Część pierwsza: <klik>
____________________________________________________________________________________
-Jak poszło spotkanie z Louisem? - Spytał tata, gdy wieczorem wrócił z pracy.
Byłam dla niego chamska, obraziłam go, zrobiło się niezręcznie, mając wyrzuty sumienia zaprosiłam go do nas i wyszłam.
-Świetnie. Chyba już jesteśmy przyjaciółmi. Zaprosiłam go do nas. - Odpowiedziałam naturalnym tonem, starając się zatuszować kłamstwo.
-A nie mówiłem? Nie można tak pochopnie oceniać ludzi.
-Tak, tak, tato. Miałeś rację. - Rzuciłam, by trzymać się swojej wersji.
Dopiero potem zaczęłam się zastanawiać, czy tata rzeczywiście nie miał racji. Myślałam, że Louis będzie się przechwalał i wywyższał, a on przez całe nasze spotkanie wspomniał o swoim zespole tylko raz. W sumie to okazał się zwyczajnym chłopakiem, ale moje uprzedzenia nie dawały mi się tak łatwo przekonać.
Na następny dzień zaplanowałam, że upiekę jakieś ciasto, zjemy je, pogadamy i takie tam. Może tym razem zrobię na nim lepsze wrażenie. Ale żeby nikt niczego sobie nie pomyślał, robię to tylko dla taty.
Rano obudziło mnie pukanie do drzwi. Zwlekłam się z łóżka i tak jak spałam poszłam je otworzyć. Mijając lustro zauważyłam, że moje długie, kasztanowe włosy potargane były we wszystkie strony, a za duża niebieska koszulka niedbale opadała na siwe spodnie od piżamy. Jednym słowem wyglądałam jakby mnie ktoś przeżuł i wypluł. Ale co mnie to obchodzi. Tak wcześnie może to być tylko gazeciarz, a dla spoconego grubasa po trzydziestce nie miałam najmniejszego zamiaru się stroić.
Przekręciłam zamek i otworzyłam drzwi. Tylko, że osoba która za nimi stała była wyższa, 20 kilogramów lżejsza i miała więcej (i to na dodatek perfekcyjnie ułożonych) włosów niż mój gazeciarz.
-Co ty tu robisz? Miałeś być o 13. - Spytałam zaskoczona, próbując wygładzić włosy i otrzepać koszulkę z okruszków ciastek, które jadłam wczoraj w łóżku.
-Jest 13.05. - Odparł zaskoczony i jednocześnie trochę rozbawiony Louis.
-Chyba żartujesz. Boże, ile ja spałam. Nie stój tak w drzwiach, wchodź. - Powiedziałam i gestem zaprosiłam go do środka.
Wszedł niepewnie i zaczął się rozglądać po całym domu. Na szczęście wyglądał on lepiej niż ja, mama wczoraj sprzątała.
-Zapomniałbym, to dla ciebie. - Powiedział odwracając się twarzą do mnie i wręczając mi bukiet żółtych tulipanów.
-Yyy... dziękuję. Z jakiej to okazji? - Spytałam przyjmując prezent.
-Bez okazji. A tak w ogóle to ślicznie wyglądasz. - Odpowiedział posyłając mi ciepły uśmiech, którego nie mogłam nie odwzajemnić. Boże, [T.I] weź się w garść.
-Właśnie, skoro mowa o moim wyglądzie, mógłbyś poczekać na mnie w kuchni, a ja poszłabym się trochę ogarnąć?
-Dla mnie wyglądasz idealnie, ale skoro nalegasz. - Odparł, a ja nie mogąc powstrzymać śmiechu zaprowadziłam go do kuchni.
Wsadziłam kwiaty do wazonu, a następnie pobiegłam do łazienki. Ubrałam się, rozczesałam włosy, umyłam twarz i zęby. Po 10 minutach dołączyłam do Louisa w kuchni.
-Jakie mamy plany na dziś? - Spytał, gdy usiadłam obok niego przy stole.
-Miałam upiec dla nas ciasto, ale trochę mi się przysnęło. - Odparłam trochę zawstydzona.
-Nic nie szkodzi. Możemy upiec je razem. - Zaproponował posyłając mi ciepły uśmiech.
-Okej. To zabieramy się do pracy.
Przygotowaliśmy wszystkie składniki i zaczęliśmy ugniatać ciasto. Nie szło nam to najlepiej. Louis nie miał pojęcia o pieczeniu ciast, więc próbując to zatuszować cały czas mnie rozśmieszał. W pewnej chwili śmiałam się tak bardzo, że łzy napłynęły mi do oczu. Nic dziwnego więc, że jajko zamiast na talerzu rozbiłam na przedramieniu Louisa, które opierał o blat.
-Przepraszam, zniszczyłam ci sweter? - Powinnam wyglądać na skruszoną, ale nie mogłam przestać się śmiać.
-Przepraszam, ubrudziłem ci włosy? - Nie zrozumiałam o co mu chodzi, dopóki nie rozbił mi jajka na głowie. Chyba powinnam była się wkurzyć, ale jeszcze bardziej mnie to rozśmieszyło.
-Ups! Przeproś swoją stylistkę, że przeze mnie będzie musiała spędzić cztery godziny na układaniu ci tej idealnej fryzury. - Powiedziałam wcierając mu mąkę we włosy.
-Uuu. Przesadziłaś [T.N].
-Ty też. Tomson... Tomlison...
-Tomlinson.
-Przecież wiem, jak zwykle mi przerywasz.
I wtedy rozpoczęła się prawdziwa wojna. Rzucialiśmy w siebie wszystkim co wpadło nam w ręce. Kuchnia przypominała prawdziwe pobojowisko. Po zawieszeniu broni wyglądaliśmy komicznie, cali w jajku, mące i cukrze.
Kiedy zdyszani i nie zdolni już do śmiechu usiedliśmy na podłodze, Louis spojrzał mi w oczy jakby chciał rozszyfrować o czym teraz myślę. Mam nadzieję, że mu się nie udało, bo myślałam, o tym, że w sumie to jest całkiem przystojny. Na szczęście nie próbował długo, gdyż już po chwili wpił się w moje usta i zaczął namiętnie całować.
LOLA
Świetny imagin ;) Bardzo mi się podoba;p
OdpowiedzUsuńale guwno
OdpowiedzUsuńZgaduję, że mamy tu hejtera 1D?
UsuńImagin świetnie napisany, coś wspaniałego. :3
ortografia
Usuńpo prostu skończony debil
Usuńsam (lub sama) jesteś gówno , nie podoba sie to nie wchodz na tą stronke .
UsuńMi sie bardzo podobało .
Kup słownik, przeczytaj, naucz się go na pamięć i dopiero potem się wypowiadaj.
UsuńCo do imagina, jest cudowny ;3
nikt cie tu nie zapraszał. :)
UsuńSuper. Bardzo mi sie podobal. Bedzie 3 czesc??
OdpowiedzUsuńGenialne, kocham, chcę dalszej części :P
OdpowiedzUsuń3 część jest już napisana, więc niedługo powinnyśmy ją dodać :) LOLA
OdpowiedzUsuńSuper *.* . Dawaj szybko tą następną częćś , bo już się doczekać nie mogę : P
OdpowiedzUsuńWejdziesz ? : http://directionerforeverpoland.blogspot.com/
Z góry dzięki ; p .
cudowne! boże, kocham tego bloga *o*
OdpowiedzUsuńBooskie, będzie następna część?
OdpowiedzUsuńimagin świetny, jak zawsze (: nie mogę się doczekac drugiej części imagina z zaynem :D!
OdpowiedzUsuńimagines-by-olly.blogspot.com <- zajrzałybyście w wolnej chwili? Dopiero zaczynam i byłabym Wam bardzo wdzięczna (: x
Świetny ^.^
OdpowiedzUsuńZapraszam , komentujcie !
imaginy-forever-young-directioner.blogspot.com/
Rawr....
OdpowiedzUsuńWspaniały *_* czekam na więcej ;*
OdpowiedzUsuńWspaniały *_* czekam na więcej ;*
OdpowiedzUsuńŚwietny ;p czekam na część 2 imagina z Zaynem <3
OdpowiedzUsuńŚwietny, naprawdę piękny <3
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: http://myimaginewithonedirection.blogspot.com/
Zatrzymalam sie na momencie , w którym Lou wszedł z kwiatami i oznajmił ; wygladasz pieknie i zaczęłam sie śmiać i powtarzac w myslach : Lou , jakis ty slodki !!
OdpowiedzUsuńŚwietny imagin , jak pozostałe <3
Niesamowity imagin *.*
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie.
http://cantlivewithoutyoubs.blogspot.com/
http://everythingyouneedislovebs.blogspot.com/
czekam niecierpliwie na 3 czesc :) /Paulynka
OdpowiedzUsuńSuper imaginy .... zapraszam do mnie http://boonedirection.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńSuper czekam na trzecią część ;)
OdpowiedzUsuńkiedy 3 czezc?
OdpowiedzUsuńSuper imagin!!!
czekam na 3 część
OdpowiedzUsuńMoja ulubiona część :D
OdpowiedzUsuńTo urocze wiedziałam że tak będzie ;-)
OdpowiedzUsuńKocham ^^
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSuper ;** Bardzo mi się podobał <33
OdpowiedzUsuń♥Super
OdpowiedzUsuń