Na wstępie chciałyśmy podziękować Wam baaaanaaaaaaaaaardzo gorąco za każdy komentarz, wejście, udostępnienie i za wszystko co dla nas zrobiliście. Nasz blog znalazł się na pierwszej stornie w Google pod hasłem "Imaginy o One Direction", a jeszcze 3 tygodnie temu był na 14. To tylko i wyłącznie Wasza zasługa. I chciałyśmy podziękować za to, że pomimo iż imaginy dodawane są bardzo nieregularnie i w rożnych odstępach czasu to nadal jesteście z nami i wspieracie nas. DZIĘKUJEMY, nawet nie wiecie ile to dla nas znaczy :)
RECKLESS w imieniu całego zespołu.
A imagina dodaję za Kahn, która w tym momencie odrabia chemię :)
Część 3 : <klik>_____________________________________________________________________________
Na początku Louis był oszołomiony tym co zrobiłam ale szybko
odwzajemnił pocałunek. Jeszcze nigdy nikt mnie tak nie całował i nigdy nie
czułam takiego czegoś. Louis muskał moje usta z wielka delikatnością, ale
czułam, że było w tym też dużo namiętności. I robił to tak jakby no nie wiem,
jakby długo na to czekał i jakby bał się, że to się może nie powtórzyć…
Nagle raptownie się ode mnie oderwał. Szybko wstał i położył ręce na głowie i zaczął chodzić w tą i z powrotem, wypowiadając jakieś nie zrozumiałe słowa.
Co ja zrobiłam ???- pomyślałam zła na moje zachowanie. Przecież on ma dziewczynę.
TI: Przepraszam.- wyszeptałam .
Louis mnie usłyszał. Stanął w miejscu, opuścił ręce i spojrzał na mnie.
L: Nie, nie przepraszaj. Nie chodzi o to, że… No kurwa. Po prostu daj mi czas.- powiedział i roztrzęsiony wybiegł z mojego domu.
Nagle raptownie się ode mnie oderwał. Szybko wstał i położył ręce na głowie i zaczął chodzić w tą i z powrotem, wypowiadając jakieś nie zrozumiałe słowa.
Co ja zrobiłam ???- pomyślałam zła na moje zachowanie. Przecież on ma dziewczynę.
TI: Przepraszam.- wyszeptałam .
Louis mnie usłyszał. Stanął w miejscu, opuścił ręce i spojrzał na mnie.
L: Nie, nie przepraszaj. Nie chodzi o to, że… No kurwa. Po prostu daj mi czas.- powiedział i roztrzęsiony wybiegł z mojego domu.
~*~
Miną już tydzień, od tamtego wydarzenia. I jak na razie zero wiadomości. W domu wszystko po staremu. W szkole tak samo. Nic się nie zmieniło. Ja jakoś to ciągnę. Nie wiem, na ile znów starczy mi sił. Na razie jestem zajęta rozmyślaniem o Louisie. To zaprząta mój umysł na tyle, że nie mam czasu myśleć jakby tu skrócić me męki. I zauważyłam coś bardzo ciekawego. Że zawsze, kiedy był przy mnie Lou byłam naprawdę szczęśliwa. Sprawiał, że zapominałam o problemach. Baaaa kiedy, był obok mnie on je po prostu likwidował. Bez niego byłam nikim. Bezradną, nieszczęśliwą istotą, nie mogącą odnaleźć sensu życia.
Miną już tydzień, od tamtego wydarzenia. I jak na razie zero wiadomości. W domu wszystko po staremu. W szkole tak samo. Nic się nie zmieniło. Ja jakoś to ciągnę. Nie wiem, na ile znów starczy mi sił. Na razie jestem zajęta rozmyślaniem o Louisie. To zaprząta mój umysł na tyle, że nie mam czasu myśleć jakby tu skrócić me męki. I zauważyłam coś bardzo ciekawego. Że zawsze, kiedy był przy mnie Lou byłam naprawdę szczęśliwa. Sprawiał, że zapominałam o problemach. Baaaa kiedy, był obok mnie on je po prostu likwidował. Bez niego byłam nikim. Bezradną, nieszczęśliwą istotą, nie mogącą odnaleźć sensu życia.
Siedziałam właśnie w salonie i oglądałam sobie jakiś serial,
kiedy usłyszałam walenie do drzwi. Żeby to było tylko walenie. Odgłosy
dochodzące z zewnątrz, bardziej wyglądały jakby ktoś chciał wyważyć drzwi z
zawiasów . Krzyki, kopanie z całej siły, lekko mnie wystraszyły, ale ostatecznie
postanowiłam zobaczyć kto to. Otworzyłam drzwi.
- Ty pierdolona suko. –krzyknęła jakaś dziewczyna.
Zaraz ja ją skądś znam. O nie. To była Eleonor. Dziewczyna Louisa…
- Za kogo ty mnie masz. Boże jaka, ja byłam ślepa. To jak się ostatnio, zachowywał. I to twoje pojawienie się wtedy. Idiotka. Ale ja wolałam wierzyć, że on mnie kocha i jest tylko mój. – Teraz dziewczyna się rozkleiła.
Zaczęła żałośnie płakać. A ja po prostu tak, stała i się na nią gapiłam. Wszystko działo się za szybko.
Nagle podniosła na mnie wzrok. Spojrzała mi w prosto w oczy. Jestem pewna, że gdyby podczas patrzenia komuś w oczy można by było zrobić krzywdę już leżałabym martwa. Jej zapłakane oczy, wyrażały tyle wściekłości i złości, ale widziała tez ogromny smutek.
- I wszystko przez ciebie dziwko.- wysyczała, po czym dała mi policzek.
Zatoczyłam się do tyłu. Masując bolące miejsce.
- Nienawidzę cię, słyszysz nienawidzę – krzyczała i znów chciała się na mnie zamierzyć, ale nagle Louis złapał jej rękę.
L: Eleonor uspokój się. – powiedział i trzymając rzucające się dziewczynę.
- Zostaw mnie. Nie dotykaj mnie.- krzyczała.
Eleonor jakoś wyplątał się z uścisku Louisa i powiedziała- Obydwoje jesteście siebie warci. Pieprze was.- I wybiegła. A Louis ruszył za nią krzycząc jej imię.
- Ty pierdolona suko. –krzyknęła jakaś dziewczyna.
Zaraz ja ją skądś znam. O nie. To była Eleonor. Dziewczyna Louisa…
- Za kogo ty mnie masz. Boże jaka, ja byłam ślepa. To jak się ostatnio, zachowywał. I to twoje pojawienie się wtedy. Idiotka. Ale ja wolałam wierzyć, że on mnie kocha i jest tylko mój. – Teraz dziewczyna się rozkleiła.
Zaczęła żałośnie płakać. A ja po prostu tak, stała i się na nią gapiłam. Wszystko działo się za szybko.
Nagle podniosła na mnie wzrok. Spojrzała mi w prosto w oczy. Jestem pewna, że gdyby podczas patrzenia komuś w oczy można by było zrobić krzywdę już leżałabym martwa. Jej zapłakane oczy, wyrażały tyle wściekłości i złości, ale widziała tez ogromny smutek.
- I wszystko przez ciebie dziwko.- wysyczała, po czym dała mi policzek.
Zatoczyłam się do tyłu. Masując bolące miejsce.
- Nienawidzę cię, słyszysz nienawidzę – krzyczała i znów chciała się na mnie zamierzyć, ale nagle Louis złapał jej rękę.
L: Eleonor uspokój się. – powiedział i trzymając rzucające się dziewczynę.
- Zostaw mnie. Nie dotykaj mnie.- krzyczała.
Eleonor jakoś wyplątał się z uścisku Louisa i powiedziała- Obydwoje jesteście siebie warci. Pieprze was.- I wybiegła. A Louis ruszył za nią krzycząc jej imię.
Oszołomiona usiadłam na kanapie. Zaczęłam płakać. Naprawdę
było mi głupio, za to co zrobiłam. I naprawdę było mi szkoda tej dziewczyny.
Ale płakałam dlatego, że dopiero do mnie coś dotarło. Louis miał dziewczynę, a
ja na siłę przyssałam się do jego ust. Nie dość, że się upokorzyłam to jeszcze
prawdopodobnie rozbiłam jego związek a Eleonor. I dlatego płakałam, bo go
straciłam i dopiero teraz to sobie uświadomiłam.
Nawet nie zauważyłam, kiedy się ściemniło, Musiało minąć parę godzin, ale ja ciągle siedziałam w tym samym miejscu. Nie płakałam. Po pierwsze nie miałam już czym, a po drugie nie miałam już sił. Siedziałam i wtulałam się w poduszkę. Czekałam na rodziców. Jeszcze nigdy nie chciałam tak ich zobaczyć . Ogólnie chyba jeszcze nigdy nie pragnęłam czyjejś obecności. Żeby ktoś mnie przytulił i powiedział, że wszystko będzie dobrze. Tak jak to robił Louis.
Nagle usłyszałam otwieranie drzwi. Wstałam i pobiegałam do holu, myśląc, ze to moi rodzice wreszcie wrócili. Ale postacią, którą zobaczyłam nie była ani mój tata, ani moja mama.
TI: Louis- powiedziałam.
L: Cześć TI – powiedział i starał się lekko uśmiechnąć.
TI: Gdzie jest Eleonor ?
L: Ja nie wiem. – wykrztusił i spuścił głowę w dół.- Wsiadała w samochód i odjechała. Szukałem jej ale nigdzie jej nie znalazłem. Nie ma jej w domu, ani u przyjaciół. Nie wiedziałem, gdzie jest, więc postanowiłem przyjechać do ciebie. – powiedział, a ostatnie zdanie wypowiedział patrząc mi w oczy.
Nic nie odpowiedziałam.
L: Posłuchaj TI. Ja myślę, że między mną, a Eleonor wszystko skończone. Przez ostatni dnie nie mogłem myśleć o niczym innym, jak tylko o naszym pocałunku. O tym pocałunku i ogólnie o tobie. W końcu sobie uświadomiłem, że się w tobie zakochałem. Ale nie wiedziałem co mam robić. To było nie fair wobec El więc, dlatego to tak długo trwało. I dzisiaj powiedziałem jej prawdę. – powiedział Louis.
Nie mogłam uwierzyć w to co słyszę.
Podeszłam tylko do niego i mocno się do niego przytuliłam. On tez się we mnie wtulił. Chwilę tak staliśmy, kiedy nagle Louis odciągnął mnie od siebie, ale tylko po to, żeby złożyć na moich ustach słodki pocałunek .
I tak właśnie Louis, nie tylko uratował moje życie, ale też je odmienił. Pokazał mi co to znaczy kochać i być kochanym. Sprawił, że zaznałam takiego szczęścia, o którym wcześniej nigdy nie marzyłam.
KAHN
Nawet nie zauważyłam, kiedy się ściemniło, Musiało minąć parę godzin, ale ja ciągle siedziałam w tym samym miejscu. Nie płakałam. Po pierwsze nie miałam już czym, a po drugie nie miałam już sił. Siedziałam i wtulałam się w poduszkę. Czekałam na rodziców. Jeszcze nigdy nie chciałam tak ich zobaczyć . Ogólnie chyba jeszcze nigdy nie pragnęłam czyjejś obecności. Żeby ktoś mnie przytulił i powiedział, że wszystko będzie dobrze. Tak jak to robił Louis.
Nagle usłyszałam otwieranie drzwi. Wstałam i pobiegałam do holu, myśląc, ze to moi rodzice wreszcie wrócili. Ale postacią, którą zobaczyłam nie była ani mój tata, ani moja mama.
TI: Louis- powiedziałam.
L: Cześć TI – powiedział i starał się lekko uśmiechnąć.
TI: Gdzie jest Eleonor ?
L: Ja nie wiem. – wykrztusił i spuścił głowę w dół.- Wsiadała w samochód i odjechała. Szukałem jej ale nigdzie jej nie znalazłem. Nie ma jej w domu, ani u przyjaciół. Nie wiedziałem, gdzie jest, więc postanowiłem przyjechać do ciebie. – powiedział, a ostatnie zdanie wypowiedział patrząc mi w oczy.
Nic nie odpowiedziałam.
L: Posłuchaj TI. Ja myślę, że między mną, a Eleonor wszystko skończone. Przez ostatni dnie nie mogłem myśleć o niczym innym, jak tylko o naszym pocałunku. O tym pocałunku i ogólnie o tobie. W końcu sobie uświadomiłem, że się w tobie zakochałem. Ale nie wiedziałem co mam robić. To było nie fair wobec El więc, dlatego to tak długo trwało. I dzisiaj powiedziałem jej prawdę. – powiedział Louis.
Nie mogłam uwierzyć w to co słyszę.
Podeszłam tylko do niego i mocno się do niego przytuliłam. On tez się we mnie wtulił. Chwilę tak staliśmy, kiedy nagle Louis odciągnął mnie od siebie, ale tylko po to, żeby złożyć na moich ustach słodki pocałunek .
I tak właśnie Louis, nie tylko uratował moje życie, ale też je odmienił. Pokazał mi co to znaczy kochać i być kochanym. Sprawił, że zaznałam takiego szczęścia, o którym wcześniej nigdy nie marzyłam.
KAHN
ale słodkie *.* Lou <3
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie:
http://true-directioner-forever.blogspot.com/
Kocham <3
OdpowiedzUsuńo boże jakie zajebiste <3
OdpowiedzUsuńKoocham too :D
Świetne <3 Napewno jeszcze tu wpadnę <3+ dzięki za kom na moim blogu :**
OdpowiedzUsuń*.*
OdpowiedzUsuńKocham to, Zajebiste ..
OdpowiedzUsuńŚwietny *.*
OdpowiedzUsuńI <3 Lou jakie to słodkie
OdpowiedzUsuńSuper! :)
OdpowiedzUsuńSuper <3
OdpowiedzUsuńzajebisty i wzuszający ♥
OdpowiedzUsuńTen imagin z Louisem ( te 4 części) były niesamowite. Takie inne, z przyjemnością czyta mi się ten blog.Te imaginy na tym blogu są świetne. Kocham ten blog <3 !!
OdpowiedzUsuńsupersupersuper : D Elcia jaka agresywna xd
OdpowiedzUsuńSuper hisroria ale ta koncowka jest toche dziwna, bo wyglada na to ze on znalazl sobie pociszenie u glownej bochaterki po stracie Elenor. Po mimo tego naprawde mi sie podoba i czekam na wiecej.
OdpowiedzUsuńpopłakałam się! imagin był śliczny!
OdpowiedzUsuńFajny, ale szkoda ze z El zrobiłaś taką no wiesz ze zaraz wyzywa itp.
OdpowiedzUsuńFajne ale Lou ma 4 siostry Charlotte Fizzy Daisy i Pheobe a dotego jego mama jest w ciąży bliźniaczej w ksiąźce pisało że ma 4 sister xd
OdpowiedzUsuńRYCZĘ!!! To jest piękne!!!!! Pisz takich podobnych więcej!
OdpowiedzUsuńSuper!
OdpowiedzUsuń