sobota, 15 grudnia 2012

# 42. Zayn.

-Muszę się już zbierać. - Powiedziałam zerkając na zegarek.
-Dlaczego tak szybko? - Spytał brunet obdarzając mnie smutnym spojrzeniem.
Niby zwykłe pytanie, ale mi nie było łatwo na nie odpowiedzieć. Przeczesałam palcami włosy chłopaka i pocałowałam go w policzek. Zauważył, że gram na zwłokę, więc spytał jeszcze raz:
-Dlaczego tak szybko?
-Umówiłam się z Zaynem... - Jedno zdanie, cztery słowa, a tak łatwo potrafią pogorszyć mu humor. Spóścił głowę i wpatrywał się w swoje kolana, jakby widział na nich coś ciekawego.
-Taylor, ja...
-Dlaczego to robisz? Kiedy mu o nas powiesz? - Przerwał mi nie podnosząc wzroku.
-Właśnie o to chodzi. Idę się z nim spotkać, żeby mu powiedzieć... - Powiedziałam, ponieważ wydało mi się to bardzo dobrą wymówką.
-Na prawdę? - Taylor spojrzał na mnie z błyskiem w oczach.
-Tak. - Odpowiedziałam szybko, po czym go pocałowałam. Nie mogłam znieść jego spojrzenia. Nie wtedy, gdy tak perfidnie go oszukiwałam.
Nie miałam odwagi przyznać się Zaynowi, że jestem z Taylorem. Nie byłam gotowa. Nie byłam gotowa na nasze rozstanie. Chyba nawet tego nie chciałam...
Pożegnałam się z Taylorem i wyszłam z kawiarni, w której się spotkaliśmy.
Po dwudziestu minutach byłam już u Zayna. Zapukałam do drzwi, a on od razu mi je otworzył, jakby tylko czekał na moje przyjście. Weszłam do środka i poczułam się dziwnie. Coś było nie tak. Podeszłam do Zayna, żeby go pocałować, ale on odwrócił głowę i lekko mnie odepchnął.
-Co się stało? - Spytałam zdziwiona i trochę oburzona.
-Powiedz, co robiłaś dziś popołudniu? - Odpowiedział pytaniem na pytanie.
-Byłam w domu. - Skłamałam. Czy to możliwe, że wiedział o Taylorze? Nie, nie ma takiej opcji.
-Aha, to wszystko wyjaśnia. Tylko następnym razem jak wyprowadzisz się do kawiarni to daj mi znać. - Powiedział, a jego głos ociekał ironią.
-... - Nie miałam mu nic do powiedzenia.
-A kim był ten chłopak? - Spytał krzyżując ręce na piersi.
-Taylor to tylko przyjaciel. - Odparłam odruchowo.
-To dlaczego mi nie powiedziałaś, że idziesz z nim do kawiarni?
-Bo wiedziałam, jak zareagujesz. - Brnęłam dalej w kłamstwo.
-Ah, tak? Mam jeszcze jedno pytanie. Wszystkich swoich przyjaciół tak całujesz? - Powiedział patrząc mi w oczy, ale na język aż pchało mu się "Przejrzałem cię na wylot.".
Nie wytrzymałam tego spojrzenia, nie mogłam dalej kłamać.
-To wszystko twoja wina! - Wybuchłam nagle.
-Moja wina?! - Krzyknął Zayn nie kryjąc zdziwienia.
-Tak.
-Moja wina, że mnie zdradzasz?
-To wszystko nie tak. Myślisz, że jak ja się czuję, gdy wyjeżdżasz w trasy na długie miesiące? Czuję się samotna. Albo kiedy te wszystkie laski, które nazywasz "fankami" wyznają ci miłość i mówią, że zrobiłyby dla ciebie wszystko. Skąd mam wiedzieć, że kiedyś nie wybierzesz sobie najładniejszej z nich i mnie dla niej zostawisz? - Wyrzuciłam z siebie, to co tłumiłam od kilku miesięcy, ale wcale nie poczułam się lepiej.
-Nigdy bym ci czegoś takiego nie zrobił. W przeciwieństwie do ciebie. - W jego słowach nie było złośliwości, czy ironii, jego głos był raczej smutny, rozżalony.
-Nie wiem co mam ci powiedzieć. - Przyznałam.
-Myślałem, że mnie kochasz. - Powiedział nagle nakładając ręce za głowę.
-Może się myliłeś. - Usłyszałam, i dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że ja wypowiadam te słowa. Ale głos był jakiś inny, jakby nie mój.
-Wyjdź z mojego mieszkania. - Wymamrotał prawie niesłyszalnym głosem Zayn, chowając twarz w dłoniach.
-Właśnie miałam to zrobić. - Odpowiedziałam zgodnie z prawdą i wybiegłam, zatrzaskując za sobą drzwi.
Biegłam tak, aż do przystanku. Wsiadłam do pierwszego autobusu jaki przyjechał. Nie wiem, dokąd zmierzał, ale chciałam być jak najdalej stąd. I to jak najszybciej. Zajęłam miejsce przy oknie i wyjrzałam za nie, jakbym miała znaleźć tam odpowiedzi na wszystkie moje pytania.
Niestety jedyne co zobaczyłam to oślepiające światła bardzo szybko zbliżające się do autobusu. Ostatnie co pamiętam to paraliżujący ból.
Podobno w takich chwilach przed oczami przelatuje człowiekowi całe życie. Ja zobaczyłam tylko to co kocham: mamę, tatę, młodszą siostrę, przyjaciół i Zayna...
"Dziś o godzinie 17:24 na Downing Street doszło do wypadku. Pijany kierowca ciężarówki uderzył w bok, piętrowego autobusu. Trzy ofiary śmiertelne, osiem poszkodowanych, dwie w ciężkim stanie. Sprawcy wypadku zostaną postawione zarzuty."
Obudziłam się w szpitalnej sali. Było już jasno, co znaczy, że spędziłam tu co najmniej całą noc. Nie wiele pamiętam. Jedynie zbliżające się światła, ból, a potem dopiero wysokiego facet pytającego się jak się czuję. Głupie pytanie. Oczywiście, że czułam się źle. Ledwie przeżyłam poważny wypadek.
Rozejrzałam się po sali. Oczywiście  byłam sama. Moi rodzice i siostra mieszkali w Polsce. Ale przecież jeszcze kilkanaście godzin temu miałam chłopaka. W sumie to dwóch. Chciałam, żeby był tu ze mną Zayn. Ale po tym co zrobiłam, wątpię, żeby on chciał tu być. Mogłabym zadzwonić do Taylora, ale.. No właśnie, co ale? Chyba nie chciałam, żeby tu przyjeżdżał. Nie wiem czemu, po prostu nie miałam ochoty na jego towarzystwo. Obwiniałam go o to, że rozstałam się z Zaynem. Zaczęłam żałować, że go poznałam. Wiedziałam, że to była moja decyzja, wiec również moja wina, ale łatwiej jest obwiniać kogoś niż siebie.
Nagle poczułam, że łzy spływają po moich policzkach. Nie mogłam nad tym zapanować.
Usłyszałam, że ktoś wchodzi do sali. Pewna, ze to lekarz, nawet nie spojrzałam na drzwi tylko szybko wytarłam oczy.
-Cieszę się, że się obudziłaś. Czujesz się lepiej? - Usłyszałam głos Zayna. Nie mogłam uwierzyć własnym uszom. Zszokowana spojrzałam na niego z szeroko otwartymi oczyma.
-Płakałaś? - Spytał siadając na rogu mojego łóżka.
-Co ty tu robisz? - Odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-Widziałem jak wsiadasz to tego autobusu, więc kiedy dowiedziałem się, ze był wypadek przyjechałem do szpitala. Musiałem się dowiedzieć czy wszystko z tobą w porządku. Może jestem ostatnią osobą jaką chcesz teraz widzieć, ale musiałem. Wiem, że nie układało nam się dobrze. I mimo tego co powiedziałaś wczoraj, ja nie umiem tak po prostu przestać cię kochać. Starałem się, ale to tylko sprawia, że kocham cię mocniej. - Powiedział i spojrzał na mnie domagając się odpowiedzi.
-Nawet nie wiesz jak bardzo chciałam to usłyszeć. Myliłam się, byłam głupia. Przepraszam za to co powiedziałam, w ogóle za wszystko. Kocham cię i nigdy nie przestałam, nie wiem co we mnie wtedy wstąpiło. - Odparłam, a po mojej twarzy znów zaczęły spływać łzy. Zayn otarł je i czule mnie pocałował.
-Zapomnijmy o tym. - Zaproponował, gdy się od siebie odsunęliśmy.
-Ale mi naprawdę jest przykro, tak bardzo przepraszam... - Ciągnęłam.
-Nie wiem o czym mówisz. - Powiedział i splótł nasze dłonie.


LOLA

14 komentarzy:

  1. Ahh.. Jak słodkoo <3 Świetny! Czekam na następny. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny blog*.* Naprawdę mi się podoba!! ;*
    Zapraszam także na mojego bloga:
    http://niesamowita-wakacyjna-przygoda-z-1d.blogspot.com/
    Mam nadzieję że się spodoba i pozostawisz po sobie jakiś ślad;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie no nie mogę. Fajnie by było gdyby była cz.2 ale trudnoo. ;( Bardzo mi się podoba tak jak wszystkie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Na początku nasuwała mi się myśl: ale suka z tej laski XDD A potem...OMNOMNOMNOMNOM!!!! Super! :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Oooo ;** po prostu KOCHAM

    OdpowiedzUsuń
  6. beautiful

    love you're imaginy

    OdpowiedzUsuń
  7. jeju, dziewczyno. !! ten imagin doprowadził moje oczy do wyprodukowania łez. <33

    OdpowiedzUsuń
  8. Jejuu .. Moje urodzinki <3 I to jeszcze imagin z moim ulubieńcem <3 Kocham Twoje imaginy !

    OdpowiedzUsuń
  9. ooooooo.... jaki sweet

    OdpowiedzUsuń