Wkraczałam w nowy etap w moim życiu. Byłam bardzo
podekscytowana i ciekawa ale zarówno
lekko zestresowana. Zabawa się już skończyła. Nastał czas, żeby wreszcie
dorosnąć. Przynajmniej tak mówiła moja mama. Ja patrzyłam na studia trochę pod
innym kontem. Oprócz nauki i całej reszty obowiązków liczyłam też na trochę
innych doświadczeń. Chciałam poznać nowych ludzi. Bardziej dojrzałych niż te
dzieciaki z liceum, ale za razem potrafiący się dobrze bawić.
Weszłam na sale, lekko się uśmiechając. Przyglądałam się
ludziom, uświadamiając sobie, że nie znam tu ani jednej osoby. Co nie było
dziwne skoro wybrałam akademik oddalony od mojego domu 600 kilometrów.
-Witam wszystkich bardzo serdecznie na waszym pierwszym roku
na King's College London. Mamy nadzieje, że to będzie bardzo owocny i wspaniały
rok. Szczególnie, że wchodzimy w nowy program. Za powodu, wielu przedmiotów,
zostanie usprawniony nowy system. Zostaniecie dobrani w pary, w których pojedyncza osoba, będzie się uczyła tylko
połowy z przedmiotów, a druga osoba reszty. Będziecie musieli przekazać
partnerowi wiedzę nabytą na swoich zajęciach,
w ten sposób sami ucząc się i utrwalając materiał.- powiedział dziekan.
Nie słyszałam nic o tym wcześniej. Ale chyba nie tylko ja,
ponieważ przemowa dziekana wzbudziła duże poruszenie. Profesor zaczął chodzić
wśród ludzi i dobierać ich losowo w pary. Trochę się bałam i modliłam w duchu, żeby
trafiła na kogoś po pierwsze normalnego, a po drugie skorego do współpracy.
- Panna TI TN jak mniemam?- powiedział dziekan patrząc w
listę.
- Tak.- powiedziała i w tym samym czasie drzwi otworzyły się
z impetem.
Do sali wszedł nie za wysoki brunet. Miał roztrzepane włosy
i był ubrany w dość zabawny sposób. Bez ładu i składu. To wszystko dopełniał
szeroki uśmiech na twarzy chłopaka.
- Wybacz Martin spóźnienie.- powiedział chłopak podchodząc
do profesora.
- Dla ciebie Profesor Duff, panie Tomlinson.- powiedział
mężczyzna patrząc surowo na chłopaka.- Dobrze, więc skoro raczyłeś przyjść
będziesz w parze z TI.- rzekł profesor i odszedł.
- Więc witaj partnerko.- powiedział chłopak uśmiechając się
do mnie.
Usiadł koło mnie na krześle i bez żadnych zahamowań położył
nogi na stole.- Jestem Louis.
- A ja TI.- powiedziała wysilając się na lekki uśmiech.
- Wiesz TI, pasuje do ciebie to imię. Dlaczego chcesz
studiować medycynę ?- spytał Louis, zakładając ręce za głowę.
- A tak jakoś wyszło. Zarówno rodzice jak i dziadkowie to
lekarze. Zresztą bardzo lubię..- mówiła, ale chłopak mi przerwał.
- Bardzo lubię pomagać ludziom. I ta świadomość, że robię
coś dla drugiego człowieka jest taka budująca. Zgadłem?- spytał podnosząc
brew.- To prawie, jak ja.- dodał, kiedy
pokiwałam głowa na tak.
- Myślę, że to już wszystko. Proponuje, abyście się lepiej
poznali z waszymi partnerami. Jutro zaczynają się pierwsze zajęcia.- powiedział
nagle dziekan.
Kiedy Louis usłyszał to, od razu wstał i zaczął iść w stronę
wyjścia. Szybko zabrałam swoje rzeczy i podbiegłam do niego.- Zaczekaj! Myślę,
że musimy obgadać parę spraw. Wiesz w związku z naszą współpracą i uczeniem
się.- mówiłam praktycznie biegnąc obok chłopaka, który nie zwracał na mnie
uwagi.
Nagle Louis zatrzymał odwracając się do mnie twarzą .-
Pewnie, ale innym razem.- powiedział i znów zaczął iść.
- Co? Dlaczego?- krzyknęłam.
- Musze coś załatwić.- krzyknął chłopak przez ramię.
- Twój partner?- spytał jakiś chłopak podchodząc do mnie.
- Tak.- powiedziałam wzdychając i dopiero teraz spojrzałam
na nieznajomego.
Był on bardzo przystojny i miał nieziemski uśmiech.
- Ian.- przedstawił się chłopak.
- TI.- powiedziałam.
- Urządzam imprezę w sobotę mam nadziej, że wpadniesz.-
powiedział chłopak.
- Tak. Tak, jasne bardzo chętnie.- mówiłam, nie potrafiąc
ukryć szczęścia.
~*~
Dni mijały tu szybko. Zanim się spostrzegałam nadszedł
piątek. Wszystko było naprawdę wspaniałe. Ludzie byli bardzo mili i zabawni. Zajęcia też bywały czasem interesujące,
a Londyn okazał się jeszcze piękniejszy niż się spodziewałam. Był tylko jeden problem. Louis. Nie widziałam
go od poniedziałku. Próbowałam się z nim
skontaktować. Zdobyłam jego numer, ale nie odbierał. Dowiedziałam się też,
gdzie znajduje się jego pokój, ale nikogo nie było. Jakby zapadł się pod
ziemie. A przecież nie jestem w stanie ogarnąć sama tego co on miał na
wykładach.
- Hej TI.- podbiegł do mnie Ian, kiedy po skończonych
zajęciach wychodziłam z sali.
- Cześć.- powiedziałam uśmiechając się.
-To pamiętasz, że jutro na 22?
- Tak- powiedziałam.
- Super.- odrzekł Ina, uśmiechając się do mnie.
Nagle założył mi za ucho kosmyk włosów uśmiechając się do
mnie jeszcze szerzej. Lekko się
zarumieniłam. W pewnym momencie
zobaczyłam nadjeżdżającą furgonetkę. Wyglądała dokładnie jak ta z Scooby Doo, a
za kierownicą siedział Louis.
- Muszę lecieć. Zobaczymy się później.- powiedziałam Ianowi.
- Dobra. To pa.-
powiedział trochę zdziwiony Ian.
- Czy teraz już moglibyśmy pogadać?- spytałam poważnym
głosem z nutką złości stając przy otwartym oknie furgonetki.
Louis uśmiechnął się
do mnie. – Pewnie. Wskakuj.- powiedział wskazując głową miejsce pasażera.
- Nie, na pewno nie będę nigdzie z tobą jeździć. Załatwmy to
szybko teraz. Ustalmy, kiedy będziemy się spotykać, aby przekazywać sobie
materiał. A potem będziesz wolny.- powiedziałam
- Nie mam do końca czasu na te bzdety. Innym razem. –
powiedział Louis powoli odjeżdżając.
- Ale jak to? Żartujesz sobie ze mnie?- mówiłam. –Dobra
stój.- powiedziałam, a chłopak momentalnie się zatrzymał.
Obeszłam furgonetkę i usiadłam od strony pasażera składając
ręce na piersi. Louis uśmiechał się
zwycięsko i mimo, że próbował to ukryć doskonale to widziałam.
- Dobra to skoro i tak nie masz na nic czasu to może teraz
chociaż opowiesz mi co miałeś na wykładach, a ja albo reszty dowiem się od
kogoś innego, albo poszukam w internecie. – powiedziałam, kiedy już trochę
ochłonęłam.
- Nie było mnie na wykładach.- powiedział, jakby nigdy nic.
- Nie.- zdziwiłam się.- To by tłumaczyło dlaczego nie mogłam
cię nigdzie znaleźć. Zresztą gdzie my do cholery jedziemy?
- Przed siebie.
- Co? I o co chodzi z tym całym motywem Scooby Doo? –
pytałam robiąc się coraz bardziej nie miła.
- To jest bajka wszech czasów. Dobra powiedz gdzie mam
jechać.- odrzekł Louis stając na skrzyżowaniu.
- Co ty robisz? Wstrzymujesz ruch.- powiedziałam słysząc ryk
klaksonów.
- Wybierz, gdzie skręcamy.- powiedział Louis rozbawiony całą
sytuacją.
- Dobra, skręć w prawa.- powiedziałam.
- Jak sobie życzysz.
- Wysiadamy.- powiedziała nagle Louis, zatrzymując samochód.
Otworzył drzwi i wyskoczył na zewnątrz, a ja poszłam w jego
ślady. – Co, gdzie idziemy?- pytałam.
- Uczyć się. Myślałem, że tego pragniesz partnerko. –
powiedział Louis uśmiechając się do mnie.
Kiedy doszliśmy do wejście do jakiegoś budynku Louis nagle
odwrócił się do mnie tak, że było między nami tylko parę centymetrów.
- Rób to co ja.- powiedział i zanim zdążyłam zapytać o co mu
chodzi porwał mnie do góry biorąc na ręce.
Otworzył drzwi i wbiegł do środka.- Spokojnie kochanie już
jesteśmy na miejscu.- krzyczał, a ja nie rozumiałam o co chodzi.
Dopiero po chwili
zauważyłam, że byliśmy w szpitalu. Ludzie dziwnie się na nas patrzyli. Louis cały
czas krzyczał coś, że wszystko będzie dobrze.
- Zobaczysz wyjdziesz z tego.- powiedział.- Proszę zatrzymać
windę.- krzyknął do jakiegoś gościa, który właśnie wchodził do windy,
Mężczyzna zatrzymał drzwi windy i sam ją opuścił pozwalając
wejść do niej Louisowi ze mną na rękach. Louis wcisnął pierwszy lepszy przycisk
i stał tak po prostu cały czas trzymając mnie w ramionach.
- Co to było?- spytałam zszokowana. – Puść mnie w tej
chwili.
Louis wypuścił mnie. Kiedy winda się otworzyła wyszłam z
niej i z oburzeniem zaczęłam iść przed siebie. Nagle ktoś pociągnął mnie za
rękę i wciągnął do jakiegoś pomieszczenia.
- Louis, co ty wyprawiasz?- spytałam, kiedy zobaczyłam, że
to on.
- Zobaczysz. Włóż to. –powiedział rzucając we mnie jakimiś
rzeczami.
- Nie wierze, że to robię.- powiedziałam naciągając gumowe,
białe rękawiczki.
- Będziesz kiedyś opowiadała wnukom jak to ich babcia
poczyniała swoje pierwsze kroki w stronę medycyny. – powiedział Louis
wypychając mnie na zewnątrz.
Założyliśmy z Louisem białe stroje, które znaleźliśmy w
składziku. I szliśmy teraz przez korytarz. On jako lekarz, a ja jako
pielęgniarka.
-Gdzie idziemy?- spytałam cicho.
Ale zanim Louis zdążył mi opowiedzieć, ktoś zaczął nas
wołać.
-Doktorze.- krzyczała jakaś kobieta.
- Nie odwracaj się.- powiedział do mnie Louis cały czas
idąc.
Ale kobieta cały czas nas wołała, w końcu Louis się
obejrzał.
- Potrzebuje mnie pacjent z 156, a panią szuka doktor Mat.-
powiedział Louis.
- Przed chwilą byłam u doktora.- powiedziała zdziwiona
pielęgniarka.
- Skąd wiedziałeś, że istnieje ktoś taki jak doktor Mat?-
spytałam, kiedy skręciliśmy, gdzieś i zgubiliśmy pielęgniarkę.
- Nie wiedziałem.- powiedział Louis uśmiechając się.
- Nie ważne.- powiedziałam.
Wyprzedziłam chłopaka i zaczęłam nas prowadzić.
- Mogę wiedzieć, gdzie idziesz?- spytał chłopka idąc koło
mnie.
- Skoro ty i tak nie planujesz dojść w żadne konkretne
miejsce, pozwól, że ja nas stąd wyprowadzę, bo jeśli ktoś się zorientuję, że
jesteśmy idiotami, którzy przebrali się w to, możemy mieć mały problem.-
powiedziałam.
- Mi to pasuje, ale na razie to ty mnie doprowadziłaś do
kostnicy. – powiedział Louis i wskazał na
drzwi, na których znajdował się wielki napis „Kostnica”.
Dopiero teraz zrozumiałam dlaczego nie było tu ani żywej
duszy oprócz nas.
- Wynośmy się stąd.- powiedziałam.
Louis zaczął się śmiać.- Jak sobie życzysz partnerko.
Włóczyliśmy się jeszcze jakieś 20 minut po szpitalu. Wydawało
mi się, że się zgubiliśmy. Ale nie chciałam już nic mówić, a Louis i tak by
tego nie przyznał.
Nagle uśmiechnął się stając przy jakiejś sali. – Chodź-
powiedział uchylając drzwi.
Weszliśmy do środka. W sali znajdowały się małe łóżeczka z
noworodkami. Wszystkie maluchy były
pogrążone w snie. Samoistnie się rozczuliłam. Podeszłam do najbliższego
łóżeczka i uśmiechnęłam się widząc
uroczą dziewczynkę, która słodka spała z rączkami nad głową i lekko
uchylonymi usteczkami.
- No weź ją na ręce.- powiedział Louis.
- Nie, no coś ty.- powiedziałam stanowczo.
On tylko przewrócił oczami i podszedł do mnie. Włożył ręce
do kołyski i delikatnie zaczął podnosić małą.
- Uważaj.- powiedziałam, stresując się tym, że może coś się
stać dziewczynce.
- Trzymaj ją.- powiedział Louis dając mi ją na ręce.
Ułożyłam ją sobie ostrożnie w ramionach. Mała ani drgnęła.
Cały czas słodko spała i nie zważała na całą sytuację. Uśmiechnęłam się sama do
siebie. Od zawsze lubiłam dzieci. Ale nigdy nie miałam do czynienia z tak
małymi i bezbronnymi istotkami.
Nagle usłyszeliśmy z Louisem jakiś hałas dobiegający z
korytarza. Louis podszedł do drzwi i lekko je uchylił sprawdzając co się
dzieje.
-Lepiej spadajmy stąd.- powiedział Louis.
Delikatnie odłożyłam dziecko.
-Chodź szybciej- powiedział chłopak i pociągnął mnie za
rękę.
Wyszliśmy z sali i zaczęliśmy iść szybko w stronę innego
skrzydła.
- To oni- usłyszeliśmy za sobą głos, tej samej kobiety co
przedtem.
Obejrzałam się i zobaczyłam ją z parom ochroniarzami.
- Chyba mamy kłopoty- powiedziałam do Louisa.
- Może troszkę.- odrzekł i się do mnie uśmiechnął. – Na trzy
uciekamy. Raz, dwa, trzy.- powiedział Louis i ruszył biegiem przed siebie, a ja
za nim.
Ochrona zaczęła nas gonić. Louis po drodze zrzucał z siebie
wszystkie lekarskie akcesoria, a ja poszłam jego śladem. Nagle chłopak
zatrzymał się przy oknie.
- Chyba nie będziemy skakać?- spytałam, ale w głębi duszy
wiedziałam, że znając Louisa właśnie to zrobimy.
- Spokojnie złapię cię. – odrzekł i szybko przerzucił nogi
przez parapet i skoczył.
Podeszłam do okna, sprawdzając czy nic mu nie jest.
- Teraz ty TI.- powiedział.
Gdyby ktoś, kiedyś mi powiedziała, że będę skakała z pierwszego piętra, uciekając
ze szpitala, przed ochroniarzami bym go wyśmiała. Ale jednak to się działo.
- Nie wierze, że to robię,- mówiłam sama do siebie.
Wiedziałam, że ochrona jest już blisko, więc zamknęłam oczy
i ześlizgnęłam się z parapetu, wprost do ramion Louisa.
- Brawo partnerko- powiedział, po czym odstawił mnie na
ziemię i razem pobiegliśmy do jego furgonetki.
- Nie wierze, że to wszystko się stało naprawdę.-
powiedziałam, kiedy już ruszyliśmy.
Spojrzałam na Louisa, który skupiony był na drodze. Nagle obydwoje w jednym czasie zaczęliśmy się
śmiać.
- Wiedziałem, że ci się spodoba. Szczególnie, że chcesz być
pediatrą.- powiedział chłopak.
- Niby skąd wiedziałeś?- spytałam.- Zresztą nie ważne. –
machnęłam ręką zastanawiając się czy ten chłopak nie potrafi przypadkiem czytać
w myślach.
Kiedy w pewnym momencie Louis stanął, uświadomiłam sobie, że
już dotarliśmy pod akademik.
- To ja już lecę.- powiedziałam i wysiadłam z samochodu.-
Dzięki, za to Louis. Mimo, że i tak się nie pouczyliśmy było zabawnie.-
powiedziałam do niego, zanim zamknęłam drzwi.
- Spoko partnerko.- odrzekł Louis.
KAHN
Jakie to fajne! <3 hahaha Nie ma to jak szalona wizyta w szpitalu :D mmmm czekam na następną część z niecierpliwością <3
OdpowiedzUsuńhttp://justdreamabout1d.blogspot.com/
HAHAHAHA jest świetny, koffam takie zakręcone akcje jak ta z tym szpitalem, czekam na kolejną część, błagam dodaj ją szybko, bo nie mogę się już doczekać. Gratulacje świetnego imagina!!!!
OdpowiedzUsuńŚmieję się jak głupia. Furgonetka Louisa mnie dobiła. Świetny imagin. Poprawiłaś mi nim humor <3
OdpowiedzUsuńHahaha...Kocham takie śmeiszne imaginy! Masz zajebiste pomysły!Teraz szpital,aż boję pomyśleć sie co Lou odwali w następnej części.
OdpowiedzUsuńTak sie ciesze,że napisałaś.Już sie nie mogłam doczekać kiedy będę mogła coś przeczytać.
Czekam na następny :)
Jejku! To było niesamowite, świetne, zabawne :D Przez ten imagin uśmiecham się ekranu laptopa... Chyba można mnie już uznać za nienormalną. Louis studiujący medycynę, bardzo ciekawe :D Ja już chcę następny <3
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapraszam na mojego bloga http://just-promise-you-will-remember.blogspot.com/
haha, ale super :D no to jutro czekam na 2 część ;)
OdpowiedzUsuńJezu jakie to Zajebiste czekam nie cierpliwie na kolejną część
OdpowiedzUsuńboskieee ;)
OdpowiedzUsuńkojarzy mi sie z filmem "Keith" ;)
Pewnie dlatego, że nim się inspirowałam c:
UsuńBoże boskie. Z tym imaginem najbardziej będę się utożsamiać bo chcę iść na medycynę ;)
OdpowiedzUsuń-Katherine
Bosko . ♥ Czekam na nn .^^ / Natalia
OdpowiedzUsuńŚwietne i zabawnee !! :D Haha !! Czekam na następną część !! ♥ / Ola
OdpowiedzUsuńGenialny! Czekam na kolejną.cześć.
OdpowiedzUsuńŚwietny ; D . Już nie mogę się doczekać 2 części <3 .
OdpowiedzUsuńjest mega super taka fabuła że szok w sensie pozytywnym oczywiście
OdpowiedzUsuńRubbis
Boski i zabawny :) Czekam na drugą część :D
OdpowiedzUsuńZapraszam http://still-the-one-blog.blogspot.com/
Uu swietne. Ten imagin jest taki inny... W pozytywnym sensie :) ostatnio zaden imagin mnie nie zaintrygowal.. Az do tego ;) podoba mi sie twoj styl pisania jest taki lekki, i bogaty w slowa. Nadal sie zastanawiam, czy w tym imaginie lou jest typem bezczelnego chlopca, a moze tego, co sobie wszystko olewa. Hmm?! Czekam z niecierpliwoscia na nastepna czesc :)
OdpowiedzUsuńZabawny i intrygujący :)
OdpowiedzUsuńNo fajny ;D taka kopia Keith ;P
OdpowiedzUsuńzajebisty <3
OdpowiedzUsuńCZADRSKIE ^^
OdpowiedzUsuńCZEKAM NA KOLEJNE CZĘŚCI.
BUZIOLE ; *
OWHIN
chyba najbardziej pokręcony imagin jaki czytałam :D ale zajebisty!!!!
OdpowiedzUsuńNaprawdę dobre. Pomysł jest genialny i Louis... haha :) Nie mogę się doczekać kolejnej części!
OdpowiedzUsuńVan.
Super . <33
OdpowiedzUsuńCudne <3
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać drugiej części :)
Boski ♥
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejną część :D
Zapraszam do mnie:
just-you-and-one-direction.blogspot.com
Agan :*
Oj ten Louis.. cały on.. haha. ♥
OdpowiedzUsuńZauważyłam że imagin jest podobny do filmu 'Keith'. Ciekawy pomysł. ;o Ale liczę że imagin nie zakończy się tak jak film, bo wtedy będę ryczeć jak zawsze gdy oglądam ten film. ;>
OdpowiedzUsuńJaaaaaaaaaaaaakie zabawne super uśmiałam się :p
OdpowiedzUsuńGenialne :d niech zgadnę INSPIRACJA DO FILMU 'KEITH' ? :D Świetne, Louis wcielający się w rolę Jessy'ego McCartney'a ;33 No no.. ♥
OdpowiedzUsuńKOCHAM CIĘ ZA TO ZE JA TEŻ CHCE BYĆ LEKARZEM, TEŻ PEDIATRĄ I TEŻ WYBIERAM SIĘ NA STUDIA DO LONYDNU, IDEALNE <3
OdpowiedzUsuńHah!! Genialne!! <333
OdpowiedzUsuńPoprzedni imagin o Niallu ci się trochę nie udał (głównie chodzi o występujące w nim błędy), ale ten imagin jest po prostu boski *.*
Kreatywna fabuła i w ogóle :)
Powołaniem Louisa jest serio medycyna.
Co do tej akcji w szpitalu to najlepiej się uczyć od razu w praktyce a nie siedząc w książkach :)
Czekam na kolejną część.
Kiedy ją dodasz?? :3
♥
Zostałaś nominowana przeze mnie na Versatile Blogger Award! Więcej informacji na moim blogu http://violettablog13.blogspot.com/2013/07/versatile-blogger-award.html
OdpowiedzUsuńHahaah świetny :D
OdpowiedzUsuńSuper. Czekam nn :)
OdpowiedzUsuńTo jeden z najbardziej szalonych imaginów jakie czytałam ale jest fantastyczny :D Wartka akcja, jeśli się nie skupisz to możesz się zgubić... Świetne ;)
OdpowiedzUsuńNie wiem, co napisać! Świetne!! Zresztą jak wszystkie Twoje imaginy :D
OdpowiedzUsuńCzekam na następną część! :D
fajne, fajne <3 czekam nn :*
OdpowiedzUsuńSuper!!! Czekam na kolejny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńWbijajcie do nas:
1d-jedenkierunek-onedirection.blogspot.com
Świetne :**
OdpowiedzUsuńKolejny oryginalny imagin ;)
Brawo za kreatywność! Ubóstwiam Cię <3
Zapraszam do sb
najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com
Super <3 czekam na kolejną część <33 zapraszam do mnie :D
OdpowiedzUsuńhttp://teachmmehowtobe.blogspot.com/
Super! <3 Zapraszam do mnie Spoczkoloczko.blogspot.com
OdpowiedzUsuńświetne <3 czekam na next ;)
OdpowiedzUsuńpiszesz bosko i estetycznie bardzo podoba mi się twój blog :) weszłam tu przez przypadek aż zaczęłam regularnie czytać :P
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie http://onedirection-onelife-onedream.blogspot.com/
jejciu świetne :) Też kiedyś pisałam imaginy. aktualnie pisze opowiadanie nie związane z 1D ale mam nadzieję,że chciałoby ise wam wpaść i zostawić swoją opinię:) zapraszam: http://love-stories-are-not-my-favourite.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńKoochanee <3 Nie mogę się doczekać next'a . :)
OdpowiedzUsuńKaarola :)
http://nierealnysen.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńSuper! *-*
OdpowiedzUsuńNie moge się doczekać następnej części! :3
Świetnny ♥ _______________ ♥
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie , chociaż imaginy są trochę kijowe i robione w trakcie głupawki ;D http://keep-calm-and-watch-me.blogspot.com/
Świetny imagin. Strasznie mi się podoba i czekam na następną część! Proszę o nią szybko :)
OdpowiedzUsuńBoskie! Boże Jaki Lou Jest Głupi xD Ale Imagin Boski Z Humorem xD
OdpowiedzUsuńGenialny! Lou jeszcze bardziej dziecinny niz w realu :D dawno tak sie ie smialam ^^
OdpowiedzUsuńNie samowite : D kocham ten film ' Keath ' hahaha xd
OdpowiedzUsuńświetne :D
OdpowiedzUsuńSuper im.
OdpowiedzUsuńHemsworth'owa
Dopiero teraz zobaczyłam że Louis ma piegi na tym zdjęciu :P
OdpowiedzUsuńŚwietne a ta akcja w szpitalu ;)
OdpowiedzUsuń♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuń