Była jak anioł. Nie takim ubrany
w białe szaty i z białymi skrzydłami doczepionymi do pleców. Nad jej głową nie
błyszczała aureola. Była aniołem, ponieważ samym swoim dotykiem uleczała. I nie
mam na myśli teraz groźnych chorób, na które nie ma antybiotyku. Ona leczyła
moje serce. Jej delikatne i zimne opuszki palców sprawiały, że moja skóra
cierpła. Samą taką pieszczotą sprawiała, że wariowałem na jej punkcie.
Gdy patrzyłem w jej oczy, gdy
patrzyłem w te niebieskie i niewinne tęczówki, czułem jak w brzuchu do lotu
unosi mi się stado motyli. Do dziś pamiętam uczucie jakie przepełniało mnie,
gdy podczas naszych nocnych spacerów, łapała mnie za rękę. Miała taką zimną i
kruchą dłoń, a ja zawsze bałem się, że mogę zrobić jej krzywdę, gdy za mocno ją
ścisnę. Dbałem o nią lepiej niż o siebie. Gdy zamknę oczy z łatwością mogę
przypomnieć sobie jej wyraz twarzy, gdy mocno się nad czymś skupiała. I to jak
zawstydzona czymś przygryzała wargę. I jej paniczny lęk przed pająkami.
Pamiętam każdy najmniejszy szczegół związany z nią. Każdą jej wadę i zaletę.
Przypomniałem sobie, że [T.I]
miała wiele dziwactw. Zawsze spała w dwóch różnych skarpetkach, ponieważ
wierzyła, że przynosi to jej szczęście. W sklepie zawsze wybierała to co było
połamane, czy uszkodzone, gdyż nie chciała by było im przykro. Zawsze kupowała
cukier w kostkach i wyjadała je z pudełeczka. Myślała, że tego nie zauważę.
Pisała tylko po jednej stronie zeszytu, bo żyła w przekonaniu, że nie zapamięta
nic z rzeczy, które zapisane są na lewej części.
Odwróciłem głowę w lewą stronę i
spojrzałem na [T.I], która zamglonym wzrokiem wpatrywała się w jeden punkt w
oddali.
-Pamiętasz
nasze pierwsze spotkanie? – zapytałem i wyrwałem [T.I] z transu. Dziewczyna
gwałtownie zwróciła twarz w moją stronę.
-Nie mogłabym
zapomnieć o najpiękniejszym dniu w moim życiu. – odpowiedziała spokojnie – A
czemu pytasz? Naszło cię na wspominki? – zaśmiała się pod nosem.
-Naszło, nie
naszło. – kopnąłem kamyk leżący na ziemi
- Po prostu chciałbym przypomnieć sobie te wszystkie chwile jakie spędziliśmy
razem.
Dziewczyna uśmiechnęła się i
odpowiedziała:
-Nasze
pierwsze spotkanie było najlepszą rzeczą jaką mnie spotkała. Musieliśmy usiąść
obok siebie w samolocie, ponieważ nie było innych miejsc. Obydwoje lecieliśmy
wtedy do Francji. Całą drogę przegadaliśmy i podczas napadu śmiechu niechcący
wylałam na ciebie mój jabłkowy sok – na wspomnienie tych chwil kąciki moich ust
uniosły się ku górze – Gdy poszłam do łazienki wyprać twoją przemoczoną
koszulę, ty zabrałeś mój telefon i wpisałeś do listy kontaktów swój numer.
Zobaczyłam go dopiero w swoim hotelu i pomyślałam wtedy, że to tylko
młodzieńcze zauroczenie. Ale to był początek największej miłości w moim życiu.
-Tak, od
tamtej pory w każdą naszą rocznicę jeździliśmy do Francji. Do dziś uważam za
urocze to, że jako naszą rocznice nie przyjęliśmy dzień powstania naszego
związku, a tamtego lotu.
-Bo to wtedy
rozpoczęła się nasza miłość. Wystarczyły trzy godziny siedzenia ramię w ramię w
samolocie.
W odpowiedzi pokiwałem głową i
spojrzałem na ciemne chmury, które pojawiły się na bezchmurnym wcześniej
niebie. W myślach szukałem śmiesznej historii, o której warto wspomnieć.
-A
pamiętasz, jak, w Halloween nie mieliśmy strojów na coroczną imprezę, więc
wycięliśmy dziury na oczy w prześcieradłach i jak dzieci udawaliśmy duchy? –
zapytałem [T.I]. Na wspomnienie tych chwil, kąciki moich ust mimowolnie uniosły
się ku górze.
-Jasne, tego
nie da się zapomnieć. – odpowiedziała z delikatnym uśmiechem na twarzy.
Schyliła głowę i pozwoliła, by wiatr rozwiał jej blond włosy.
-Wiesz, że
Louis do dziś się z tego śmieje? – zaśmiałem się i kopnąłem kamyk leżący na
ziemi.
-Wariat. –
[T.I] pokręciła głową i zatrzepotała swoimi skrzydłami – Pozdrów go ode mnie,
koniecznie.
Spojrzałem na dziewczynę. Loki
okalały jej drobną twarzyczkę, a zadarty nos był czerwony od wiatru. Ubrana
była w białą sukienkę, która poruszała się przy najmniejszym podmuchu wiatru.
[T.I] była moją definicją ideału.
-Wyglądasz
tak pięknie, [T.I] – powiedziałem i złapałem ją za bladą dłoń – Nigdy nie byłaś
piękniejsza.
-Dziękuje
Liam. To miłe, że podobam ci się nawet po śmierci. – powiedziała i strzepała ze
swoich skrzydeł niewidzialny pyłek.
Podniosłem nasze splecione
dłonie do ust i delikatnie pocałowałem jej chłodną rękę. Przez cienką skórę
czułem delikatne żyłki, przez które nie tętniła już krew.
-Kocham cię.
Nie ważne, czy twoje serce bije, czy już nie. Codziennie coraz bardziej umieram
z tęsknoty za tobą. Za twoim głosem, który budził mnie codziennie rano. Za
twoim dotykiem. I za twoimi skarpetkami nie do pary. Gdyby nie tamten facet,
który pijany wsiadł za kierownicę. Gdybym dopilnował cię, byś zapięła pasy
bezpieczeństwa. Dziś cały czas… - poczułem jak w gardle urosła mi wielka gula.
Nie mogłem wydusić z siebie ani słowa.
Gorzkie łzy popłynęły po moich policzkach. [T.I] wytarła je czubkiem
swojego kciuka i wyszeptała mi do ucha:
-Musisz o
mnie zapomnieć. Nigdy nie ułożysz sobie życia, jeśli codziennie przychodzić
będziesz na cmentarz i udawać, że rozmawiasz ze mną. Wiesz ile dziewczyn jest
godnych, by zestarzeć się z tobą? Kochanie, przestań o mnie myśleć, ale nie
zapomnij. – spojrzała mi w oczy i delikatnie uśmiechnęła się. Wyjęła piórko ze
swoich skrzydeł, by podać mi je. Otworzyła moją dłoń, położyła na nim pierze i
zamknęła ją w pięść – Proszę, to będzie twoja pamiątka po mnie. Schowaj ją do
kieszeni i nigdy nie wyjmuj. Będę twoim osobistym aniołem stróżem, co ty na to?
Będę nad tobą czuwać. Nad tobą, twoją przyszłą żoną i dziećmi.
Nie mogłem wymówić ani słowa.
Tylko delikatnie pokiwałem głową i przygryzłem wargę.
-Musimy się
rozstać. Żegnaj Liam. Nigdy cię nie zapomnę. – powiedziała [T.I] i rozpłynęła
się w powietrzu.
Zaszokowany stałem i nie dotarło
do mnie co się przed chwilą stało. Patrzyłem w dal i czekałem, aż [T.I] znów
się pojawi i krzyknie wesoło, że to był tylko żart. Ale nic takiego się sie
wydarzyło. Gdzie moja mała dziewczynka? Zrozpaczony zacząłem biegać po
cmentarzu nawołując [T.I]. Krzyczałem jej imię ile miałem sił w płucach. Ale
odpowiadała mi tylko głucha cisza i skrzek czarnych kruków. Z głośnym szlochem
upadłem na ziemię.
-Leć mój
aniołku – wyszeptałem i mocno zacisnąłem w pięści swoje piórko.
RECKLESS
super :) teraz moze z zaynem? ;D pozdrawiam ;***
OdpowiedzUsuńprzepiękny <3 normalnie brak mi słów. ;)
OdpowiedzUsuńOMG ale się uryczałam ;(((( Uwielbiam cię i tw imaginy ale ten jest dla mnie najsmutniejszy ;(( masz talent naprawdę <3
OdpowiedzUsuńAla ;*
oo kurde jaki booski *___* Kocham Liama <3
OdpowiedzUsuńNo i sie poryczałam.. :'(
OdpowiedzUsuńPiękny :')
Mam szczęście, że nikt nie widzi mnie teraz. Zdziwiliby się, że nastolatka wyje patrząc w ekran komputera. Dziewczyno rozj*bałaś system.
OdpowiedzUsuńDokładnie czytam to już chyba 4 razy i myśle to samo :D rozjebałaś system <3
UsuńAla ;*
O Boże !! CUDOWNE *.* MASZ TALENT <3 xx
OdpowiedzUsuńja tu ryczę !!! a imagin genialny :3
OdpowiedzUsuńPopłakałam się jak nigdy. To co napisałaś... nigdy w życiu nie czytałam czegoś tak wspaniałego <3 Cudowny !! Proszę, pisz takich więcej, prosze cię...
OdpowiedzUsuńCześć, nigdy, przenigdy nie płaczę z byle powodu. Ale odkąd odkryłam ten przecudowny blog, zaczynam inaczej patrzeć na świat. Wierzcie mi, ja naprawdę płaczę, wasza twórczość doprowadza mnie do łez..... nigdy nie przestawajcie wierzyć w swoje możliwości, bo możecie naprawdę WIELE!!!!! Kocham was, uwielbiam i wszystko razem!!!! ;3
OdpowiedzUsuńLaroux
Jej, jaki piękny *.* Wzruszyłam się :c
OdpowiedzUsuń-Andżelika
PS: CUDOWNY!!!
Heh , kolejna chusteczka do kosza ;( Jak weszłąm na bloga i patrze : Liam to zaczęłam cieszyć ryja a tu taki smutny ;( ;( Świetnie piszesz , każdy ci to mówi bo to prawda :* Pozdrowinka od Liamkowej♥
OdpowiedzUsuńprzepiękny imagin <3 wzruszający :') uwielbiam Twój styl pisania ;) czekam na kolejne opowiadanie. może o Harrym? :D
OdpowiedzUsuńod razu przepraszam za spam i wgl, ale chciałam zaprosić też na mojego bloga z imaginami -->http://galaxychickk.blogspot.com
dziękuję za uwagę :)
Smutne... Bardzo smutne...
OdpowiedzUsuńOpisałaś to wszystko genialnie! Tylko pozazdrościć talentu =*
Zośka
Ryczę...
OdpowiedzUsuńPo prostu genialny...
Świetny. Czekam na kolejny. Zapraszam na mojego bloga z ikonkami http://frezzethemoment.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńTo jest piękne popłakałam się :'(
OdpowiedzUsuńPiękne.
OdpowiedzUsuńPłakałam cały czas jak to czytałam !.
Przecuuuudowny! Wzruszyłam się :')
OdpowiedzUsuńNo nie, ja zawszde musze ryczeć kiedy czytam smutne imaginy:(
OdpowiedzUsuńJeju, popłakałam się.. Wasze imaginy są takie piękne, szczere..
OdpowiedzUsuńPiekny, cudowny, genialny, uroczy, świetny, wspanialy *-* po prostu brak slow. Gratuluje talentu, ktory doprowadza czytelnikow do lez :) trzymaj tak dalej!
OdpowiedzUsuńSuper!!!Pisz szybciej następny :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie opowiadaniakarolina-onedirection.blogspot.com
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSuper! Pisz następny!
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie! Opowiadanie o Niallu i Julii
jakkochactojuznazawsze.blogspot.com
Po prostu piękne...
OdpowiedzUsuńSuper! Jak zwykle świetnie i genialnie *.* Zapraszam do mnie: http://galaxychickk.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńNo i masz. Rycze! Kocham takie imaginy :3. Masz talent ;*
OdpowiedzUsuńEj jest coś takiego jak kompleksy pisarskie ? Bo jak tak to w nie coraz bardziej popadam xd
OdpowiedzUsuńBrak słów. Popłakałam się. ;( Imagin cudowny^^
OdpowiedzUsuńmega *o*
OdpowiedzUsuńo rany *.* cudowny <3 popłakałam się !
OdpowiedzUsuńwspaniały ;( trafił prosto w moje serce ♥
OdpowiedzUsuńOoooo jakie to urocze :-(
OdpowiedzUsuń*________________* jakie słodkiee :C
OdpowiedzUsuńCudowny *_* Wzruszający :*
OdpowiedzUsuńJejku, śliczny :>
OdpowiedzUsuńPrzepiękny... Nie wiem co jeszcze mogę powiedzieć, ale jest to jeden z lepszych imaginów jakie czytałam <3 Jest taki uroczy i wzruszający... Ła ł! Brawa dla autorki i oby tak dalej :) :) Pozdrawiam cieplutko i życzę wielu spaniałych pomysłów!
OdpowiedzUsuńPrzepiękne :'(
OdpowiedzUsuńPopłakałam się.
OdpowiedzUsuń