wtorek, 8 stycznia 2013

# 51. Niall


- Zająć pozycje.
Wdech, wydech.
Na trzęsących się nogach weszłam na podest . Rozejrzałam się po trybunach. Wreszcie ją zobaczyłam. Moja mama była uśmiechnięta od uch do ucha. Na migi pokazała mi, żebym też się uśmiechnęła, po czym pokazała mi, że trzyma kciuki. Od razu pewniej się poczułam. Mama była ze mną na każdych zawodach pływackich. Jej obecność dodawała mi otuchy. To ona motywowała mnie do dalszych treningów, kiedy miałam gorsze momenty i wydawało mi się, że już dalej nie dam rady. I to ona pocieszała mnie i mówiła, że będzie bobrze wtedy, kiedy przegrywałam.
Wiedząc, że teraz już  nie będzie źle, przyjęłam odpowiednia pozycję i czekałam na wystrzał. Ostatni raz spojrzałam w stronę miejsca gdzie siedziała moja mama. Coś było nie tak,mama była bardzo zdenerwowana rozmawiała przez telefon i biegła do wyjścia. Co się stało ? Ona nigdy by przecież mnie nie opuściła. Nagle rozległ się przeszywający dźwięk. Wszyscy uczestniczy wskoczyli do wody.
- TI. SKACZ ! – krzyknęła moja trenerka.
Nie myśląc już o niczym skoczyłam.
~*~
Osiem lat później.
- TI pośpiesz się. Taksówka nam ucieknie.
Spojrzałam na Toniego. Czasami się zastanawiam dlaczego jest on aż takim idiotą.
- Przeprasza bardzo, ale uwierz mi, że niesienie na raz dwóch toreb i twojego plecaka wcale nie jest takie łatwe. I nic by ci się nie stało, gdybyś łaskawie mi pomógł. – powiedziała zirytowana.
- O matko ale marudzisz. – powiedział Tony.
Podszedł do mnie, wziął swój plecak i chciał już odejść. Szybko go zatrzymałam i wcisnęłam mu jedna z moich walizek. Tony wziął ją ode mnie przewracając oczami. Prawdziwy dżentelmen.
Nie wiem jak wytrzymam z tym dupkiem 2 tygodnie. Czemu się na to zgodziłam. Otóż sprawa wygląda następująco. Właśnie jesteśmy na lotnisku w Jamajce . Mamy się udać do jednego z najbardziej ekskluzywnego i znanego i … drogiego hotelu na świecie. Aby spędzić w nim długie dwa tygodnie. Tylko ja i mój brat. Oczywiście sama z siebie bym się na to nie zgodziła, ale tacie zależało. Chciał, żebyśmy chociaż jeden raz od dawna mieli prawdziwe wakacje. Każde lato spędzaliśmy u babci na wsi, ponieważ  dla taty byłą to odpowiednia pora na pobyt w różnych sanatoriach i szpitalach. Wszystko się strasznie skomplikowało, kiedy umarła mama. Tata był wojskowym dowódcą, gdy miałam 8 lat zdarzył się wypadek i tata doznał paraliżu nóg. W chwili, kiedy mama się o tym dowiedziała chciała się z nim jak najszybciej zobaczyć, wiec zostawiła wszystko, wsiadła w samochód i pojechała. Nigdy nie była za dobrym kierowcą, a do tego fakt, że byłą zdenerwowana i strasznie się spieszyła, żeby dowiedzieć się co z tata sprawił, że miała bardzo poważny wypadek. Zarówno ona  jak i kierowca drugiego auta zginęli na miejscu. Ciężko nam było. Tata na wózku, mamy nie mam, a ja i Tony byliśmy jeszcze takim dziećmi. Finansowo za pewne też byłoby różnie, w końcu za rentę weterana wojennego nasz ojciec nie jest się w stanie utrzymać trzy osobowej rodzin, a do tego tata jeszcze potrzebował odpowiedniego leczenia. Wcześniej to mamy pensja wystarczała na wszystkie nasze zachcianki. Pracowała ona w firmie dziadka i to właśnie on teraz pomagał nam w kwestii majątkowej.
Kiedyś moi rodzice mieli marzenie, żeby wybudować sobie swój wymarzony dom. Duży, biały, jednopiętrowy  w lesie, na wzgórzu. Dlatego oszczędzali na niego całe życie. Tata nawet to robił po śmierci mamy, ale dopiero nie dawno się przyznał, że zbierał już nie myśląc o tym domu, ale o nas. Chciał cos dla nas zrobić i wymyślił te wakacje. Nie wiem ile tacie udało się przez te wszystkie lata odłożyć, ale wiem że wydał wszystko, alby opłacić naszą podróż. Dlatego pojechałam, bo wiedziałam, że tata bardzo tego chciał.
Wsiadłam razem z Tonim do taksówki. Mój brat próbował wytłumaczyć kierowcy położenie naszego hotelu. Mężczyzna patrzył na niego  z tępym wyrazem, uśmiechając się od ucha do ucha i co jakiś czas powtarzając: Ja zawiozę. Kiedy po 10 minutach Tony ciągle wyjaśniał jak mamy jechać, prychnęłam zdenerwowana i powiedziałam kierowcy nazwę naszego hotelu. Aaaaaaaaaa. Odraz tak trzeba było. Jedziemy- powiedział facet ruszając wreszcie.
- Czy ty się musisz we wszystko wtrącać ? – spytał Tony przeszywając mnie spojrzeniem.
Westchnęłam tylko nie mając już siły kłócić się z bratem.

Hotel był ogromny. Mimo to nie było w nim dużo gości. Dlatego wybraliśmy ten termin. Powiedziano nam, że w czasie nie będzie tu za dużo ludzi ponieważ, maja przyjechać jacyś bardzo ważni goście, więc liczba miejsc jest ograniczona.
Niestety musiałam dzielić pokój z Tonim. Żadne z nas nie było z tego zadowolone, ale wiedzieliśmy, że  niestać nas na to żebyśmy mieli osobne pokoje. Na pewno nie w takim miejscu. Ale nie było tak źle, bo mieliśmy dużo miejsca i wszystko było tu naprawdę nowoczesne i ekskluzywne. Zresztą jak wszystko w tym hotelu. Po zostawieniu walizek od razu poszliśmy na kolacje, bo oboje od dłuższego czasu nic nie jedliśmy. Po posiłku wróciliśmy do pokoju. Postanowiłam się rozpakować, natomiast Tony wystroił się jak nie wiem i oznajmił, że idzie pozwiedzać.
- Oj jak miło, że pytasz, ale nie dziękuje idź sam. – krzyknęłam sarkastycznie, ale on nawet nie zwrócił na mnie uwagi i sobie poszedł.
Wiadomo, że nigdzie bym z nim nie poszła. Po pierwsze byłam strasznie zmęczona, a po drugie Tony to w końcu Tony. Tak po prostu lubię się z nim czasem droczyć. Kiedy już skończyłam układać swoje rzeczy, było już dość późno, więc postanowiłam się pójść sapać nie czekając na powrót mojego brata.

Dni mijały tutaj szybko. Nie spodziewałam się, że będzie tak fajnie. Każdego dnia wstawałam bardzo późnym popołudniem. Wylegiwałam się w słońcu przy tutejszych basenach. Jadałam pyszne potrawy o których nigdy nie słyszałam. Zwiedzałam piękne okolice. Lazurowe morza, dzikie i rwące rzeki albo malownicze wodospady. Natomiast wieczorami chodziłam do tutejszych klubów, gdzie naprawdę dobrze się bawiłam. Jeszcze poznałam tylu wspaniałych ludzi, którzy jeszcze bardziej umilali mi mój pobyt. I co najdziwniejsze nawet Tony nie był w stanie posuć mi humoru.
Właśnie szykowałam się do wyjścia na miasto z dwójką dziewczyn z Włoch, z którymi bardzo się zaprzyjaźniłam. Nagle do łazienki wpadł Tony.
- Gdzie idziesz ?- spytał .
- Jeszcze konkretnie nie wiem. A co ?- spytałam zdziwiona.
- Nie tak się pytam. – powiedział, ale ciągle stał na progu.
- Aaaaaa, już rozumiem chyba tak naprawdę cię interesuje z kim idę, a nie gdzie ?- powiedziałam z szyderczym uśmiechem.
Toniemu bardzo spodobała się jedna z włoszek. Zawsze, kiedy słyszał, że się z nią gdzieś spotkam, on nagle też mówił, że miał zamiar tam iść. I zawsze przy niej, były strasznie miły, uprzejmy i czarujący.
- O Jezu spierdala,- powiedział i wyszedł z łazienki.
O tak mój milusi braciszek.
- Za jakąś godzinę wychodzę.- krzyknęłam mu.
Znów przylazł do łazienki, ale w ręce trzymał ręcznik i okulary pływackie.
- To ja jeszcze idę na basen, przyjdę jak już się wypindrzysz. Tylko zrób coś z tym..- zaczął wskazywać to na moje włosy to na twarz, jakby nie mógł się zdecydować.- Z tym wszystkim.- powiedział głupkowato się uśmiechając i pokazując na całą mnie.
Ja tylko przewróciłam oczami i wypchnęłam go z łazienki zatrzaskując drzwi.

Świetnie się bawiłam. Było naprawdę zabawnie. Szczególnie rozbawiało mnie chwile, kiedy Tony próbował być zabawny względem mojej koleżanki, albo kiedy robił się dżentelmenem.
- Ej zapomniałem wziąć okularów z basenu, musze po nie iść.- powiedział mój brat, kiedy byliśmy już w hotelu i kierowaliśmy się w stronę naszego pokoju.
Westchnęłam i ruszyłam za nim.
Przeszliśmy przez duże ogromne drzwi, kiedy usłyszałam, radosne cześć wypowiedziane prze mojego brata. Podniosłam głowę. Przede mną stał chłopak miej więcej w moi wieku. Uśmiechnął się widząc mojego brata i dopiero potem zauważył mnie. Teraz to aż mnie zatkało. Jego niesamowite niebieski oczy uważnie się mi przyglądały. Z jego mokrych blond włosów spadały pojedyncze krople wody, które potem lądowały na jego gołej klacie. Chłopak uśmiechnął się do mnie delikatnie i uwodzicielsko.
- Hej. – powiedziała i podał sobie rękę z moim bratem.- To do zobaczenia jutro.- rzucił w stronę mojego brata i znów się uśmiechnął, ale tak jakby tylko do mnie.
Spojrzałam pytająco na Toniego, kiedy tamten koleś już poszedł. Ale mój brat tylko cwaniacko się uśmiechną .
- Łoooł 6 metrów.- powiedziałam, kiedy zobaczyłam oznaczenie na ścianie, że poziom wody wynosi ponad  6 metrów.
- Tak. Też się zdziwiłem. Lubię tu pływać. Zazwyczaj nikogo tu nie ma.- powiedziała Tony.
Faktycznie, nie dziwie się. To był basen przeznaczony do profesjonalnego pływania i sków z dużej wysokości. Zazwyczaj ludzie wybierają baseny, gdzie mogą przyjść z dziećmi bez obawy, że ich pociechy się utopią i gdzie woda nie jest aż tak strasznie lodowata. Ten basen przypomniał mi czasy, kiedy tak bardzo lubiłam pływać. Wtedy większość mojego wolnego czasu spędzałam właśnie na takich basenach, gdzie byli tylko zawodowcy i kiedy się weszło do wody można by było rzec, że temperatura już dawno przekroczyła -10 stopni. Ale szybko wróciłam do rzeczywistości.
- O tam są.- powiedział Tony i wskazał  palcem na drugi koniec brzegu.
- Nie biegnij, bo się przewrócisz.- krzyknęłam. To był jeszcze taki stary nawyk z czasów, kiedy wszyscy tak bardzo zwracali mi uwagę, na to jak połączenie mokrych płytek i nierozwagi dzieci może być niebezpieczne.
Tony nie przestając biec odwrócił się do mnie i popukał się w czoło. Potem jeszcze przez chwile biegł tyłem, ale nagle się poślizgnął. Zaczął wymachiwać rękami próbując  złapać równowagę. Na nic się to jednak nie zdało.  Tony wpadł do wody z wielkim pluskiem.
- Tony.- krzyknęłam.
Nie wiedziałam, czy to żart. Wpatrywałam się w wodę. Sekundy mijały, a Tony ciągle się nie wynurzał. Zaczynało do mnie docierać to co się stało i że to wcale nie był żart.
Chciałam zrobić krok w przód, ale nie potrafiłam. Sparaliżowało mnie. Wszystkie wspomnienia powróciły. Ja na zawodach wystrzał, mama gdzieś idzie, krzyk trenera. Nie mogłam się ruszyć woda mnie paraliżowała. Ale nagle znów zobaczyłam znak pokazujący, że poziom wody przekracza 6 metrów. Musiałam mu jakoś pomóc. Podbiegłam do krańca basenu. Zaczęłam szukać wzrokiem Toniego. Nie ruszał się tylko dryfował na środku basenu i ciągle był głęboko pod wodą.
- TONY!!!. NA POMOC. NIECH KTOS MI POMORZE.-krzyczałam, a po moich policzkach zaczęły spływać łzy.
To wszystko mnie przerastało. Przez te wszystkie lata nie zbliżałam się do wody. Nie potrafiłam. A teraz musiałam mu jakoś pomóc. Krzyczałam o pomoc ale nikt mnie nie słyszał. Mogłam pobiec po kogoś, ale to by zajęło za dużo czasu. O tej porze nie było nikogo z ratowników. Pewnie w ogóle nie powinno nas tu być. Podejmując ostatecznie decyzje wstałam wzięłam nieduży rozbieg i wskoczyłam. Nie do końca wiedziałam co się dzieje. Woda wlewał mi się do płuc i kuła w oczy. Powoli szłam na dno. Ale nagle się wynurzyłam. Jakby moje ręce i nogi przypomniały sobie co należy robić. Niczego nie zapomniałam szybko dopłynęłam do brata. Nadal się nie ruszał. Płyniecie z nim na plecach sprawiało mi dużo więcej trudności, nawet nie dlatego, że był ciężki, tylko dlatego, że nie potrafiłam go utrzymać. Ciągle mi się suwał i musiał go sobie poprawiać. Płynęłam w żółwim tępię. Wydawało mi się, że stoję w miejscu. Kiedy zaczynało do mnie docierać, że tracę dużo czasu, a Tony cały czas jest nie przytomny, zobaczyłam jakoś postać skaczącą do wody. Zanim się spostrzegłam ten człowiek już był przy mnie.
Nic nie mówiąc pomógł mi z Tonym. Z nim poszło naprawdę szybko. Mężczyzna sprawnie wyciągnął mojego brata z wody. Położył na plecach i odchylił mu głowę. Zaczął go reanimować. Wpatrywałam się w to wszystko ze wstrzymanym oddechem. Tak strasznie się denerwowałam, że nawet nie wyszłam z wody. Uparcie patrzyłam na klatkę piersiową Toniego modląc się, żeby chłopak wreszcie znów zaczął oddychać. Naglę z ust mojego brata wydobyła się mała fontanna wody. Tony otworzył oczy i zaczął mocno kaszleć.
Strasznie mi ulżyło, chciałam wyjść z wody i go przytulić, a zaraz na niego nawrzeszczeć za jego głupotę. Ale kiedy całe to zdenerwowanie i napięcie zniknęło dotarło do mnie, że wciąż jestem w basenie. Znów przeniosłam się do tamtego dnia. Wystrzał, wszyscy skaczą…
- Już wszystko dobrze.- usłyszałam i znów byłam na tym basenie.
Nawet nie zauważyłam, kiedy puściłam się ściany, teraz czyjaś dłoń przytrzymywała moja rękę. Gdyby nie to na pewno poszła bym po wodę.
Podniosłam  głowę. Spojrzałam w najpiękniejsze oczy jakie kiedykolwiek widziałam. Były podobnego koloru jak woda. Ale nie napawały mnie niepokojem. Wręcz przeciwnie. Patrząc w nie czułam się bezpiecznie. Mogłam się w nich zatracać bez obawy ,że utonę, czy, że te wspomnienia znów powrócą.
Teraz dopiero wszystko powiązałam i uświadomiłam sobie, że to ten kolega Toniego co go dziś spotkaliśmy.
- Pomogę ci wyjść.- powiedziała i właściwie wyciągnął mnie z wody.
- Dziękuje.- udało mi się tylko wykrztusić.
Chciałam powiedzieć, więcej, ale jak na jeden dzień to było za dużo wrażeń i na razie mój mózg nie pracował jak należy.
Zobaczyłam jak Tony powoli wstaje. Podeszłam do niego .
- Jak się czujesz ?
- Wszystko ok. Co się stało ? – spytał trochę zachrypłym głosem.
Już otwierałam usta żeby mu wszystko opowiedzieć, ale ten niebieskooki mi przerwał.
- Lepiej już chodźmy. Bo narobiliście trochę hałasu i zaraz może ktoś przyjść i będziemy mieli kłopoty.- czyli tak jak myślałam, ten chłopak przychodził sobie tu nocami, żeby popływać, mimo, że basen był już dawno zamknięty. Ciekawe..- Potem ci wszystko opowiemy Tony- powiedział jeszcze.

Zrobiliśmy tak jak powiedział. Odprowadził nas pod drzwi, po czym się pożegnał. Z jego rozmowy z moim bratem zrozumiałam, że ma na imię Niall. Opowiedziałam Toniemu co się stało. Przez cały czas, kiedy mówiłam siedziała cicho, ale kiedy skończyłam wybuchną śmiechem. Nawet nie pytałam co go tak rozbawiło. Głupi debil. Prawie się utopił, a jego to bawi. Nawet nie podziękował.
Poszłam do łazienki. Umyłam się i przebrałam w piżamę, a mokre rzeczy rozwiesiłam, żeby wyschły. Kiedy weszłam do pokoju Tony już chrapał w najlepsze. I to na moim łóżku. W tych mokrych ubraniach. Uznałam, że i tak już dziś nie ustne, więc wyszłam z pokoju pozwalając dalej Toniemu dalej spać na moim łóżku. Przez chwile się zastanawiałam co będę robić. I nagle wpadłam na pewien pomysł. Nie pozwalając sobie na zastanawianie się nad ta myślą w obawie, że się rozmyśle ruszyłam do recepcji. Udało mi się zdobyć numer pokoju Niall. 6669 to był mój cel. Starałam się nie myśleć o tym, że tak około 4 nad ranem idę do jakiegoś chłopaka, którego poznałam chwile temu i nawet nie byłam pewna jego imienia. I nawet nie wiedziałam po co konkretnie tam idę. Po prostu szłam pewnym krokiem i nie zwracałam uwagi na dziwne spojrzenia ludzi, którzy dopiero co wrócili z jakiś imprez.
6669 jest. Stanęłam przed drzwiami i energicznie zapukałam. Zaczęłam już wyciągać rękę, aby ponownie zapukać, myśląc, że to jeszcze zapewne nie obudziło chłopaka, kiedy drzwi się otworzyły.
Stał w nich Niall. Widać, że nie spał. Nie był poczochrany, ani zaspany. O nie. I wcale nie wyglądał jakby było już prawie rano, a  byłam pewna, że dzisiejszej nocy jeszcze się nie położył. Nie wyglądał jakby dopiero co pomagał mi wyciągnąć mojego brata z wody. Nie nic z tych rzeczy. Stał tak przede mną ładnie i grzecznie się uśmiechając, jego włosy były jeszcze wilgotne ale i tak wyglądały niesamowicie. I do tego był bez koszulki. ( więc starałam się patrzeć mu na twarz ). Ogólnie rzecz ujmując młody bóg.
- Hej.- powiedziała kiedy się już opanowałam.
- Cześć TI, wejdziesz ?- spytał, a ja pomijając fakt, że znał moje imię weszłam do pokoju.
- Może wyjdziemy na taras ? – zaproponował Niall.
Tylko kiwnęłam głową i za nim ruszyłam. Chłopak nie zatrzymał się, żeby cos na siebie. Trochę mnie to zawiodło, bo ciężko jest tak ciągle musieć się kontrolować, żeby nie zacząć się tak na niego lampić z wywalonym jęzorem. Jednak bardziej byłam zadowolona niż smutna. Lubię mieć ładne widoki.
- Tęż nie możesz spać.- spytał nagle chłopak.
- Tak.
- Ja też. Miałem już tak wcześniej, więc poszedłem popływać. – powiedział nie przestając się do mnie uśmiechać.
Też się lekko uśmiechnęłam.
- Wiesz przyszłam, żeby ci podziękować, bo wcześniej nie zrobiłam tego jak należy.- chłopak chciał mi przerwać, ale mu nie pozwoliłam.- Nie wiem co by się stało, gdyby nie ty. Tony nie zdaje sobie z tego sprawy, ale ja wiem, że to wszystko dzięki tobie. – powiedziałam ze spuszczonym wzrokiem.
- Przestań, to ty go już wyciągałaś  ja tylko lekko pomogłem.
Teraz spojrzałam mu w oczy.
- Nie. Co z tego, że już go wyciągałam nie zrobiłabym tego tak szybko jak ty. Gdyby cię tam nie było… Ja straciłam za dużo czasu i mogłabym go stracić, tak jak straciłam mamę.- powiedziałam, a z moich oczy zaczęły spływać łzy.
Niall nic nie powiedział tylko objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie. Postanowiłam, więc mówić dalej.
- Ja kiedyś dużo pływałam. Kochałam to robić. Mama zawsze była ze mną. I zawsze mi mówiła, że do póki będę ją widziała, mam się niczego nie bać, bo zawsze wszystko będzie dobrze. Tego dnia tez była ze mną, ale wstała  zaczęła wychodzić. Ja powinnam wtedy ją zatrzymać. Przecież wszystko miało być dobrze tylko jeśli ona byłą obok. A on gdzieś szła. Powinnam nie płynąc  i ją zatrzymać. Jakbym tak zrobiła to by ona jeszcze żyła. A dziś to wszystko powróciło. Ja na początku straciłam tyle czasu próbując pokonać swój strach przed wodą i.. i gdyby nie ty zawiodłam bym też Toniego. - powiedziałam szlochając.
Niall starł kciukiem moje łzy i powiedział coś czego nigdy nie zapomnę:
- Nie mów tak. Ta sytuacja z twoją mamą to nie twoja winna, nikogo. Tak widocznie musiało być. A dziś zachowałaś się jak bohaterka. Pokonałaś swoje lekki. Jesteś wspaniała. Twoja mam była by z ciebie dumna.
Słysząc to spojrzałam mu głęboko w oczy on delikatnie się uśmiechnął i mnie pocałował.

 a teraz przedstawiam Wam NIALLA ZJEBIEGO. <3

KAHN

19 komentarzy:

  1. biste <3 szacun :b rozbawilo mnie "delikatnie sie usmiechna i mnie pocalowal" a potem to zdjecie :D

    OdpowiedzUsuń
  2. o boże aż się na koniec popłakałam ;d zajebiste to jest!

    OdpowiedzUsuń
  3. Zajebisty <3 Hahaha XD trochę mnie rozwalily te błędy

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochane błędy Kasi dodają tylko uroku imaginom :3

    OdpowiedzUsuń
  5. hahahahaha, opisywałaś to jaki jest piękny, a potem to zdjęcie <3 :D

    OdpowiedzUsuń
  6. będzie 2 część???????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????

    OdpowiedzUsuń
  7. Niall Bohater :D podoba mi się taka wersja.
    wyobrażam go sobie ratującego ludzi z opresji xD
    hahahaha
    bardzo fajne ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Pokoj 66 69 hahah<3

    OdpowiedzUsuń
  9. fajne,ale pełno błędów,popracuj nad tym hahhahaha

    OdpowiedzUsuń
  10. Fajnie, tylko trochę błędów ;) ahahah zdjęcie <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Boskie <3 Popłakałam się a to zdjęcie mnie rozwaliło hahahahha :D Zapraszam do mnie http://life-undersky.blogspot.com/ liczę na komentarz xx

    OdpowiedzUsuń
  12. jhuknm *o* <3333333333333333 KCKCKCKCKC :***

    OdpowiedzUsuń
  13. Yyyy ktora godzina ? Czytam i czytam a jutro na osma do sql

    OdpowiedzUsuń
  14. Ten opis pod zdjęciem genialne!!!!

    OdpowiedzUsuń