Zatrzymawszy się przed frontowym wejściem do szkoły, wyjęłam z kieszeni czarnej, skórzanej kurtki paczkę fajek i zapalniczkę. Podpaliłam szluga i opierając się o drzwi, zaciągnęłam się dymem.
-[T.I]! - Z za pleców dobiegł mnie czyjś rozzłoszczony głos.
-Kimkolwiek jesteś, wypierdalaj. Nie mam humoru. - Warknęłam nawet się nie oglądając.
Nagle poczułam, że ktoś łapie mnie za łokieć i silnym szarpnięciem odwraca w swoją stronę. Przed oczami stanęła mi pani Jones. Ze wszystkich nauczycielek, ona nie lubiła mnie chyba najbardziej. Z wzajemnością, z resztą.
-Coś ty powiedziała? - Przeszyła mnie ostrym spojrzeniem.
-Wypierdalaj. - Odparłam jakby nigdy nic.
-Słyszałam za pierwszym razem. - W jej oczach dostrzec mogłam wściekłość.
-To po co głupio pytasz? - Przewróciłam oczami.
-Jak ty się do mnie odzywasz? Nie jestem twoją koleżanką, tylko nauczycielką. - Myślała, że wywrze na mnie wrażenie, tym groźnym spojrzeniem.
-No proste, że nie jesteś moją koleżanką. Z wrednymi sukami się nie zadaję. - Warknęłam, patrząc jej w oczy.
-Tym razem przegięłaś. - Wyglądała jakby miała ochotę mnie rozszarpać. - Za palenie, twoje skandaliczne zachowanie i brak szacunku, codziennie, przez miesiąc będziesz zostawać po lekcjach przez dwie godziny. Począwszy od dzisiaj.
-Zajebiście. - Rzuciłam, dmuchając jej dymem prosto w twarz.
-Zgaś to cholerstwo, kiedy ze mną rozmawiasz! - Wydarła się z obłędem w oczach. Teraz to dopiero się wkurzyła.
-Jak sobie pani życzy. - Powiedziałam rzucając szluga na ziemię, po czym zgasiłam go butem.
-A teraz zejdź mi z oczu. Nie chcę cię dziś więcej widzieć. - Westchnęła załamując ręce.
-Nawzajem. - Rzuciłam ze sztucznym uśmiechem, po czym chamsko minęłam ją, szturchając z bara. W tym momencie rozbrzmiał dzwonek informujący, że pierwsza lekcja właśnie się rozpoczęła.
~*~
Kara jak zwykle odbywała się w czytelni. Nie miała ona zbyt wielkiego sensu, gdyż polegała na tym, że siedzieliśmy sami, bez nadzoru nauczyciela, robiąc co nam się żywnie podoba. Niestety co jakiś czas przychodził ktoś kto sprawdzał obecność, przez co zerwanie się było niemożliwe.
Gdy weszłam do czytelni, prawie wszystkie stoły były już zajęte. Najwidoczniej sporo osób nieźle sobie nagrabiło. Jednak wśród tłumu udało mi się wypatrzeć mojego przyjaciela.
-Hej Conor! - Przywitawszy się z chłopakiem, usiadłam na krześle obok, rzucając torbę na podłogę.
-Siema [T.I]. - Brunet ucieszył się na mój widok. - Dawno, żeśmy się nie widzieli.
-W ostatnim czasie trochę olałam szkołę. - Wzruszyłam ramionami.
-Nie dziwię ci się. Gdyby nie fakt, że w budzie najlepiej schodzą szlugi, moja noga by tu nie postała. - Odparł, podwijając rękawy koszuli, tym samym odsłaniając tatuaże na lewym przedramieniu.
Nagle usłyszeliśmy dźwięk otwieranych drzwi, a w progu czytelni stanął niewysoki blondyn. Pierwszym co przykuło moją uwagę była jego śnieżnobiała koszula z kołnierzykiem, wkasana w spodnie. Kto jeszcze ubiera się tak do szkoły? Ku naszemu zdziwieniu chłopak usiadł przy jednym z niewielu wolnych stołów i... wyciągnął książki. Tego chyba było już za wiele.
-Nie no, bez jaj. - Zaśmiał się Conor. Najwidoczniej podzielał moje zdanie.
-Co on tu w ogóle robi? - Uniosłam jedną brew.
-Nie wiem. Nie wygląda na jednego z tych, którzy siedzą w kozie. - Conor zaczął zastanawiać się na głos.
-Czekaj, zaraz się dowiem. - Rzuciłam wstając z krzesła. Przeszłam między regałami z książkami, docierając do stołu blondyna.
-Hej, jestem [T.I]. - Rzuciłam uprzejmie, siadając naprzeciwko chłopaka.
-Cześć. - Nie krył zdziwienia moim widokiem. - Wiem, chodzimy razem na biologię. - Dodał przyglądając mi się podejrzliwym spojrzeniem.
-Oh. - Mruknęłam trochę speszona tym, że mimo tego, że w tygodniu mamy kilka wspólnych lekcji, ja w ogóle go nie kojarzę. Może gdybym częściej chodziła do szkoły... - A ty to...? - Spojrzałam na niego pytająco.
-Niall. - Odparł krótko.
-Więc Niall, za co trafiłeś do kozy? - Wycedziłam prosto z mostu.
-Pani Jones przyłapała mnie na paleniu. - Czyli ta wredna suka łaziła dziś po szkole szukając kogoś kogo mogłaby udupić? Pewnie w tej szkole nie tylko ja miałam z nią na pieńku.
-Ty palisz? - Zdziwiłam się. Niall był ostatnią osobą, którą bym o to podejrzewała.
-Broń Boże. - Odparł szybko. - To był pierwszy i ostatni raz. - Skrzywił się na samo wspomnienie.
-Skoro było aż tak źle to czemu w ogóle to zrobiłeś? - Dopytywałam.
-Chciałem wiedzieć jak to jest, zaspokoiłem ciekawość i jedyne co z tego mam to karę w kozie i duszności. - Uśmiechnął się do mnie ciepło. Nie zauważyłam nawet kiedy kąciki moich uniosły się ku górze.
-To ja już będę lecieć. - Powiedziałam na odchodnym, przemierzając tę samą krętą ścieżkę między regałami, aż do stołu przy, którym siedział Conor.
-I co? Za co tu siedzi? - Dopytywał ciekawsko brunet.
-Jones przyłapała go na jaraniu. - Oznajmiłam.
-Jego? - Spytał Conor z niedowierzaniem w głosie, patrząc to raz na mnie to raz na Nialla.
-No wiem, też się zdziwiłam. - Odparłam wzruszając ramionami.
Pierwsze półtorej godziny wlekło się niemiłosiernie. Osoby, które musiały odsiedzieć tylko jedną godzinę już się zwinęły. Boże, ale ja im wtedy zazdrościłam. Po raz tysięczny tego dnia pożałowałam, że jednak nie zostałam w domu.
-[T.I] nudzę się. - Ględził mi nad głową Conor, od przeszło godziny.
-Nie tylko tobie. - Westchnęłam.
-O czym chcesz pogadać? - Spytał brunet od niechcenia.
-Proszę cię, nie zachowuj się jak baba, jakby nie wystarczyło, że malujesz oczy kredką. - Fuknęłam.
-Właściwie to nawet nie wiem za co tu siedzisz. - Stwierdził, zupełnie ignorując moje słowa.
-Mogłabym powiedzieć to samo. - Rzuciłam.
-Dyrektorce nie spodobał się mój kolczyk w wardze. Uznała, że "te w nosie i brwi to i tak już przesada". A poza tym przywaliłem Jamesowi. - Wzruszył ramionami.
-O Boże, nic mu nie jest? - Spojrzałam na chłopaka zmartwiona.
-Nie, ale będzie jeśli jeszcze raz spróbuje przystawiać się do mojej dziewczyny. - Odparł ściągając brwi. - Hej, zmieniasz temat. - Upomniał mnie.
-No dobra. - Westchnęłam. - Jones chciała chyba opieprzyć mnie za to, że palę przed wejściem do szkoły, a ja uznałam to za świetną okazję, żeby jej nawrzucać, zadowolony? - Przewróciłam oczami.
-Oj, [T.I] jesteś taka przewidywalna. - Conor spojrzał na mnie pobłażliwie.
-Ja? Przewidywalna? - Myślałam, że się przesłyszałam.
-No a nie? Za każdym razem trafiasz tu za to samo. I niby często wagarujesz, ale masz schemat przychodzenia do szkoły. - Zaśmiał się.
-Co? Jaki...
-Co drugi wtorek, trzy czwartki w miesiącu i piątek od święta. - Czy na prawdę byłam aż tak przewidywalna, że umiał odpowiedzieć na moje pytanie zanim jeszcze je zadałam? Nie wiedziałam co powinnam powiedzieć, kiedy wpadłam na pewnien pomysł.
-Udowodnić ci, że nie jestem przewidywalna? - Spojrzałam na Conora wyzywająco.
-No, dalej, zaskocz mnie. - Namawiał chłopak.
Pewnym krokiem ruszyłam przez czytelnię. Podeszłam do stołu, przy którym siedział Niall. Miał głowę pochyloną nad książką i był tak pochłonięty lekturą, że nawet nie zauważył mojej obecności. Domagając się uwagi chwyciłam za próg stołu i z całej siły popchnęłam go ściany. Niall nadal siedząc na krześle spojrzał na mnie wielkimi oczyma, lecz gdy zaczęłam się do niego zbliżać, zdziwienie na jego twarzy ustąpiło miejsca przerażeniu. Podeszłam tak blisko chłopaka jak tylko się dało, a następnie przytrzumując się oparcia krzesła, usiadłam okrakiem na kolanach blondyna. Już otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale ja zamknęłam mu je skaładając na nich namiętny pocałunek. Z początku blondyna zamurowało, jednak po chwili objął mnie rękoma w talii i odwzajemnił pocałunek. Trwał on kilka sekund, albo minut, lub pół godziny. Szczerze mówiąc nie mam pojęcia. Ale musiałam przyznać, że Niall całował nieziemsko. Niechętnie oderwałam się od chłopaka, szepcząc mu do ucha:
-Świetnie całujesz, powtórzmy to kiedyś.
Następnie nie czekając na odpowiedź, wstałam z jego kolan, po czym założyłam kosmyk ciemnych włosów za ucho i strzepnęłam z czarnych, dziurawych rurek niewidzialny pyłek. Wtedy zauważyłam, że wszystkie pary oczy w czytelni, nie wykluczając Nialla są skierowane na mnie. Ja jednak ignorując je, jakby nigdy nic, wróciłam na swoje miejsce i z miną zwycięscy zwróciłam się do Conora:
-Masz mi coś teraz do powiedzenia?
-To było niezłe. Muszę przyznać, że tego się nie spodziewałem. - Patrzył na mnie oszołomiony.
-To chciałam usłyszeć. - Uśmiechnęłam się zadowolona z siebie.
-Fajnie było? - Spytał nagle Conor.
-Co? O czym ty mówisz? - Spojrzałam na niego spod ściągniętycg brwi.
-Spodobał ci się ten blondasek, co? - Rzucił krzyżując ręce na piersi.
-Nie, no co ty... - Nagle rozbrzmiał dźwięk tak upragnionego przeze mnie dzwonka, kończącego moją karę. Przerzuciłam torchę przez ramię i rzucając jedynie krótkie "pa" na pożegnanie z Conorem, wybiegłam z czytelni, zanim zauważył, że moje policzki zalały się rumieńcem. Aż głupio się przyznać, ale on chyba miał rację...
Szybkim krokiem przemierzałam korytarz chcąc już znaleźć się poza szkołą, kiedy poczułam czyjąś dłoń na moim ramieniu. Odruchowo odwróciłam się w stronę tej osoby i moim oczom ukazał się Niall. Miał rozbiegane spojrzenie i policzki nie mniej czerwone od moich.
-Wiesz, [T.I] tak się zastanawiam czy może chciałabyś się kiedyś ze mną umówić? - Nie ukrywam, że jego propozycja mnie zaskoczyła.
-Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł. - Odparłam szybko, po czym chciałam odejść, jednak Niall nie dawał za wygraną.
-Ale wtedy, w czytelni powiedziałaś, że... - Zaczął, jednak ja upewniając się, że na pewno nikt nas nie widzi, złapałam blondyna za rękę i pociągnęłam za sobą do kanciapy woźnych. Wpechnęłam chłopaka do środka pomieszczenia, po czym nie zapalając światła, zamknęłam za nami drzwi. Bez zbędnych wyjaśnień, wpiłam się w jego usta. Choć myślałam, że to niemożliwe, tym razem całował jeszcze lepiej. Po kilku minutach, gdy zaczęło brakować mi tchu, niechętnie odsunęłam się od chłopaka.
-Wiem co wtedy powiedziałam. I uwierz, że mówiłam to szczerze. Ale sądzę, że nie powinniśmy się więcej widywać. - Powiedziałam najdelikatniej jak umiałam.
-Dlaczego? - Zdziwił się. Jednak w sytuacji, gdy wysyłałam mu tyle sprzecznych sygnałów reakcja ta była jak najbardziej na miejscu.
-Spójrz tylko na siebie, a potem na mnie... - Nie wiedziałam jak mam mu to wytłumaczyć.
-Coś jest ze mną nie tak, prawda? - Jego zawiedziony głos rozbrzmiewał w ciemności.
-Nie, nie, absolutnie. - Zaprzeczyłam szybko. - Tylko chodzi o to, że nie mamy ze sobą nic wspólnego. Jesteśmy z dwóch zupełnie różnych światów. - Chyba nigdy wcześniej się tak nie czułam. Po raz pierwszy dawanie kosza chłopakowi bolało również mnie.
-Chcesz powiedzieć, że się mnie wstydzisz? - Spytał smutnym tonem.
-Nie tak bym to nazwała... - Prawdę mówiąc, nie ujęłabym tego lepiej. Ale jak mogłabym powiedzieć mu to, patrząc w te jego piękne, niebieskie jak ocean tęczówki? Nie dałabym rady.
-Ale... - Zaczął jednak przerwałam mu w pół zdania.
-Nie Niall, nie ma żadnego "ale". Przykro mi. - Powiedziałam czule całując go w policzek, po czym wyszłam z kanciapy woźnych, zostawiając go tam samego. Gdy otworzyłam drzwi do pomieszczenia na chwilę wpadło trochę światła. Wydawało mi się, że w oczach Nialla błysnęły łzy, jednak nie miałam na tyle odwagi, by spojrzeć jeszcze raz i się upewnić. Jeśli zraniłam go aż tak bardzo, tylko dlatego, że bałam się co powiedzą i umawianie się z kimś takim jak Niall mogłoby wystawić na próbę móją reputację, czyli podsumowując z czystej próżności, nie chciałam o tym wiedzieć. Co z oczu to z serca.
~*~
Następnego dnia również wybrałam się do szkoły. Może to głupie, bo przecież sama go odepchnęłam, ale cały czas myślałam o Niallu i miałam nadzieję, że go spotkam. Nie wiedziałam co mogłabym mu w takiej sytuacji powiedzieć, ale chciałam go chociaż zobaczyć, choćby i z daleka.
Przed rozpoczęciem pierwszej lekcji jak zwykle zatrzymałam się przed wejściem, żeby zapalić. Uznałam, że skoro i tak mam już karę, to z jakiej racji mam sobie żałować. Tak jak już miałam w nawyku, oparłam się ramieniem o drzwi. Nagle z za pleców dobiegło mnie znaczące chrząknięcie. Już myślałam, że pani Jones znów postanowiła zepsuć mi humor kiedy przed ukazał mi się Niall. Jednak jakiś odmieniony. Jego białą koszulę z kołnierzykiem zastąpił t-shirt ze spranym już do połowy nadrukiem z logiem Nirvany. Wyprasowane spodnie zniknęły na rzecz czarnych, podartych rurek. Stroju dopełniały czarne glany i bransoletki z ćwiekami na lewym nadgarstku Nialla. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Kiedy myślałam, że już nic mnie nie zaskoczy, blondyn sięgnął do tylnej kieszeni spodni i wyjął z niej paczkę fajek. Włożył sobie szluga do ust i cały czas patrząc mi w oczy, podpalił go zapalniczką.
-Niall? - Spojrzałam na blondyna spod uniesionych brwi.
-Hej, mała. - Rzucił, wypyszczając dym z ust.
-Co ci się stało? - Spytałam nie będąc pewna czy to wszystko na pewno dzieje się naprawdę.
-A co? Nie podobam ci się taki? - Nie mogłam wyczytać nic zarówno z jego spojrzenia jak i tonu.
-Nie, nie o to chodzi. Wyglądasz zajebiście, ale to nie jesteś prawdziwy ty. - Powiedziałam nie odrywając od niego wzroku.
-Ja już nic nie rozumiem. - Wycedził załamanym głosem, rzucając szluga na ziemię, po czym zgasił do butem. - Powiedziałaś, że nie mamy ze sobą nic wspólnego. Teraz wyglądam tak jak ty, ale i tak jest źle i tak nie dobrze. - Przeczesał włosy palcami.
-Nie powinieneś zmieniać się dla mnie. Ja lubię cię takiego jakim jesteś. - Wyznałam splatając nasze dłonie.
-Wcale nie, przecież wtedy kiedy jestem sobą, ty się mnie wstydzisz. - Odparł cicho, spuszczając głowę.
-Przemyślałam to wszystko i jedynym czego powinnam się wstydzić jest to jak cię potraktowałam. Przepraszam. Czy to zaproszenie na randkę nadal jest aktualne? - Spytałam z nadzieją w głosie.
Niall słysząc te słowa szybko uniósł głowę. Wyraz jego twarzy wahał się gdzieś pomiędzy szczęściem, a niedowierzaniem.
-Jak najbardziej. - Wydusił w końcu.
-Tylko obiecaj, że przyjdziesz w białej koszuli. I koniecznie wkasz ją w spodnie. - Powiedziałam zmniejszając dystans między nami. Gdy stałam tak blisko, że prawie stykaliśmy się nosami, Niall wyszeptał:
-Dla ciebie wszystko. - Po czym złączył nasze wargi w czułym pocałunku.
LOLA