poniedziałek, 26 listopada 2012

# 35. Liam.


-Liam, błagam cię przestań!
                Był mroźne, zimowe popołudnie. Chłód barwił nasze nosy na czerwono, a śnieg osadzał się na rzęsach. Dookoła znajdował się biały puch. Na sklepowych witrynach dostrzec można było świąteczne ozdoby i plakaty z informacją o obniżkach. Zabiegani ludzie chodzili po domach handlowych w poszukiwaniu prezentów pod choinkę dla najbliższych. Słychać było głośne szczekanie psów i ryk silników samochodów. Wszędzie byli zajęci i narzekający na wszystko spacerowicze, lecz ja nigdy nie czułam się tak spokojna i wesoła.
Razem z Liamem wybraliśmy się na spacer. Miało być to zwykłe wyjście na kawę, lecz skończyliśmy po kolana w śniegu rzucając się śnieżkami. Chowaliśmy się za drzewa i krzewy i z kawałków tektury zrobiliśmy sobie tarcze. Wskakiwaliśmy w ogromne zaspy i robiliśmy orzełki. Bawiliśmy się przy tym jak dzieci. Starsze małżeństwa patrzyli na nas z uśmiechem i wspominali swoje lata młodości.
-Nie, Liam, nawet o tym nie myśl. – powiedziałam, gdy zobaczyłam co ma zamiar zrobić.
                Chłopak zebrał sporą kupkę śniegu w dłonie i chciał wrzucić mi ją za kurtkę. Jak dziecko.
-Tylko spróbuj – ostrzegłam.
                Liam nie zważał na moje prośby i powoli podchodził w moją stronę. Nie dam mu się tak łatwo. Ze śmiechem zaczęłam go podjudzać i biegać po całym parku. Chłopak poszedł w moje ślady i począł mnie gonić. Z początku schowałam się za wysokim dębem. Niestety bez problemu mnie zauważył. Uciekłam i starałam ukryć się za banerem reklamującym promocje w McDonaldzie. Na wypadek wzięłam w dłoń garść śniegu i schowałam ją za plecami. Nagle poczułam czyjś oddech na policzku.
-Daleko mi nie uciekniesz, moja droga. – wyszeptał mi Liam do ucha.
                Odwróciłam się do niego przodem i okręciłam swoje ręce wokół jego szyi. Lekko uniosłam kąciki ust do góry oraz pogłaskałam go po policzku. Nasze oddechy w postaci pary łączyły się ze sobą. Przybliżyłam się i złożyłam na jego ustach słodki pocałunek. Czułam jak moje zmarznięte wargi pokrywa fala ciepła. Podobnie jak Liam, nachyliłam się do jego ucha i powiedziałam:
-To się jeszcze okaże. – po tych słowach wrzuciłam mu za kaptur ukrytą w dłoni kupkę śniegu.
                Na twarzy Liama zauważyłam zdziwienie i szok. Nie spodziewał się mojego ataku. Widziałam, że wzdryga się pod wpływem zimna. Z początku zrobiło mi się go szkoda, ale gdy zauważyłam, że zamierza mi oddać, zaczęłam uciekać. Chłopak rzucił we mnie śnieżką, lecz chybił. Z zadowoleniem wytknęłam mu język. Uformowałam kolejną kulkę i zaczęłam celować w Liama. Niestety chłopak schylił się i puch przeleciał mu nad głową. Spojrzał na mnie z miną zwycięzcy.
-Okej, zakończmy na tym. Remis? – zapytał
-Jeśli wolisz zakończyć remisem, bo boisz się porażki to jasne. – zadrwiłam
                Chłopak w odpowiedzi tylko z uśmiechem pokręcił głową. Podszedł do mnie i złapał mnie za rękę. Tak złączeni szliśmy przez cały park. Rozmawialiśmy i wymieniliśmy się ciekawymi spostrzeżeniami na temat poprawianiu swojego celu i rzutu. Liam uznał, że powinnam mocniej rzucać, bo śnieżka nie dolatuje do przeciwnika. Zazdrości i tyle.
-Boże, Liam! Zapomnieliśmy o najważniejszym! – wykrzyknęłam
-O czym? – zapytał zdezorientowany
-O bałwanie! Czym jest bawienie się w śniegu bez ulepienia bałwana. Bez tego ten dzień byłby dniem straconym.
                Chłopak uśmiechnął się i pociągnął mnie w kierunku górki. Od razu zabraliśmy się do pracy. Kłóciliśmy się kto ma zrobić największą kulkę, jednakże wypadło na Liama, bo „jest najcięższa i ja mogę jej nie poradzić”. Zaczęłam więc formować dwie mniejsze i zbierać potrzebnych ozdób. Patyki, kamyki i kubeczek po jogurcie zamiast garnka. Postawiliśmy kule w odpowiedniej kolejności i zajęliśmy się przystrajaniem. Ja włożyłam dwa patyki jako ręce, nos  i z kamyków ułożyłam uśmiech i oczy. Liam natomiast miał zaszczyt ubrać naszego bałwana w kubeczek po jogurcie. Zadowoleni z efektów pracy zrobiliśmy kilka zdjęć.
-Wiesz, świetnie się dziś bawiłam. Dziękuje. – powiedziałam.
-Hej, dzień się jeszcze nie skończył. Może zabiorę cię na obiecaną kawę, co?
-Myślałam, że już nigdy nie spytasz – powiedziałam z uśmiechem.
                Złapałam chłopaka pod ramię i tak złączeni udaliśmy się do kawiarni. 



RECKLESS

6 komentarzy:

  1. hej hej to ja dziewczyna z aska

    http://half-as-much-as-i-love-you.blogspot.com/
    mój blog zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O jak słoodko ;DD
    Aż mi się humorek poprawił ;DD

    http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszystko fajne (imagin super jak każdy inny)tyle,że w Anglii zdaje się, jest łagodny klimat to znaczy ze nie ma upałów ale tez rzadko pojawia się tak snieg a jak już to w małych ilościach:)Ale spoko bardzo fajne!

    OdpowiedzUsuń
  4. Omnomnom ;*** jakie to urocze *.*

    OdpowiedzUsuń
  5. też bym tak chciała! mieć takiego fajnego chłopaka i tak fajnie się z nim bawić!!! imagin zajefajny!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Super kocham.to!!!

    OdpowiedzUsuń