niedziela, 30 czerwca 2013

# 102. Louis | cz.1

Wkraczałam w nowy etap w moim życiu. Byłam bardzo podekscytowana i  ciekawa ale zarówno lekko zestresowana. Zabawa się już skończyła. Nastał czas, żeby wreszcie dorosnąć. Przynajmniej tak mówiła moja mama. Ja patrzyłam na studia trochę pod innym kontem. Oprócz nauki i całej reszty obowiązków liczyłam też na trochę innych doświadczeń. Chciałam poznać nowych ludzi. Bardziej dojrzałych niż te dzieciaki z liceum, ale za razem potrafiący się dobrze bawić.
Weszłam na sale, lekko się uśmiechając. Przyglądałam się ludziom, uświadamiając sobie, że nie znam tu ani jednej osoby. Co nie było dziwne skoro wybrałam akademik oddalony od mojego domu 600 kilometrów.
-Witam wszystkich bardzo serdecznie na waszym pierwszym roku na King's College London. Mamy nadzieje, że to będzie bardzo owocny i wspaniały rok. Szczególnie, że wchodzimy w nowy program. Za powodu, wielu przedmiotów, zostanie usprawniony nowy system. Zostaniecie dobrani w pary, w których  pojedyncza osoba, będzie się uczyła tylko połowy z przedmiotów, a druga osoba reszty. Będziecie musieli przekazać partnerowi wiedzę nabytą na swoich zajęciach,  w ten sposób sami ucząc się i utrwalając materiał.- powiedział dziekan.
Nie słyszałam nic o tym wcześniej. Ale chyba nie tylko ja, ponieważ przemowa dziekana wzbudziła duże poruszenie. Profesor zaczął chodzić wśród ludzi i dobierać ich losowo w pary.  Trochę się bałam i modliłam w duchu, żeby trafiła na kogoś po pierwsze normalnego, a po drugie skorego do współpracy.
- Panna TI TN jak mniemam?- powiedział dziekan patrząc w listę.
- Tak.- powiedziała i w tym samym czasie drzwi otworzyły się z impetem.
Do sali wszedł nie za wysoki brunet. Miał roztrzepane włosy i był ubrany w dość zabawny sposób. Bez ładu i składu. To wszystko dopełniał szeroki uśmiech na twarzy chłopaka.
- Wybacz Martin spóźnienie.- powiedział chłopak podchodząc do profesora.
- Dla ciebie Profesor Duff, panie Tomlinson.- powiedział mężczyzna patrząc surowo na chłopaka.- Dobrze, więc skoro raczyłeś przyjść będziesz w parze z TI.- rzekł profesor i odszedł.
- Więc witaj partnerko.- powiedział chłopak uśmiechając się do mnie.
Usiadł koło mnie na krześle i bez żadnych zahamowań położył nogi na stole.-  Jestem Louis.
- A ja TI.- powiedziała wysilając się na lekki uśmiech.
- Wiesz TI, pasuje do ciebie to imię. Dlaczego chcesz studiować medycynę ?- spytał Louis, zakładając ręce za głowę.
- A tak jakoś wyszło. Zarówno rodzice jak i dziadkowie to lekarze. Zresztą bardzo lubię..- mówiła, ale chłopak mi przerwał.
- Bardzo lubię pomagać ludziom. I ta świadomość, że robię coś dla drugiego człowieka jest taka budująca. Zgadłem?- spytał podnosząc brew.- To prawie, jak ja.- dodał, kiedy  pokiwałam głowa na tak.
- Myślę, że to już wszystko. Proponuje, abyście się lepiej poznali z waszymi partnerami. Jutro zaczynają się pierwsze zajęcia.- powiedział nagle dziekan.
Kiedy Louis usłyszał to, od razu wstał i zaczął iść w stronę wyjścia. Szybko zabrałam swoje rzeczy i podbiegłam do niego.- Zaczekaj! Myślę, że musimy obgadać parę spraw. Wiesz w związku z naszą współpracą i uczeniem się.- mówiłam praktycznie biegnąc obok chłopaka, który nie zwracał na mnie uwagi.
Nagle Louis zatrzymał odwracając się do mnie twarzą .- Pewnie, ale innym razem.- powiedział i znów zaczął iść.
- Co? Dlaczego?- krzyknęłam.
- Musze coś załatwić.- krzyknął chłopak przez ramię.
- Twój partner?- spytał jakiś chłopak podchodząc do mnie.
- Tak.- powiedziałam wzdychając i dopiero teraz spojrzałam na nieznajomego.
Był on bardzo przystojny i miał nieziemski uśmiech.
- Ian.- przedstawił się chłopak.
- TI.- powiedziałam.
- Urządzam imprezę w sobotę mam nadziej, że wpadniesz.- powiedział chłopak.
- Tak. Tak, jasne bardzo chętnie.- mówiłam, nie potrafiąc ukryć szczęścia.
~*~
Dni mijały tu szybko. Zanim się spostrzegałam nadszedł piątek. Wszystko było naprawdę wspaniałe. Ludzie byli bardzo mili i zabawni. Zajęcia też bywały  czasem interesujące, a Londyn okazał się jeszcze piękniejszy niż się spodziewałam.  Był tylko jeden problem. Louis. Nie widziałam go od poniedziałku.  Próbowałam się z nim skontaktować. Zdobyłam jego numer, ale nie odbierał. Dowiedziałam się też, gdzie znajduje się jego pokój, ale nikogo nie było. Jakby zapadł się pod ziemie. A przecież nie jestem w stanie ogarnąć sama tego co on miał na wykładach.
- Hej TI.- podbiegł do mnie Ian, kiedy po skończonych zajęciach wychodziłam z sali.
- Cześć.- powiedziałam uśmiechając się.
-To pamiętasz, że jutro na 22?
- Tak- powiedziałam.
- Super.- odrzekł Ina, uśmiechając się do mnie.
Nagle założył mi za ucho kosmyk włosów uśmiechając się do mnie  jeszcze szerzej. Lekko się zarumieniłam.  W pewnym momencie zobaczyłam nadjeżdżającą furgonetkę. Wyglądała dokładnie jak ta z Scooby Doo, a za kierownicą siedział Louis.
- Muszę lecieć. Zobaczymy się później.- powiedziałam Ianowi.
 - Dobra. To pa.- powiedział trochę zdziwiony Ian.
- Czy teraz już moglibyśmy pogadać?- spytałam poważnym głosem z nutką złości stając przy otwartym oknie furgonetki.
Louis  uśmiechnął się do mnie. – Pewnie. Wskakuj.- powiedział wskazując głową miejsce pasażera.
- Nie, na pewno nie będę nigdzie z tobą jeździć. Załatwmy to szybko teraz. Ustalmy, kiedy będziemy się spotykać, aby przekazywać sobie materiał. A potem będziesz wolny.- powiedziałam
- Nie mam do końca czasu na te bzdety. Innym razem. – powiedział Louis powoli odjeżdżając.
- Ale jak to? Żartujesz sobie ze mnie?- mówiłam. –Dobra stój.- powiedziałam, a chłopak momentalnie się zatrzymał.
Obeszłam furgonetkę i usiadłam od strony pasażera składając ręce na piersi.  Louis uśmiechał się zwycięsko i mimo, że próbował to ukryć doskonale to widziałam.
- Dobra to skoro i tak nie masz na nic czasu to może teraz chociaż opowiesz mi co miałeś na wykładach, a ja albo reszty dowiem się od kogoś innego, albo poszukam w internecie. – powiedziałam, kiedy już trochę ochłonęłam.
- Nie było mnie na wykładach.- powiedział, jakby nigdy nic.
- Nie.- zdziwiłam się.- To by tłumaczyło dlaczego nie mogłam cię nigdzie znaleźć. Zresztą gdzie my do cholery jedziemy?
- Przed siebie.
- Co? I o co chodzi z tym całym motywem Scooby Doo? – pytałam robiąc się coraz bardziej nie miła.
- To jest bajka wszech czasów. Dobra powiedz gdzie mam jechać.- odrzekł Louis stając na skrzyżowaniu.
- Co ty robisz? Wstrzymujesz ruch.- powiedziałam słysząc ryk klaksonów.
- Wybierz, gdzie skręcamy.- powiedział Louis rozbawiony całą sytuacją.
- Dobra, skręć w prawa.- powiedziałam.
- Jak sobie życzysz.
- Wysiadamy.- powiedziała nagle Louis, zatrzymując samochód.
Otworzył drzwi i wyskoczył na zewnątrz, a ja poszłam w jego ślady. – Co, gdzie idziemy?- pytałam.
- Uczyć się. Myślałem, że tego pragniesz partnerko. – powiedział Louis uśmiechając się do mnie.
Kiedy doszliśmy do wejście do jakiegoś budynku Louis nagle odwrócił się do mnie tak, że było między nami tylko parę centymetrów.
- Rób to co ja.- powiedział i zanim zdążyłam zapytać o co mu chodzi porwał mnie do góry biorąc na ręce.
Otworzył drzwi i wbiegł do środka.- Spokojnie kochanie już jesteśmy na miejscu.- krzyczał, a ja nie rozumiałam o co chodzi.
Dopiero po chwili  zauważyłam, że byliśmy w szpitalu.  Ludzie dziwnie się na nas patrzyli. Louis cały czas krzyczał coś, że wszystko będzie dobrze.
- Zobaczysz wyjdziesz z tego.- powiedział.- Proszę zatrzymać windę.- krzyknął do jakiegoś gościa, który właśnie wchodził do windy,
Mężczyzna zatrzymał drzwi windy i sam ją opuścił pozwalając wejść do niej Louisowi ze mną na rękach. Louis wcisnął pierwszy lepszy przycisk i stał tak po prostu cały czas trzymając mnie w ramionach.
- Co to było?- spytałam zszokowana. – Puść mnie w tej chwili.
Louis wypuścił mnie. Kiedy winda się otworzyła wyszłam z niej i z oburzeniem zaczęłam iść przed siebie. Nagle ktoś pociągnął mnie za rękę i wciągnął do jakiegoś pomieszczenia.
- Louis, co ty wyprawiasz?- spytałam, kiedy zobaczyłam, że to on.
- Zobaczysz. Włóż to. –powiedział rzucając we mnie jakimiś rzeczami.
- Nie wierze, że to robię.- powiedziałam naciągając gumowe, białe rękawiczki.
- Będziesz kiedyś opowiadała wnukom jak to ich babcia poczyniała swoje pierwsze kroki w stronę medycyny. – powiedział Louis wypychając mnie na zewnątrz.
Założyliśmy z Louisem białe stroje, które znaleźliśmy w składziku. I szliśmy teraz przez korytarz. On jako lekarz, a ja jako pielęgniarka.
-Gdzie idziemy?- spytałam cicho.
Ale zanim Louis zdążył mi opowiedzieć, ktoś zaczął nas wołać.
-Doktorze.- krzyczała jakaś kobieta.
- Nie odwracaj się.- powiedział do mnie Louis cały czas idąc.
Ale kobieta cały czas nas wołała, w końcu Louis się obejrzał.
- Potrzebuje mnie pacjent z 156, a panią szuka doktor Mat.- powiedział Louis.
- Przed chwilą byłam u doktora.- powiedziała zdziwiona pielęgniarka.
- Skąd wiedziałeś, że istnieje ktoś taki jak doktor Mat?- spytałam, kiedy skręciliśmy, gdzieś i zgubiliśmy pielęgniarkę.
- Nie wiedziałem.- powiedział Louis uśmiechając się.
- Nie ważne.- powiedziałam.
Wyprzedziłam chłopaka i zaczęłam nas prowadzić.
- Mogę wiedzieć, gdzie idziesz?- spytał chłopka idąc koło mnie.
- Skoro ty i tak nie planujesz dojść w żadne konkretne miejsce, pozwól, że ja nas stąd wyprowadzę, bo jeśli ktoś się zorientuję, że jesteśmy idiotami, którzy przebrali się w to, możemy mieć mały problem.- powiedziałam.
- Mi to pasuje, ale na razie to ty mnie doprowadziłaś do kostnicy. – powiedział Louis  i wskazał na drzwi, na których znajdował się wielki napis „Kostnica”.
Dopiero teraz zrozumiałam dlaczego nie było tu ani żywej duszy oprócz nas.
- Wynośmy się stąd.- powiedziałam.
Louis zaczął się śmiać.- Jak sobie życzysz partnerko.
Włóczyliśmy się jeszcze jakieś 20 minut po szpitalu. Wydawało mi się, że się zgubiliśmy. Ale nie chciałam już nic mówić, a Louis i tak by tego nie przyznał.
Nagle uśmiechnął się stając przy jakiejś sali. – Chodź- powiedział uchylając drzwi.
Weszliśmy do środka. W sali znajdowały się małe łóżeczka z noworodkami. Wszystkie maluchy były  pogrążone w snie. Samoistnie się rozczuliłam. Podeszłam do najbliższego łóżeczka i uśmiechnęłam się widząc  uroczą dziewczynkę, która słodka spała z rączkami nad głową i lekko uchylonymi usteczkami.
- No weź ją na ręce.- powiedział Louis.
- Nie, no coś ty.- powiedziałam stanowczo.
On tylko przewrócił oczami i podszedł do mnie. Włożył ręce do kołyski i delikatnie zaczął podnosić małą.
- Uważaj.- powiedziałam, stresując się tym, że może coś się stać dziewczynce.
- Trzymaj ją.- powiedział Louis dając mi ją na ręce.
Ułożyłam ją sobie ostrożnie w ramionach. Mała ani drgnęła. Cały czas słodko spała i nie zważała na całą sytuację. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Od zawsze lubiłam dzieci. Ale nigdy nie miałam do czynienia z tak małymi i bezbronnymi istotkami.
Nagle usłyszeliśmy z Louisem jakiś hałas dobiegający z korytarza. Louis podszedł do drzwi i lekko je uchylił sprawdzając co się dzieje.
-Lepiej spadajmy stąd.- powiedział Louis.
Delikatnie odłożyłam dziecko.
-Chodź szybciej- powiedział chłopak i pociągnął mnie za rękę.
Wyszliśmy z sali i zaczęliśmy iść szybko w stronę innego skrzydła.
- To oni- usłyszeliśmy za sobą głos, tej samej kobiety co przedtem.
Obejrzałam się i zobaczyłam ją  z parom ochroniarzami.
- Chyba mamy kłopoty- powiedziałam do Louisa.
- Może troszkę.- odrzekł i się do mnie uśmiechnął. – Na trzy uciekamy. Raz, dwa, trzy.- powiedział Louis i ruszył biegiem przed siebie, a ja za nim.
Ochrona zaczęła nas gonić. Louis po drodze zrzucał z siebie wszystkie lekarskie akcesoria, a ja poszłam jego śladem. Nagle chłopak zatrzymał się przy oknie.
- Chyba nie będziemy skakać?- spytałam, ale w głębi duszy wiedziałam, że znając Louisa właśnie to zrobimy.
- Spokojnie złapię cię. – odrzekł i szybko przerzucił nogi przez parapet i skoczył.
Podeszłam do okna, sprawdzając czy nic mu nie jest.
- Teraz ty TI.- powiedział.
Gdyby ktoś, kiedyś mi powiedziała, że  będę skakała z pierwszego piętra, uciekając ze szpitala, przed ochroniarzami bym go wyśmiała. Ale jednak to się działo.
- Nie wierze, że to robię,- mówiłam sama do siebie.
Wiedziałam, że ochrona jest już blisko, więc zamknęłam oczy i ześlizgnęłam się z parapetu, wprost do ramion Louisa.
- Brawo partnerko- powiedział, po czym odstawił mnie na ziemię i razem pobiegliśmy do jego furgonetki.
- Nie wierze, że to wszystko się stało naprawdę.- powiedziałam, kiedy już ruszyliśmy.
Spojrzałam na Louisa, który skupiony był na drodze.  Nagle obydwoje w jednym czasie zaczęliśmy się śmiać.
- Wiedziałem, że ci się spodoba. Szczególnie, że chcesz być pediatrą.- powiedział chłopak.
- Niby skąd wiedziałeś?- spytałam.- Zresztą nie ważne. – machnęłam ręką zastanawiając się czy ten chłopak nie potrafi przypadkiem czytać w myślach.
Kiedy w pewnym momencie Louis stanął, uświadomiłam sobie, że już dotarliśmy pod akademik.
- To ja już lecę.- powiedziałam i wysiadłam z samochodu.- Dzięki, za to Louis. Mimo, że i tak się nie pouczyliśmy było zabawnie.- powiedziałam do niego, zanim zamknęłam drzwi.

- Spoko partnerko.- odrzekł Louis. 

KAHN

58 komentarzy:

  1. Jakie to fajne! <3 hahaha Nie ma to jak szalona wizyta w szpitalu :D mmmm czekam na następną część z niecierpliwością <3

    http://justdreamabout1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. HAHAHAHA jest świetny, koffam takie zakręcone akcje jak ta z tym szpitalem, czekam na kolejną część, błagam dodaj ją szybko, bo nie mogę się już doczekać. Gratulacje świetnego imagina!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Śmieję się jak głupia. Furgonetka Louisa mnie dobiła. Świetny imagin. Poprawiłaś mi nim humor <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahaha...Kocham takie śmeiszne imaginy! Masz zajebiste pomysły!Teraz szpital,aż boję pomyśleć sie co Lou odwali w następnej części.
    Tak sie ciesze,że napisałaś.Już sie nie mogłam doczekać kiedy będę mogła coś przeczytać.
    Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejku! To było niesamowite, świetne, zabawne :D Przez ten imagin uśmiecham się ekranu laptopa... Chyba można mnie już uznać za nienormalną. Louis studiujący medycynę, bardzo ciekawe :D Ja już chcę następny <3
    Przy okazji zapraszam na mojego bloga http://just-promise-you-will-remember.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. haha, ale super :D no to jutro czekam na 2 część ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jezu jakie to Zajebiste czekam nie cierpliwie na kolejną część

    OdpowiedzUsuń
  8. boskieee ;)
    kojarzy mi sie z filmem "Keith" ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Boże boskie. Z tym imaginem najbardziej będę się utożsamiać bo chcę iść na medycynę ;)
    -Katherine

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetne i zabawnee !! :D Haha !! Czekam na następną część !! ♥ / Ola

    OdpowiedzUsuń
  11. Genialny! Czekam na kolejną.cześć.

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny ; D . Już nie mogę się doczekać 2 części <3 .

    OdpowiedzUsuń
  13. jest mega super taka fabuła że szok w sensie pozytywnym oczywiście






    Rubbis

    OdpowiedzUsuń
  14. Boski i zabawny :) Czekam na drugą część :D
    Zapraszam http://still-the-one-blog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Uu swietne. Ten imagin jest taki inny... W pozytywnym sensie :) ostatnio zaden imagin mnie nie zaintrygowal.. Az do tego ;) podoba mi sie twoj styl pisania jest taki lekki, i bogaty w slowa. Nadal sie zastanawiam, czy w tym imaginie lou jest typem bezczelnego chlopca, a moze tego, co sobie wszystko olewa. Hmm?! Czekam z niecierpliwoscia na nastepna czesc :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Zabawny i intrygujący :)

    OdpowiedzUsuń
  17. No fajny ;D taka kopia Keith ;P

    OdpowiedzUsuń
  18. CZADRSKIE ^^
    CZEKAM NA KOLEJNE CZĘŚCI.
    BUZIOLE ; *

    OWHIN

    OdpowiedzUsuń
  19. chyba najbardziej pokręcony imagin jaki czytałam :D ale zajebisty!!!!

    OdpowiedzUsuń
  20. Naprawdę dobre. Pomysł jest genialny i Louis... haha :) Nie mogę się doczekać kolejnej części!
    Van.

    OdpowiedzUsuń
  21. Cudne <3
    Już nie mogę się doczekać drugiej części :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Boski ♥
    Czekam na kolejną część :D
    Zapraszam do mnie:
    just-you-and-one-direction.blogspot.com
    Agan :*

    OdpowiedzUsuń
  23. Oj ten Louis.. cały on.. haha. ♥

    OdpowiedzUsuń
  24. Zauważyłam że imagin jest podobny do filmu 'Keith'. Ciekawy pomysł. ;o Ale liczę że imagin nie zakończy się tak jak film, bo wtedy będę ryczeć jak zawsze gdy oglądam ten film. ;>

    OdpowiedzUsuń
  25. Jaaaaaaaaaaaaakie zabawne super uśmiałam się :p

    OdpowiedzUsuń
  26. Genialne :d niech zgadnę INSPIRACJA DO FILMU 'KEITH' ? :D Świetne, Louis wcielający się w rolę Jessy'ego McCartney'a ;33 No no.. ♥

    OdpowiedzUsuń
  27. KOCHAM CIĘ ZA TO ZE JA TEŻ CHCE BYĆ LEKARZEM, TEŻ PEDIATRĄ I TEŻ WYBIERAM SIĘ NA STUDIA DO LONYDNU, IDEALNE <3

    OdpowiedzUsuń
  28. Hah!! Genialne!! <333
    Poprzedni imagin o Niallu ci się trochę nie udał (głównie chodzi o występujące w nim błędy), ale ten imagin jest po prostu boski *.*
    Kreatywna fabuła i w ogóle :)
    Powołaniem Louisa jest serio medycyna.
    Co do tej akcji w szpitalu to najlepiej się uczyć od razu w praktyce a nie siedząc w książkach :)
    Czekam na kolejną część.
    Kiedy ją dodasz?? :3

    OdpowiedzUsuń
  29. Zostałaś nominowana przeze mnie na Versatile Blogger Award! Więcej informacji na moim blogu http://violettablog13.blogspot.com/2013/07/versatile-blogger-award.html

    OdpowiedzUsuń
  30. Hahaah świetny :D

    OdpowiedzUsuń
  31. Super. Czekam nn :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Lady in black1 lipca 2013 20:41

    To jeden z najbardziej szalonych imaginów jakie czytałam ale jest fantastyczny :D Wartka akcja, jeśli się nie skupisz to możesz się zgubić... Świetne ;)

    OdpowiedzUsuń
  33. Nie wiem, co napisać! Świetne!! Zresztą jak wszystkie Twoje imaginy :D
    Czekam na następną część! :D

    OdpowiedzUsuń
  34. fajne, fajne <3 czekam nn :*

    OdpowiedzUsuń
  35. Super!!! Czekam na kolejny rozdział ;)
    Wbijajcie do nas:
    1d-jedenkierunek-onedirection.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  36. Świetne :**
    Kolejny oryginalny imagin ;)
    Brawo za kreatywność! Ubóstwiam Cię <3

    Zapraszam do sb
    najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  37. Super <3 czekam na kolejną część <33 zapraszam do mnie :D
    http://teachmmehowtobe.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  38. Super! <3 Zapraszam do mnie Spoczkoloczko.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  39. świetne <3 czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń
  40. piszesz bosko i estetycznie bardzo podoba mi się twój blog :) weszłam tu przez przypadek aż zaczęłam regularnie czytać :P
    zapraszam do mnie http://onedirection-onelife-onedream.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  41. jejciu świetne :) Też kiedyś pisałam imaginy. aktualnie pisze opowiadanie nie związane z 1D ale mam nadzieję,że chciałoby ise wam wpaść i zostawić swoją opinię:) zapraszam: http://love-stories-are-not-my-favourite.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  42. Koochanee <3 Nie mogę się doczekać next'a . :)

    Kaarola :)

    OdpowiedzUsuń
  43. http://nierealnysen.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  44. Super! *-*
    Nie moge się doczekać następnej części! :3

    OdpowiedzUsuń
  45. Świetnny ♥ _______________ ♥
    zapraszam do mnie , chociaż imaginy są trochę kijowe i robione w trakcie głupawki ;D http://keep-calm-and-watch-me.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  46. Świetny imagin. Strasznie mi się podoba i czekam na następną część! Proszę o nią szybko :)

    OdpowiedzUsuń
  47. Boskie! Boże Jaki Lou Jest Głupi xD Ale Imagin Boski Z Humorem xD

    OdpowiedzUsuń
  48. Genialny! Lou jeszcze bardziej dziecinny niz w realu :D dawno tak sie ie smialam ^^

    OdpowiedzUsuń
  49. Nie samowite : D kocham ten film ' Keath ' hahaha xd

    OdpowiedzUsuń
  50. Dopiero teraz zobaczyłam że Louis ma piegi na tym zdjęciu :P

    OdpowiedzUsuń
  51. Świetne a ta akcja w szpitalu ;)

    OdpowiedzUsuń