, wzięłaś go na wszelki wypadek. Potem poszłaś do innych pomieszczeń.  Na tym piętrze nikogo nie było. Zaczęłaś wchodzić, schodami na górę. Ostrożnie otworzyłaś pierwsze drzwi. I nagle zobaczyłaś pogrążonego w śnie mężczyznę. Brunet, miej więcej w twoim wieku śpiący z nagim torsem, na ogromnym łóżku, lekko się poruszył. Podeszłaś do niego mocno trzymając nuż za plecami.
Ti: Hej, obudź się- Szepnęłaś lekko szturchając chłopaka w ramię.
Chłopak otworzył oczy i popatrzył na ciebie zdezorientowany. Ale tylko przez chwilę, by potem się uśmiechnąć.
Ch: Już wstałaś księżniczko.- powiedział jeszcze sennym, zachrypniętym głosem.  
Już miałaś się zapytać kim jest, ale nagle dotarło do ciebie, że to Louis Tomlinson. Serce łomotało ci jak oszalałe, teraz już nic nie rozumiałaś. Chyba twoje mina zdradzała twoje emocje, bo Louis popatrzył na ciebie i wybuchną śmiechem.
TI: Proszę wytłumacz mi dlaczego obudziłam się w tym mieszkaniu, a na górze spał Louis Tomlinson – Spytałś, kiedy chłopak się już uspokoił.
L: To jednak mnie znasz. Wczoraj mnie chyba nie rozpoznałaś- odparł chłopak podnosząc się.
Kiedy zaczął to robić ty przestraszona odsunęłaś się parę kroków, uderzając o ścianę. W tym momencie z ręki wypadł ci nóż, który zabrałaś z kuchni. Louis popatrzył na ciebie z uśmiechem, szybko podszedł i podniósł broń zanim zareagowałaś.
L: A to co ? Chciałaś mnie pokroić kiedy spałem ?- Spytał rozbawiony chłopak.
Ale tobie nie było do śmiechu. Nic, kompletnie nic, nie rozumiałaś.
TI: O co w tym wszystkim  chodzi ?- Spytałaś z desperacją.
L:Spokojnie. Nic się nie stało, zaraz ci wszystko opowiem.- Powiedziała biorąc cię w ramiona, kiedy zobaczył zbierające się w twoich oczach łzy.
Po tym jak się uspokoiłaś, chłopak opowiedział ci co się zdarzyło zeszłej nocy. Po tym jak odstawiłaś swoje przedstawienie na ulicy, chłopak wziął cię do samochodu z myślą o odstawieniu cię pod dom. Ale ty usnęłaś w samochodzie i zresztą w takim stanie raczej nie wyjaśniłabyś mu gdzie ma jechać. To tez zabrała cię do swojego domu, gdzie położy ł na kanapie i pozwolił przenocować.
Kiedy chłopak skończył swoją  historię nie mogłam uwierzyć własnym uszom. Zakryłam twarz dłońmi, żeby Louis nie widział jak palisz buraka.
TI: Proszę, powiedz, że to wszystko nie prawda i, że się tak nie wygłupiłam. – Powiedziałaś przez ręce.
L: Jak dla mnie to była najzabawniejsza noc w moim życiu- Powiedział chłopak podchodząc do ciebie i   zabrał twoje ręce. Przez co jeszcze bardziej się zarumieniłaś.- Gdzie tak zaszalałaś?
TI: Postanowiłam pobawić się na urodzinach koleżanki i dużo wypiłam. Pamiętam, że miałam już wracać do domu, a potem urywa mi się film. –Powiedziałaś prawdę, bo i tak nie miałaś już nic do stracenia.
L: A często tak balujesz ?
Ti: Nie- odpowiedziałaś  zawstydzona.
On widząc to podniósł twoją twarz i słodko powiedział- Jesteś taka śliczna kiedy się rumienisz- i namiętnie cię pocałował.
I tak zakończyło się twoje szaleńcze imprezowanie. Tak więc przez następne 10 lat twoje usta nigdy więcej nie zasmakują żadnego alkoholu. Ale mimo  wszystko poznałaś swojego idola i chyba się zakochałaś. Szkoda, że to już wszystko.  
Zaraz, a może nie- pomyślałaś wyjmując z kieszeni kartkę, na której napisany był numer  i  podpis : "Zadzwoń xxx"



To ten wcześniej wspomniany Louis na rozgrzewkę. Jest to mój pierwszy imagin, dlatego bądźcie łaskawi :DOne Direction Moments


KAHN

PS Tak, wiemy jak wygląda tło, ale jesteśmy nowe w tej branży i musimy to wszystko jakoś ogarnąć. Ale bez obaw, wszystko zmierza ku lepszemu ;)





Witajcie!

SIEMKA :>

Założyłyśmy tego bloga z myślą o dodawaniu tu imaginów o One Direction. Jak na razie zamieszczać będą tu swoje opowiadania trzy dziewczyny: Reckless, Kahn i Lola. Jesteśmy jednak otwarte na nowe propozycje :) Swoje własne imaginy możecie wysyłać nam na e-maila: imaginyabout1d@gmail.com Z powodu nauki, opowiadania nie będą dodawane codziennie, lecz będziemy robiły co w naszej mocy. Na rozgrzewkę dodajemy Louisa autorstwa Kahn. Do przeczytania :)