Usłyszałem huk tuż nad moim uchem. Wzdrygnąłem się i
zdezorientowany zacząłem się rozglądać. Pan Lee stał nade mną trzymając
książkę, którą przed chwilą uderzył w ławkę chcąc mnie obudzić. Oczy każdej
osoby w klasie z zainteresowaniem przyglądało się całemu zajściu.
-Czy smacznie się panu spało?- spytał unosząc brew.
-Taa całkiem nieźle.- odpowiedziałem, mrugając parę razy,
żeby się rozbudzić.
- Oczywiście rozumiem, że cieszy się pan z pańskiego powrotu
do szkoły równie mocno co ja. Ale nalegam, żeby wykazał pan chociaż odrobinę
szacunku, jeśli pan chcę już tym razem zdać.- mówił sarkastycznie pan Lee.
- Naturalnie proszę pana.- odpowiedziałem uśmiechając się
figlarnie.- Rok dopiero się zaczął myślę, że jeszcze będzie miał pan nie jedną
okazję, żeby przekonać się jakim pilnym i dobrym uczniem jestem.- powiedziałem
na co po całej klasie rozszedł się stłumiony chichot.
- Oby dobry humor nie
opuścił cię podczas rozdawania świadectw. – rzucił jeszcze do mnie nauczyciel
po czym wrócił do kontynuowania lekcji.
Tej nocy prawię w ogóle nie zmrużyłem oka. Przez moją głowę
przechodziło tysiące myśli na sekundę. Obrazy przewijały się nie dając
odpocząć. Nawet nad ranem, kiedy udało mi się wreszcie na trochę usnąć
wspomnienia powracały jako koszmary.
Usiadłem na schodach nie zaważając na ludzi dookoła.
Przetarłem rękom twarz. Tak bardzo pragnę iść spać.- mamrotałem sam do siebie.
- Słucham?- usłyszałem znajomy głos.
Podniosłem głowę i napotkałem zielone tęczówki. TI
oczywiście wyglądała jak zwykle idealnie. Mimo, że była bardzo drobna i miała delikatne, a wręcz dziecięce rysy
twarzy, wyglądała dojrzale. Myślę, że to przez te eleganckie ubrania i szpilki
na trzydziesto centymetrowych obcasach.
- Siema- powiedziałem posyłając jej słaby uśmiech.
-Wszystko w porządku Louis?- spytała przekrzywiając głowę z
zmartwieniem.
Była tak poukładana i perfekcyjna. Coś w niej było, coś co
niezwykle mnie ciekawiło. I coraz bardziej pragnąłem ja trochę popsuć i
zobaczyć tą mniej idealną TI…
- Tak. Po prostu trochę się nie wyspałem.- powiedziałem
wzruszając ramionami.
- W takim razie tobie bardziej się przyda.- powiedziała
podając mi kawę, która trzymała w ręku.
-Dzięki – powiedziałem upijając łyk- Gdzie moje maniery.
Masz ochotę się przysiąść?- spytałem uśmiechając się figlarnie.
TI wyglądała na trochę zaskoczoną, ale po chwili namysłu
usiadła obok mnie zachowując odpowiednią odległość. Od razu przybliżyłem się sprawiając,
że teraz stykaliśmy się kolanami. TI spojrzała na mnie w sposób mówiący, że
jestem nie możliwy, i żebym nie przesadzał. Ale widziałem, że kąciki jej ust
drżą, a ona powstrzymuje rozbawienie. Nagle poczułem ogarniający mnie smutek i
poczucie winny. Derek był jej chłopakiem. Widać było, że jej na nim zależało.
Tymczasem on odnajdywał ukojenie w ramionach innego mężczyzny…
Wiedziałem, że to nie moja sprawa. Miałem dużo innych
problemów i zmartwień na głowie. Mimo wszystko to ciągle nie chciało mi wyjść z
głowy. Nie znałem za dobrze TI ale wiedziałem, że tak niewinna i dobra osoba
jak ona niczym nie zasłużyła na to, żeby Derek ją zdradzał.
- Pamiętasz jak mówiłam ci o tym, że chciałabym
porozmawiać?- spytała niepewnie.
Pokiwałem głową sącząc kawę.
- No wiesz to może opowiesz mi o tym… Skąd się znacie, albo
cokolwiek?
-Skąd się znamy?- spytałem zdziwiony – TI co ci Derek konkretnie
powiedział o mnie?
- W tym rzecz, że nic nie powiedział. Tylko, że nie muszę
się o ciebie martwić, i że ty to już przeszłość. – powiedziała wzruszając
ramionami.
-Ciekawe.- odrzekłem bardziej do siebie niż do niej.- To
bardzo długa i poplątana historia. I Derek miał racje co do tego, że nie musisz
się martwić. Nie mogę powiedzieć ci niczego więcej. Nawet tego nie powinienem.
Blondynka wpatrywała się we mnie w skupieniu i nagle
zmarszczyła brwi. Wyciągnęła rękę i delikatnie dotknęła mojego policzka.
- To chyba pasta do zębów.- powiedziała zdrapując coś z
mojego policzka.
- TI.- przerwałem jej łapiąc ją za dłoń. – Posłuchaj mnie.
Derek to mój brat.
Dziewczyna na chwilę zamarła. Jej źrenice powiększyły się, a
usta lekko otworzyły. Była w zdecydowanie w szoku. Delikatnie gładziłem
kciukiem jej dłoń. Jednak postanowiłem ją puścić.- Muszę lecieć.
~*~
- Babciu…- wszedłem do kuchni, kiedy zobaczyłem babcię
stojącą do mnie tyłem. Kobieta rozmawiała przez telefon szepcząc, a z kranu tak
po prostu leciała woda.
- Nie obwiniam cię.- mówiła, a ktoś bardzo żywiołowo jej
odpowiadał.- To nie tak. Po prostu to naprawdę dobry dzieciak on potrzebował
tylko trochę wiary.- odrzekła wzdychając. Jej rozmówca znów powiedział co o tym
wszystkim sądzi już spokojniej.- Nie płacz. Wszyscy potrzebowaliśmy czasu.
Teraz zaczyna się układać. Na pewno ci wybaczy. Nie płacz Gw…- zacięła się,
kiedy podszedłem.
Zakręciłem wodę i oparłem się o szafki, krzyżując ręce na
piersi.
- Nie płacz, Greg na pewno wyzdrowieje. No dobrze muszę już
lecieć. A i lepiej idź z nim jednak do lekarza.- zakończyła rozmowę babcia i
posłała mi uśmiech niewiniątka.
Spojrzałem na nią unosząc jedną brew.
- Zrobić ci coś do jedzenia?- spytała niezwykle miło.- Masz
ochotę na rosół Williamie?
- Dlaczego z nią rozmawiasz?- spytałem nie owijając w
bawełnę.
Babci westchnęła i zapaliła papierosa.- Usiądź.- wskazała na
krzesło.
- Postoję.- odrzekłem oschle.
Babci wzruszyła obojętnie i sama zajęła miejsce przy stole.
- Kiedyś będziesz musiał dać jej szanse.- powiedziała, a
kiedy nie doczekała się żadnej reakcji z mojej strony ciągnęła dalej.- Ona
naprawdę się o ciebie martwi . Zależy jej. Rozumiem, że jest to dla ciebie
ciężkie ale już czas, żebyś zachował się jak mężczyzna i się do niej odezwał.
Nagle usłyszałem dźwięk przychodzącej wiadomości.
Od: Sam
Za 15 min zaczynamy trening. Będziesz nie?
Przeczytałem i dopiero wtedy sobie o wszystkim
przypomniałem. W sumie lubiłem to kiedyś. No właśnie kiedyś. Teraz trochę się pozmieniało. No ale cóż
jeśli, kiedyś podobało mi się bieganie za piłką to dlaczego teraz nie miałaby
wrócić do trenowania piłki nożnej.
- Muszę lecieć.- powiedziałem.- A i myślisz się mówiąc,
że jej zależy. Tylko ty się o mnie
martwisz. Jej nie było przez te lata, kiedy najbardziej jej potrzebowałem.
Wtedy ją nie obchodziłem nawet jeśli się to teraz zmieniło to ona mnie teraz
nie obchodzi. I nie odkręcaj tak na darmo wody, żeby zagłuszyć swoje sekretne
rozmowy. Przyjdą wysokie rachunki. - powiedziałem i nie czekając na reakcje
babci wyszedłem.
~*~
- O jesteś- powiedział Sam uśmiechając się wesoło.- Szczerze
byłem pewien, że jednak nie przyjdziesz.
Sam naprawdę strasznie przypominał mi Toma. Był jego młodszą
i spokojniejsza wersją.
„Otworzyłem po cichu drzwi i wślizgnąłem się do domu. –
Gdzie byłeś?- usłyszałem jego szorstki głos. – U kolegi, uczyliśmy się.-
odrzekłem szeptem nie chcąc nikogo obudzić. Zmierzył mnie wzrokiem mówiącym, że
doskonale wie, że kłamię. – Uczyliście się tak?- spytał podchodząc bliżej
mnie.- To czemu kurwa czuje fajki.- wysyczał popychając mnie na drzwi.- Co jest
z tobą nie tak? Z kim byłeś? – mówił głosem ociekającym nienawiścią. – Gadaj!-
krzyknął i zacisnął ręce na mojej szyi.- Przestań.- wykrztusiłem czując, że nie
mogę złapać oddechu. ~ Wcześniej zaczynałem już zastanawiać się czy to możliwe,
że zacznie się układać.. Znacie to uczucie, kiedy uświadamiacie sobie, że może
wasze życie nie jest jednak tak złe jak myśleliście. Spotkałem dziś gościa.
Zauważył mnie siedzącego na schodach z kapturem naciągniętym na głowę. Usiadł
koło mnie i ściągnął mi kaptur z nad czoła. Nadal nie uniosłem wzroku. Chłopak
przez chwilę przyglądał się mojej posiniaczonej twarzy nic nie mówiąc. W końcu
narzucił kaptur z powrotem na moją głowę i uśmiechnął się do mnie.- Chodź ze
mną kolego.~ Odepchnąłem go mocno.- Nie twoja sprawa gdzie byłem i co robiłem.
Odpieprz się wreszcie ode mnie.- krzyknąłem. On przyglądał się mi zaskoczony. Ale nie trwało to zbyt długo
nagle w jego oczach znów zauważyłem nienawiść i wściekłość. Nigdy więcej nie
zamierzałem się dać mu uderzyć. Sam nigdy bym nie zrobiłbym mu krzywdy. Po
prostu bym nie mógł, mimo, że zasługiwał. Ale nie zamierzałem się dalej dać
poniżać.”
- Co ty tu robisz?- usłyszałem głos Dereka.
Powoli odwróciłem się do niego uśmiechając się łobuzersko.
Chłopak wpatrywał się we mnie uparcie próbując opanować emocje. Cała
drużyna przyglądała nam się z
zaciekawieniem.
- Ja pomyślałem o tym, żeby wpadł.- powiedział zmieszany Sam.-
Wiesz był dobry. Przyda nam się.
- To trzeba było nie myśleć.- warknął Derek na Sama.- To ja
jestem kapitanem i ja będę decydował kto nam się przyda, a kto ma spieprzać.
- Wiesz dobrze, że mam tu prawo być tak samo jak ty.-
powiedziałem powoli stając miedzy Samem, a Derekiem.- Kapitanie. O ile pamiętam
to ja ostatnio nim byłem.
- Ale już nie jesteś. Odszedłeś.- powiedział mrużąc oczy ze
złością.
- A teraz wróciłem.- odrzekłem wzruszając ramionami.
- I co z tego. Myślisz, że twój nagły powrót wszystko
naprawi. Otóż mylisz się Louis.- mówił Sam.
Westchnąłem.- Myślę, że nie mówimy już o drużynie.
- Ja mówię o wszystkim. Zostawiłeś nas. Byłeś zwykłym
tchórzem i po prostu postanowiłeś wszystko olać. A ja zostałem z tym i
patrzyłem jak wszystko po kolei zaczyna się rozpadać. A ty tymczasem dobrze się
bawiłeś. Żałuje, że wróciłeś. Powinieneś tam zgnić.- wyrzucił wszystko co go
bolało.
Przez chwilę nie wiedziałem co powiedzieć. Wpatrywałem się w
Dereka chcąca się upewnić czy naprawdę tak myśli. Ale to była prawda. On mnie o
wszystko obwiniał.
- Ty nic nie rozumiesz. Nie będę się przed tobą tłumaczyć.-
powiedziałem i odwróciłem się idąc w innym kierunku.
- Tak Louis zrób to w czym jesteś najlepszy. Po prostu
odejdź. I trzymaj się z daleka od mojego życia. I z daleka od TI.- krzyknął.
Słysząc to momentalnie się zatrzymałem. Poczułem jak złość
zalewa moje ciało. Ciepło rozeszło się do każdej mojej koniczyny, powodując
wypieki na policzkach i uwalniając adrenalinę. Spojrzałem na Dereka i
zaciśniętymi pięściami podszedłem do niego tak blisko, że dzieliły nas tylko
centymetry.
- Niby czemu mam się trzymać z daleka. Nikt nie jest w
stanie jej bardziej zranić niż ty. Jak śmiesz ją zdradzać. Nie zamierzam
odchodzić. Ona będzie mnie potrzebować w chwili, kiedy się dowie co zrobiłeś
idioto. A ja osobiście jej o wszystkim powiem.- wysyczałem tak, że tylko Derek
mnie słyszał.
Kiedy dotarło do niego znaczenie moich słów zacisnął pięści,
a ja już wiedziałem co się teraz stanie.
Derek rzucił się na mnie przewracając nas obydwoje.
Wymierzył cios w moje żebra, a potem w twarz.- Kim ty jesteś, żeby mnie
oceniać.- wrzeszczał dalej używając mnie jako swojego worka treningowego.
Niestety Derek urósł i miał o wiele więcej siły niż kiedyś więc opanowanie go
nie było takie łatwe. Wreszcie udało mi się przewrócić nas tak, że to teraz ja
byłem na nim. Nie wahając się uderzyłem
go w policzek chcąc go uspokoić ale to go jedynie jeszcze bardziej
rozwścieczyło. Derek zawzięcie walczył. Kiedy udało mi się uniemożliwienie mu żadnego
ruchu po przez siedzenie na jego plecach i przytrzymanie jego rąk z tyłu obydwoje byliśmy bardzo
pobijani. Pod moim okiem widniało wielkie limo, zaś z nosa Derek ciekły stróżki
krwi. Nagle reszta chłopaków odseparowała nas od siebie. Jeden z umięśnionych
murzynów wraz z Samem przytrzymywali mnie przez chwilę, ale szybko strząchnąłem
ich ręce dając do zrozumienia, że już nic nie chcę zrobić. Natomiast Derek
wciąż się rzucał i próbował wyrwać. To wyglądało jakby za wszelką cenę chciał
mnie zabić, albo chociaż wyrządzić jak największą ilość bólu. Czwórka gości nie
dawała rady go utrzymać. Cały czas krzyczał, aby go puścili dorzucając wiązki
przekleństw i dysząc niespokojnie.
- I kto tu jest do niego podobny.- powiedziałem sam do
siebie.
…. Ale nie zamierzałem się dalej dać poniżać. Stałem
przygotowany na jego ciosy, które miałem zamiar odeprzeć. – Co ty się dzieje?-
usłyszeliśmy nagle delikatny, zaspany głos. Pierwszą moja myślą było, że ona
zrozumie, że wreszcie zrozumie. Marzyłem, żeby w końcu wszystko zobaczyła i
zrozumiała. Odkryła jakim on jest potworem. – Nic kotku, Wracaj do łóżka, ja to
załatwię.- powiedział do niej uśmiechając się czule. Ona przelotnie zerknęła na
mnie. Nigdy nie zrozumiem jak mogła tego nie zobaczyć. Tej złość, smutku i tak
wielkiego pragnienia pomocy malującego się na mojej twarzy. Ale ona po prostu
ziewnęła przeciągle i rzekła.- Dobrze, ale bądźcie ciszej i szybko kładźcie się
spać.- po czym tak po prostu wróciła do pokoju. Jak mogła nie widzieć jak
bardzo ją wtedy potrzebowałem. Nie mogła, ona po prostu nie chciała widzieć.-
Oczywiście Gwen.- powiedział głosem przepełnionym słodyczą. Wtedy uświadomiłem
sobie, że jestem w tym wszystkim sam i zawsze będę. To się nigdy nie zmieni.
Otworzyłem drzwi i zacząłem zbiegać po schodach na dół.- A ty dokąd? Jeszcze z
tobą nie skończyłem-słyszałem go, ale postanowiłem zignorować. Zacząłem
poszukiwać odpowiedniego numeru- Hej Tom, tu Louis…
Niesamowita część !! Czekam z niecierpliwością na następną i na rozwój wydarzeń ! :)
OdpowiedzUsuńAww, oczywiście, że świetny! Jak zawsze z resztą <3
OdpowiedzUsuń"Victoria Anne Sparks. 15 letnia dziewczyna, która wspaniałe śpiewa. W końcu nadarza się okazja do spełnienia marzeń - rozpoczyna się X-Factor. Poznaj jej drogę do gwiazd, gdzie spotka przyjaźń i miłość...
Na im-ready-to-touch-the-stars.blogspot.com ;*
Świetny. Czekam na następną część
OdpowiedzUsuńoczywiście kolejna niesamowita część. :3
OdpowiedzUsuńnawet sobie nie wyobrażasz jak zadziwia mnie ta nietypowa historia i ile gotuje się we mnie emocji gdy to czytam.
GENIALNY imagin! Gratuluje pomysłu i realizacji!
Czekam z niecierpliwością na nn ;)
Wspaniała część,czekam na NN :)
OdpowiedzUsuńFajnee!! Ale takie strasznie zagmatwane... Będzie wogóle 2 część Harr'ego?!
OdpowiedzUsuńZbyt genialne. Sprawy zaczynają się powoli wyjaśniać, choć w tej części parę rzeczy mnie zaskoczyło. Czekam na nową dawkę emocji i nowych infrmacji na temat Lou jak i jego bliskich. Oczywiście xzęść jest niesamowita! Życzę weny i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNika. x
Świetne na serio jestem zszokowana
OdpowiedzUsuńFbpjtvuvthogewpkvggu zajebiste!
OdpowiedzUsuńOjejuuu *.*
OdpowiedzUsuńCUDOWY!!!
Pozdro ~Miśkax3
To jest genialne!!!!
OdpowiedzUsuńkocham to powiadaniew i nie moge sie doczekac wiecej :) xx dreamerka
OdpowiedzUsuńJest ok. Ale nie mogę sie połapać w wątkach co się kiedy jak i gdzie dzieje :/
OdpowiedzUsuńSuper ten rozdział. Nie mogę doczekać się kolejnej części:):)
OdpowiedzUsuńGENIALNY!!!!! super,że jest taki tajemniczy :) zżera mnie ciekawość :P hahhahahah nie mg sie doczekac nexta!!!!!!!!!!!!!!!!!KJOCHAM!!!
OdpowiedzUsuńohh... zrozumiałam o co chodzi ;)czekam na nexta :*
OdpowiedzUsuńSUPEROWY!!!!!! NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ NEXTA :D
OdpowiedzUsuńJEJU, JEJU ♥ ŚWIETNY IMAGIN. Czekam na następny.
OdpowiedzUsuńZapraszam na:
iwantyoutorockme-imagin.blogspot.com
bolalo-boli-bedziebolec.blogspot.com
i mój pseudo pamiętnik:
czy-to-ana.blogspot.com
Myślę, że chodzi o to, że ojciec Louisa się na nim znęcał, a Gwen to była jego matka, która o niczym nie wiedziała albo udawała, że nie widzi. Jeszcze nie wiem, dlaczego tak razem z bratem się nienawidzą, ale wszystko w swoim czasie. A może to już było? Ups...
OdpowiedzUsuńomg ciekawe co dalej pisz pisz :D
OdpowiedzUsuńTroche zagmatwane. Nie do końca czaje o co chodzi
OdpowiedzUsuńFajne, ale troche się gubię.
OdpowiedzUsuńBosh! Jak przestanę funckcjonować to tylko wasza wina!
OdpowiedzUsuńCiągle myślę i tym, co będzie dalej...
A ta część genialna! <3
Chyba najlepsza jak na razie ;3
Dodaj szybciutko kolejną! ;*
♥
świetny *-*
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie: http://1d-imaginy-1d.blogspot.com/
świetny :)
OdpowiedzUsuńBoskie :) Czekam na kolejny ^^
OdpowiedzUsuńAgan :*
Genialne, genialne i jeszcze raz genialne *.*
OdpowiedzUsuńNo po prostu asdfghkk <3<3<3<3
Nwm jak Ty to rb? No WOW *O*
czekam na nn ;)
Zapraszam do sb
najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com
C: normalnie mnie zatkało gdy to przeczytałam *: jak wy pszecie takie imaginy!?!?! No poprostu genialny *: C:
OdpowiedzUsuńLily Styles
Wspaniały prawie płakałam. Zazdroszczę Ci talentu. Zapraszam na mój blog: kochamichjaknikogoinnego.blogspot.com
OdpowiedzUsuńpisz dalej jest genialny
OdpowiedzUsuńCześć :) Zazwyczaj nie komentuję opowiadań, ale kiedy założyłam własnego bloga zrozumiałam jak cenne są komentarze. Wasz blog jest cudny. Czytam go od dawna i przeczytałam chyba każdy imagin. Mam do was nietypową prośbę. Zerknijcie na mojego bloga, dokładnie chodzi mi o posta "Where We Are Tour". Jest to dla mnie bardzo ważne i dla was zapewne też, wiec proszę, poświęćcie minutkę na przeczytanie tego posta. Z góry mówię, że nie jest to imagin.
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam: young-and-beautiful-4ever.blogspot.com
Świetne!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: http://onedirection-my-love-my-life.blogspot.com/
Kiedy, Kiedy, Kiedyyyyy nowy? <3Omomomomom
OdpowiedzUsuńkocham,kocham,kocham LOUISEK <3 czekam na nexta
OdpowiedzUsuńhttp://enjoy-your-life-today.blogspot.com/
super
OdpowiedzUsuńŚwietny!!! *O*
OdpowiedzUsuń